konto usunięte
Temat: Plac Zbawiciela
Artur Królica:
Agata Kurzajak:Nie, ja go wcale nie bronię. Wydaje mi się tylko, że intencją reżysera nie był dramat postaw ( które można osądzać), tylko okoliczności. O żadnej z głównych postaci ( poza kochanką oczywiście) nie możemy jednoznacznie powiedzieć, że jest dobra lub zła. To sytuacja wydobywa z nich zło lub dobro i dlatego uważam, że podstawą tragedii są problemy materialne. On jest jedynakiem maminsynkiem, który ożenił się i napłodził dzieci, żeby poczuć się dorosłym. Gdyby zarabiali z żoną po tysiąc zł. więcej, mieliby na wynajęcie lub kupno mieszkania bez "promocji". Ona poczułaby się panią domu i nabrała pewności siebie. Przestałaby drażnić teściową, która - gdyby odpoczęła od nielubianej synowej - stałaby się znośna, bo też nie jest to z gruntu zły człowiek.
Artur Królica:Arturze, nie zgadzam się z Tobą:-) Po pierwsze: zwierzęta w ZOO nie wzbudzają zainteresowania wszystkich odwiedzających, a jakk już kogoś zainteresują, to jedych bardziej, drugich mniej. Po drugie: twierdzisz, że Bartek nie jest wyrodnym ojcem. Uważam, że przyczyną ich problemów są zarówno problemy materialne, jak i też oczywiście Bartek. Jakoś nie zauważyłam, aby w momencie ich rozstania interesował dziećmi. Poza tym, jestem za partnerstwem, ale przecież ona musiała się opiekować dziećmi, ktoś musiał zatroszczyć się o pieniądze. Uważam, że on ma "dwie lewe ręce do życia", tak bym to ujęła. Zapomniałabym. Dużo winy jest też po stronie matki, która wychowała go w taki, a nie inny sposób.
Przemysław Lewandowski:No dobrze: zainteresowanie, ale jakiego rodzaju? Zwierzęta z ZOO też wzbudzają zainteresowanie. Jeżeli reżyser pokazuje jakieś społeczne realia, to po to, aby zmusić widza do zajęcia jakiegoś stanowiska. Upieram się jednak, że przyczyną nieszczęść bohaterów jest ich sytuacja materialna. Bartek nie jest "wyrodnym ojcem", on tylko nim się stał w wyniku pewnych okoliczności. Przerosła go atmosfera domowa i poczucie bezradności.
Wydaje mi się, że jednak nie należy tego filmu postrzegać w tych kategoriach.
Twórcy (Państwo Krauze) sami stwierdzili, że chodziło im o to, żeby wzbudzić w widzu zainteresowanie, że w pobliżu nas żyje mnóstwo takich matek, teściowych, mężów, wyrodnych ojców...
Tu nie chodzi również o upodobania polityczne, bo po transformacji systemowej takie przypadki są standardem polskiej rzeczywistości.
Z tym ZOO chodziło mi o to, że "znieczulica" bywa często konsekwencją poczucia bezradności, reakcją obronną. Po części rozumiem głosy negatywne: reżyser stawia nas wobec nagiej rzeczywistości, do czegoś wzywa. Do czego? Do rewolucji? Do stworzenia ruchu na rzecz podniesienia płacy minimalnej?
Tak wszystko Arturze to prawda!
Tu nie chodzi o to, że reżyserzy do czegokolwiek w tym filmie wzywają, ale o to, że obraz, który został nam przedstawiony w ten sposób, poprzez nagromadzenie tak wielu emocji i taką dawkę agresji psychicznej i fizycznej - ma zmusić nas do refleksji.
Nie wiem czy do rewolucji - bo niby przeciwko komu. Owszem może właśnie stworzenie takiego ruchu na rzecz podniesienia płac minimalnych do np. 2000 netto nie byłby niczym głupim. Może powinniśmy objąć takie rodziny jakimś szczególnym programem osłonowym? Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie.