Temat: Katalog kontaktu i możliwości
Pozwoliłam sobie przenieść to co napisała Bea (bez pozwolenia ale z przeprosinami) ponieważ wielu z nas mysli podobnie ,moze pora pogadać
...Myślę, że bez względu na to po której stronie barykady stoimy, czy jesteśmy twórcą, czy odbiorcą sztuki, czy tzw. galernikiem - nikomu z nas w Polsce lekko nie jest, a przy najmniej lwia część z nas, traktuje swe zamiłowanie do sztuki jako sposób i ideę życia - gorzej z utrzymaniem się na właściwym poziomie z takiej działalności. Rynek Sztuki jeszcze się tworzy, ciągle jest in progress. Zastanawiam się ile czasu upłynie i czy to za mego życia będzie, kiedy świadomość odbiorcy sztuki i zapotrzebowanie na sztukę się zmienią. Bo, tu w Polsce, uczeń ma 45 minut tygodniowo kontaktu ze sztuką: czy to są zajęcia manualne, czy historia sztuki... Właśnie dziś, moja przyjaciółka z Kanady, która mnie odwiedziła, opowiadała przy kawie, jak to u nich działa... Przekładając na nasze realia, 1,5 lekcji dziennie! z każdym uczniem na poziomie liceum! Od czystej historii sztuki podanej w fajnej i zabawnej formie, po własne projekty i analizę dzieła. I to jest tworzenie kolejnego odbiorcy sztuki, by nikt nie mówił, że: takie zygzaki to ja też umiem zrobić itd. Myśmy - mówię o ogóle, utknęli w Impresjonizmie - a tyle potem się wydarzyło! Póki nie będzie odpowiedniej edukacji - będzie klapa. Piszę o Kanadzie, ale to nie tylko tam tak się do sztuki podchodzi, bo można bliższe kraje wymienić: Niemcy, Hiszpanię itd.
Kolejna sprawa: gdzie pokazać to co się stworzyło - mówię z punktu artysty... No gdzie? Czekać kolejne dwa lata na wystawę, a katalog za swoje fundusze? Brak sponsorów i mecenasów sztuki. Ale co tu dużo wymagać skoro sztuką i obrazem nazywa się fotokopie na płótnie z Ikei...
Eh... a może wzorem bardziej już biegłych w organizowaniu wystaw w miejscach alternatywnych, masowo zacząć organizować wystawy - nie długie, np. 2-tygodniowe - w kancelariach adwokackich, u Notariuszy, w biurach nieruchomości? Szukając miejsc, które są stosowne by sztukę prezentować, a jednocześnie są to przestrzenie, w których teoretycznie znajduje się potencjalny nabywca, a choćby dobry odbiorca sztuki.
Tak głośno myślę, a jest to zarazem łatwe do zorganizowania, tylko potrzeba chętnej drugiej strony - myślę, że to się da zrobić.
Może przez oswajanie ze sztuką, nadrobimy choć chwilkę z tej przepaści, która nas dzieli od innych?
A co z dziennikarzami, którzy sztuki wcale "nie kumają" i jeśli trzeba coś napisać, to wielu oczekuje gotowca? A w ogóle to kto to czytać będzie?
Wiem co mówię.
Nad tym też popracować trzeba. W sztuce się dzieje - wbrew pozorom. Mamy świetnych artystów - o wielu się nie pisze:)
Zatem do dzieła panie i panowie od mediów. Dlaczego u nas zderzenie ciężarówki ze słupem jest ważniejsze od świetnej wystawy itd?
Czy Polak jest nastawiony na tanią sensację i tabloidy?
Eh...tyle do zrobienia...
Ale ja lubię wyzwania! Odkąd MIESZKAM W SWOIM OBRAZIE zmieniłam wiele wokół, przeprowadziłam akcje z ludźmi i dziećmi, że rok temu 350 nieznanych mi osób malowało 17 metrowy obraz - więc można!
To ja poproszę o pomoc: i Ciebie Galerniku, i Ciebie Kolego Artysto, i Ciebie Drogi Sponsorze, i Ciebie Właścicielu Kancelarii, i Ciebie Dziennikarzu, i Ciebie Odbiorco Sztuki, i Ciebie nabywco Sztuki - niech każdy dorzuci swe 5 groszy do mego pomysłu. Bo w kupie jest siła! Naprawdę możemy coś zrobić, tylko dobrej woli trzeba i drgnie - na lepsze - w sztuce polskiej. To co? mogę na Ciebie liczyć?