konto usunięte

Temat: Barwy granatu (Sayat Nova)

To chyba najdłużej przeze mnie oczekiwany film wszechczasów, jeśli policzyć by czas od dowiedzenia się o filmie i zapragnięcia obejrzenia go, a momentem, kiedy stało się to możliwe. W międzyczasie dodatkowo apetyt na "Barwy granatu" wzmógł obejrzany kilka lat temu inny film Paradżanowa - "Cienie zapomnianych przodków" oraz różnego rodzaju ormiańskie smaczki kulturowe podsuwane przez kolegę, który naukowo zajmuje się tym krajem.

Jest to film praktycznie niemożliwy do opisania, wymykający się wszelkim wyobrażeniom o kinie, nawet jeśli się do tej pory dużo obcowało z "trudniejszymi" wytworami X Muzy.

W wielu materiałach o "Barwach granatu", które zdarzyło mi się przeczytać, często padają słowa: surrealizm, surrealistyczny. Trafnie, ale moim zdaniem w niepełny sposób oddają jego charakter. Duch bizantyjskiej kultury i religii jest tu równie mocny, co inspiracje surrealizmem. Ten film to jedna wielka bizantyjska ikona, gdzie każdy kolor, każdy kształt, przedmiot w kadrze, każde spojrzenie, gest, ruch ciała bohaterów ma kolosalne znaczenie i skutecznie zastępuje słowa (które w filmie można policzyć na palcach obu rąk).

Chociaż nie będę kryła wrażenia, że aby odkryć wszystkie te znaczenia, film należałoby obejrzeć pięć razy, a nie raz :)

Jeżeli ktoś z Was oglądał tę niesamowitość, będę bardzo ciekawa Waszych opinii.


Obrazek