Temat: Najgorszy film w historii Kina:)
1. filmy z Melem Gibsonem - np. jego Hamlet miał minę jakby się zastanawiał czy wypada mu zrobić kupę, którą ma już właściwie na wylocie (prymitywne porównanie, ale takie właśnie we mnie wywołał odczucia- żenada); okrzyk "freedom" i w ogóle inne bohaterskie epopeje są dla mnie obrzydliwie patetyczne
2. zasnęłam na pierwszej części Władcy Pierścieni - to chyba o czymś świadczy (i bynajmniej nie byłam ani śpiąca, ani zmęczona)
3. Matrix - no dajcie spokój z tą całą teorią! Z tą łyżką i wyrocznią! Jakby armia nawiedzonych informatyków próbowała mi wcisnąć, że wszystko co wirtualne ma TAJEMNICZĄ GŁĘBIĘ....egzystencjalizm przłożony na zerojedynki....no brak mi metafor...Ale efekty wporzo
4. Filmy Davida Lyncha - wcale nie mam ochoty oglądać 17 razy filmu, w którym nic się nie dzieje, nie ma bohaterów, którzy wywoływaliby jakiekolwiek emocje (i dużo się pi...ą) tylko po to, żeby odgadnąć co autor miał na myśli, choć z założenia wcale mam tego nie odgadnąć...
Uwilebiam filmy psychologiczne, ale Lynche nie mają z nimi nic wspólnego. Sztuka dla sztuki.
A ostatno? Zdecydowanie polski "JOB" :)