Temat: ulubione fragmenty...
między innymi:
"Boże, pomóż mi być takim człowiekiem za jakiego uważa mnie mój pies"
"Szczęście...
Co to jest szczęście? Jak, gdzie i kiedy się zaczyna?
Dlaczego nie trwa wiecznie i po co w ogóle człowiekowi do szczęścia potrzebne jest ... szczęście? Odpowiedzi na te pytania naukowcy szukają od bardzo dawna"
"ONA: Miałeś chory rozum czy duszę?
ON: Chwileczkę! tak nie będzie! Zapukała sobie panienka w monitor jego komputera, jak obcy do drzwi i zaczyna przesłuchiwać go z biografii.
Nie zdążył zareagować, ponieważ nadeszła już kolejana jej wiadomość.
ONA: Wiem. Posuwam się za daleko. To przez tę wirtualność. Mam uczucie,że fakt, iż jesteśmy taak bardzo anonimowi, pozwala mi pytać o rzeczy, o które nie zapytałabym nigdy, gdybym poznała Cię w pociągu lub kawiarni.Wybacz
ON: Miała racje. Internet był taki. Przypominał trochę konfesjonał, a rozmowy - rodzaj grupowej spowiedzi. Czasami było się spowiednikiem, czasami spowiadanym. To czyniła ta odległość i ta pewność, że zawsze można wyciągnąć wtyczkę z gniazdka.
Nic tutaj nie rozprasza. Ani zapach, ani wygląd, ani to, że piersi są zbyt małe. W sieci obraz siebie kreuje się słowami. Własnymi słowami. Nigdy się nie wie, jak długo wtyczka będzie w gniazdku, więc nie traci się czasu, i zadaje naprawdę istotne pytania. Zadając je, tak do końca chyba nie oczekuje się zupełnej szczerości. Tego ostatniego nie był jednak pewien.Dlatego zawsze odpowiadał szczerze. "Jeżeli nie wiesz, co odpowiedzieć, mów prawdę" - nie wie, który filozof to doradzał, ale na pewno miał rację.
Poza tym on nie miał zbyt wiele doświadczenia.Oprócz tych z doktorantem z Warszawy nie prowadził takich wirtualnych rozmów.
Odpisał:
Myślisz, że chory rozum można odróżnić od chorej duszy?Pytam z ciekawości. Ja miałem chore wszystko. Każdą pojedyńczą komórkę. Ale to już minęło. Może nie jestem całkiem chory, ale z pewnością jestem uleczony.
ONA: Wiesz, że mnie wzruszasz? Nie wiem jeszcze dokładnie dlaczego, ale wzruszasz mnie. Muszę teraz iść do domu. Cieszę się, że mogę do Ciebie napisać. Napiszę. Do jutra.
ON: Uważaj na siebie. Masz ładne imię.
Bez ostrzeżenia zakończyła ten Chat. Odłaczyła się od Internetu. Była offline. Zniknęła tak samo bez zapowiedzi, jak się pojawiła. Nie przeczytał tej ostatniej wiadomości. Patrząc w ekran monitora, pomyślał, że nagle zrobiło się jakoś pusto i cicho bez niej.
W dolnym prawym rogu znowu migotała zółta karteczka. Kliknął w nią, mając nadzieję, że jednak wróciła. W pewnym sensie tak było. Choć nie ona osobiście. Zostawiła jedynie na serwerze ICQ prośbę do niego:
Dopiszesz mnie: proszę do listy Twoich przyjaciół. Na razie tylko do tych na liście ICQ"