Temat: Mr. Nobody

Przemek H.:

Z tego wynika, że każdy film, który nie został nakręcony na poziomie telenoweli się wyróżnia.

Przy dzisiejszym poziomie kina - tak.
No jednak uważam, że to są mocno zaniżone kryteria. Ponadto ten film jest w wielu miejscach właśnie melodramatyczny i kiczowaty jak telenowela. Wszystko jest w nim dosłowne - nie chodzi mi teraz o fabułę tylko o sposób jej pokazywania, ujęcia, kadry, charakteryzację aktorów. To jest opowiedziane DUŻYMI LITERAMI.

Nigdzie nie stwierdziłem, że nie jest melodramatyczny i używa jakichś szczególnych środków wyrazu. W tym filmie znajduje się kilka scen jak najbardziej "telenowelowych". Mam na myśli jedynie, że poprzez użycie tych środków autor chciał poruszyć jakiś temat wymagający dłuższego zastanowienia. I to potrafię docenić, bez apoteozowania całego filmu.
Jak już mówiłem, zgadzam się z niską oceną tego filmu przy przyjęciu, że nie ma niczego ponad to co zostało pokazane i powiedziane.

konto usunięte

Temat: Mr. Nobody

Kasia Szeliga:

Dla mnie "Incepcja" jest o niebo lepszym filmem akcji niż "Mr. Nobody" melodramatem. I nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że oryginalniejszym.:] "Mr. Nobody" to typowy film dla ludzi, którzy lubią filmy "z przesłaniem" (typu "Podaj dalej") w tym przypadku: a bo to tak fajnie, że jest historyjka o zagubionym człowieczku i to takie dramatyczne, że musi wybierać, ale na szczęście nie musi i to jest takie piękne; każda droga jest dobra, a tak w ogóle to nic z tego co było pokazane nie istnieje.
Głębia do potęgi n-tej.
Incepcja jest filmem gdzie wszystko po 15 minutach jest już wiadome, bohaterowie są nieciekawi, motywacje głównego bohatera melodramatyczne, materiału starczyłoby na 30 minut a potem jest jedynie przedłużanie filmu aby osiagnął długość filmu. Incepcja jest dowodem na siłę marketingu w filmie, gdzie z bardzo miernego filmu można zrobić film którym z niejasnych powodów wielu się zachwyca. Incepcja to wyjątkowo głupi i płytki film, nir zawiera więcej treści niż przeciętna polska komedia romantyczna
Mr Nobody jest wiele lepszy niż Incepcja, to też jest czysta komercja. Twoja interpretacja filmu jest jednak wątpliwa. Po pierwsze jedna droga jest lepsza, o wszystkim decyduje przypadek ale tylko jedna rzeczywistość da bohaterowi szczęście. Reszta rzeczywistości prowadzi do nieszczęścia, co więcej są one tak skonstruowane, aby bohater mógł być bez wyrzutów sumienia wybrać tą drogą do której jest mu bliżej

konto usunięte

Temat: Mr. Nobody

Kasia Szeliga:

No tak, zapomniałam o ważnej scenie, z której dowiedziałam się, że:
a) napisany na kartce numer telefonu jest w stanie zmyć jedna kropla deszczu (domyślam się, że bohater pisał go jakąś akwarelką;])
b) deszcz spadł, ponieważ jakiś facet gotował sobie jajko
To była najbardziej żenująca - ale jakże głęboka - scena w całym filmie.:D:D:D

Widzę, że nierozumiesz efektu motyla:)
"W roku 1960 Edward Lorenz pracował nad komputerowym prognozowaniem pogody. Stworzył do tego celu układ 12 równań wyrażających relacje między temperaturą, ciśnieniem, prędkością wiatru itd. Sądził, jak większość ówczesnych naukowców, że prawie dokładne dane wejściowe, dają prawie dokładne wyliczenia. To przekonanie okazało się jednak błędne.
Kiedy Lorenz wprowadził do komputera dwie liczby wejściowe – najpierw 0,506127, a później 0,506 – otrzymał w rezultacie dwa coraz bardziej różniące się od siebie, w miarę upływu symulowanego czasu, wykresy. Różnica na wejściu programu rzędu 10 − 4(0,000127) okazała się bardzo znacząca na wyjściu. Takie zachowanie jakiegoś układu nazywa się wrażliwością na warunki początkowe lub efektem motyla. Dlatego też niemożliwe jest prawidłowe prognozowanie pogody na więcej niż kilka kolejnych dni. Nigdy nie znamy przecież chwilowych warunków pogodowych na tyle dokładnie, aby błąd w długookresowych obliczeniach był niezauważalny." i "anegdotyczne przedstawienie chaosu deterministycznego. W tytułowej anegdocie trzepot skrzydeł motyla, np. w Ohio, może po trzech dniach spowodować w Teksasie burzę piaskową. Przykładami takiego efektu są zjawiska meteorologiczne lub zmiany klimatu."
Niewielka zmiana warunków brzegowych daje zupełnie inne warunki
A co do numeru telefonu - to jest to przeszarżowanie - ale kto z nas kiedyś nie zgubił numeru telefonu, albo nie odebrał telefonu czego konsekwencje mogłby być duże

Tylko że w "Incepcji" żaden z bohaterów tego nie mówi - to jest tylko czyjaś interpretacja - a w "Mr. Nobody" tak, co przyczynia się do jeszcze większej "głębi" filmu...

Incepcja jest jedynie żenująco prostą bajeczką, niezbyt logiczną w której reżyser chciał sprzedać efekty specjalne

konto usunięte

Temat: Mr. Nobody

Piotr Tarasiuk:
Przemek H.:

Z tego wynika, że każdy film, który nie został nakręcony na poziomie telenoweli się wyróżnia.

Przy dzisiejszym poziomie kina - tak.

To tu się nie zgodzimy :) Myślę, że z poziomem kina nie jest źle, tylko trzeba omijać komercję. Nawet nie jestem pewien czy tej komercji jest rzeczywiście aż tak dużo więcej niż dobrego kina - jest tylko znacznie mocniej promowana i chyba stąd takie wrażenie.

konto usunięte

Temat: Mr. Nobody

Robert Suski:
Widzę, że nierozumiesz efektu motyla:)
"W roku 1960 Edward Lorenz pracował nad komputerowym
[ciach]
Niewielka zmiana warunków brzegowych daje zupełnie inne warunki

No i sam widzisz - pięćdziesiąt lat temu to było odkrycie - dziś jest to nużący banał.

konto usunięte

Temat: Mr. Nobody

Robert Suski:
Widzę, że nierozumiesz efektu motyla:)

OK, skoro nie rozumiem, to odpowiedz na pytanie: dlaczego tamtego dnia padał deszcz, wg autorów filmu?

Po drugie, dlaczego:
a) deszcz spadł tego dnia, a nie dzień wcześniej, kiedy nic interesującego się nie działo w życiu głównego bohatera; musiał spaść akurat w tym momencie, w tej ważnej scenie
b) dlaczego do deszczu przyczyniła się "zabawna" historyjka o Brazylijczyku i jajku, a nie coś nudnego i mało EFEKCIARSKIEGO
c) skoro już leje deszcz przez Brazylijczyka, to dlaczego:
- główny bohater nie schował gdzieś kartki przed deszczem
- tylko jedna kropla była w stanie zmyć numer; nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek udało mi się zmyć z kartki długopis wodą
- nie dogonił swojej miłości, na którą czekał tyle lat i która była kilka kroków dalej i nie poprosił jej, żeby jeszcze raz mu napisała nr telefonu - tym razem nie akwarelą; spokojnie mógł ją jeszcze dogonić, bo nie była wcale daleko

To wszystko decyduje o tym, że ta scena była ż-e-n-u-j-ą-c-a. Zwykłe efekciarstwo...
A co do numeru telefonu - to jest to przeszarżowanie - ale kto z nas kiedyś nie zgubił numeru telefonu, albo nie odebrał telefonu czego konsekwencje mogłby być duże

Jest różnica między zgubieniem, a zmyciem... Wolałabym już, żeby bohater zgubił kartkę, niż żeby deszcz ją zalał przez jajko.
Incepcja jest jedynie żenująco prostą bajeczką, niezbyt logiczną w której reżyser chciał sprzedać efekty specjalne

"Mr. Nobody" jest jedynie żenującą plątaniną prostych bajeczek, w których reżyser próbuje wzruszyć widza, używając tanich chwytów.
Sylwia  Zajdel-Goleniows ka

Sylwia
Zajdel-Goleniows
ka
Marketing, PR,
komunikacja

Temat: Mr. Nobody

drodzy Państwo, proszę sobie poczytać o estetyce campu..polecam Susan Sontag "Notes on Camp":

"Sztuka określana jako kamp jest często sztuką dekoracyjną (nierzadko kosztem treści); bywa tak, że cała dziedzina sztuki jest określana jako kamp, np. balet czy opera. Wiele okazów kampu jest z "poważnego" punktu widzenia złą sztuką lub kiczem[...]" Jednak dalej zastrzega: "Nie wszystko jednak. Nie tylko, że kamp niekoniecznie musi być złą sztuką, ale sztuka, którą można określić jako kamp, czasem zasługuje na jak poważniejszą uwagę i podziw.[4] Kamp to uwielbienie wszystkiego, co przesadne, co "się nie mieści", to miłość do rzeczy będących tym, czym nie są[...]

zachowajmy równowagę, ale nie wznośmy się na wyżyny powagi..Kasiu - może miało być zabawnie "w spr kropli" (sedno kampu)? nie sądzę że film pretenduje do odkrywania głęboko zakopanych mądrości (zakładamy że reżyser nie jest idiotą)..

konto usunięte

Temat: Mr. Nobody

Sylwia P.:
drodzy Państwo, proszę sobie poczytać o estetyce campu..polecam Susan Sontag "Notes on Camp":

"Sztuka określana jako kamp jest często sztuką dekoracyjną (nierzadko kosztem treści); bywa tak, że cała dziedzina sztuki jest określana jako kamp, np. balet czy opera. Wiele okazów kampu jest z "poważnego" punktu widzenia złą sztuką lub kiczem[...]" Jednak dalej zastrzega: "Nie wszystko jednak. Nie tylko, że kamp niekoniecznie musi być złą sztuką, ale sztuka, którą można określić jako kamp, czasem zasługuje na jak poważniejszą uwagę i podziw.[4] Kamp to uwielbienie wszystkiego, co przesadne, co "się nie mieści", to miłość do rzeczy będących tym, czym nie są[...]

zachowajmy równowagę, ale nie wznośmy się na wyżyny powagi..Kasiu - może miało być zabawnie "w spr kropli" (sedno kampu)? nie sądzę że film pretenduje do odkrywania głęboko zakopanych mądrości (zakładamy że reżyser nie jest idiotą)..

Ale dlaczego co chwila ktoś próbuje jakoś "usprawiedliwiać" film tym czy innym argumentem? Nie możesz naprawdę pogodzić się z tym, że uważam go za gniota (no OK - "Efekt Motyla" był gorszy; "Mr. Nobody" ma u mnie 4/10) i mam jakieś argumenty? To jest właśnie to - że im dłużej będziemy dyskutować, tym bardziej upodobanie niektórych osób do tego typu filmów będzie kazało znajdować coraz nowe przesłania i dziesiąte dna, żeby tylko go "wytłumaczyć" jakoś przed "niedobrym" i nazbyt poważnym krytykującym.;] A co do tego kampu - każdy film można tłumaczyć w sposób, w jaki to zrobiłaś; na to nie ma argumentu, bo zawsze ktoś odpowie "bo to taka estetyka"; nie można nic skrytykować, bo wszystko jest "w tym stylu, który sprawia, że każde g*wno smakuje cudownie" (swoją drogą podejrzewam, że to kwestia po prostu błędnego zrozumienia czym jest kamp i używania tego jako "ostatecznego" argumentu:P; nie znam się na kampie, ale prawdopodobnie przez "znawców" nie jest to uważane za jeden wielki wór, do którego wrzuca się wszystkie gnioty świata - taka "klasyfikacja" miałaby mało sensu).:] Jak tak patrzę na podane przykłady kampu, to są one dla mnie bardziej wartościowe od tego filmu...Kasia Szeliga edytował(a) ten post dnia 19.01.11 o godzinie 12:51
Sylwia  Zajdel-Goleniows ka

Sylwia
Zajdel-Goleniows
ka
Marketing, PR,
komunikacja

Temat: Mr. Nobody

Kasia Szeliga:
Sylwia P.:
drodzy Państwo, proszę sobie poczytać o estetyce campu..polecam Susan Sontag "Notes on Camp":

"Sztuka określana jako kamp jest często sztuką dekoracyjną (nierzadko kosztem treści); bywa tak, że cała dziedzina sztuki jest określana jako kamp, np. balet czy opera. Wiele okazów kampu jest z "poważnego" punktu widzenia złą sztuką lub kiczem[...]" Jednak dalej zastrzega: "Nie wszystko jednak. Nie tylko, że kamp niekoniecznie musi być złą sztuką, ale sztuka, którą można określić jako kamp, czasem zasługuje na jak poważniejszą uwagę i podziw.[4] Kamp to uwielbienie wszystkiego, co przesadne, co "się nie mieści", to miłość do rzeczy będących tym, czym nie są[...]

zachowajmy równowagę, ale nie wznośmy się na wyżyny powagi..Kasiu - może miało być zabawnie "w spr kropli" (sedno kampu)? nie sądzę że film pretenduje do odkrywania głęboko zakopanych mądrości (zakładamy że reżyser nie jest idiotą)..

Ale dlaczego co chwila ktoś próbuje jakoś "usprawiedliwiać" film tym czy innym argumentem? Nie możesz naprawdę pogodzić się z tym, że uważam go za gniota (no OK - "Efekt Motyla" był gorszy; "Mr. Nobody" ma u mnie 4/10) i mam jakieś argumenty? To jest właśnie to - że im dłużej będziemy dyskutować, tym bardziej upodobanie niektórych osób do tego typu filmów będzie kazało znajdować coraz nowe przesłania i dziesiąte dna, żeby tylko go "wytłumaczyć" jakoś przed "niedobrym" i nazbyt poważnym krytykującym.;] A co do tego kampu - każdy film można tłumaczyć w sposób, w jaki to zrobiłaś; na to nie ma argumentu, bo zawsze ktoś odpowie "bo to taka estetyka"; nie można nic skrytykować, bo wszystko jest "w tym stylu, który sprawia, że każde g*wno smakuje cudownie" (swoją drogą podejrzewam, że to kwestia po prostu błędnego zrozumienia czym jest kamp i używania tego jako "ostatecznego" argumentu:P; nie znam się na kampie, ale prawdopodobnie przez "znawców" nie jest to uważane za jeden wielki wór, do którego wrzuca się wszystkie gnioty świata - taka "klasyfikacja" miałaby mało sensu).:] Jak tak patrzę na podane przykłady kampu, to są one dla mnie bardziej wartościowe od tego filmu...Kasia Szeliga edytował(a) ten post dnia 19.01.11 o godzinie 12:51

po pierwsze - atak, i tego nie akceptuję proszę zdystansować ton.

podane przez Sontag przykłady - balet i opera - zbyt ogólne żeby kwalifikować je jako bardziej wartościowe od rzekomego "gniotu"..i w gatunku baletu i w gatunku opery znajdziemy coś gorszego od rzekomego "gniotu". Wiadomo że kamp też ma swoje granice, ale skąd wiesz jakie były intencje reżyseram może właśnie celem było wywołanie u Ciebie takiego niesmaku?

konto usunięte

Temat: Mr. Nobody

Kasia Szeliga:
>
OK, skoro nie rozumiem, to odpowiedz na pytanie: dlaczego tamtego dnia padał deszcz, wg autorów filmu?
Codziennie dzieją się rzeczy, które mają związek z wydarzeniami, które dzieją się daleko. Jeśli danego dnia wypada coś ważnego to są one postrzegane. Film mówi o roli przypadku w życiu. Jedne drobne przypadki prowadzą do ważnych wydarzeń, inne nie. Co nie zmienia faktu, że pamięta się o tych pierwszych

Po drugie, dlaczego:
[...] nie dogonił swojej miłości, na którą czekał tyle lat i
która była kilka kroków dalej i nie poprosił jej, żeby jeszcze raz mu napisała nr telefonu - tym razem nie akwarelą; spokojnie mógł ją jeszcze dogonić, bo nie była wcale daleko

To wszystko decyduje o tym, że ta scena była ż-e-n-u-j-ą-c-a. Zwykłe efekciarstwo...

To metafory roli przypadku w naszym życiu

"Mr. Nobody" jest jedynie żenującą plątaniną prostych bajeczek, w których reżyser próbuje wzruszyć widza, używając tanich chwytów.

Ja nie twierdzę, że Mr Nobody jest filmem wybitnym. To ciekawy film rozrywkowy, który nie jest dziełem sztuki. To nie jest film o którym się będzie pamiętało po latach. Tyle, że incepcja jest jeszcze gorszym filmem niż Mr Nobody. Jest przeraźliwie nudna, wtórna i głupia. Różnica pomiędzy Mr Nobody a Incepcją jest jak między filmem przeciętnym a kiepskim

konto usunięte

Temat: Mr. Nobody

Robert Suski:
Codziennie dzieją się rzeczy, które mają związek z wydarzeniami, które dzieją się daleko.

Przecież właśnie to napisałam, więc skąd wniosek, że nie rozumiem efektu motyla? Jeśli zastanawiasz się, dlaczego nie odpuszczam, to wyjaśnię: bo Ty nic nie rozumiesz.:) Jasne? No, właśnie dlatego to taki dobry argument w dyskusji...:P Po co szukać lepszego, skoro można napisać, że ktoś czegoś nie rozumie...
Ja nie twierdzę, że Mr Nobody jest filmem wybitnym. To ciekawy film rozrywkowy, który nie jest dziełem sztuki. To nie jest film o którym się będzie pamiętało po latach. Tyle, że incepcja jest jeszcze gorszym filmem niż Mr Nobody. Jest przeraźliwie nudna, wtórna i głupia. Różnica pomiędzy Mr Nobody a Incepcją jest jak między filmem przeciętnym a kiepskim

Tak naprawdę nie wiem, jaki jest sens porównywać ten film do "Incepcji". Napisałam o niej dlatego, że reżyser "Mr. Nobody" nie był w stanie "przekalkować" scen z tego filmu, jak się tu sugeruje, bo zwyczajnie nie było go jeszcze w kinach. Dla mnie to są dwa różne "worki".

konto usunięte

Temat: Mr. Nobody

Sylwia P.:
po pierwsze - atak, i tego nie akceptuję proszę zdystansować ton.

1. Zapytałam, czy nie możesz pogodzić się z tym, że mi się ten film nie podoba.
2. Napisałam, że w sposób jaki to robisz można wytłumaczyć każdego gniota.

Cała reszta tekstu nawet nie dotyczy Ciebie, a te dwa fragmenty ciężko nazwać atakiem. Radziłabym Ci więcej dystansu do tego, co piszę.
podane przez Sontag przykłady - balet i opera - zbyt ogólne żeby kwalifikować je jako bardziej wartościowe od rzekomego "gniotu"..

Co prawda napisałam "jak patrzę na podane przykłady", ale nie miałam konkretnie na myśli opery i baletu... Po prostu poczytałam o filmach, sztuce. Jak patrzę na zestawienie filmów kampowych:
http://www.film.org.pl/prace/camp/zestawienie1.html
To już z samego opisu wiem, że filmu nie da się potraktować poważnie... Z tego całego zestawienia wdziałam tylko "Zły smak" Petera Jacksona i na pewno nie czułam, że reżysera w jakikolwiek sposób przerosła idea jego filmu - a tak właśnie się czułam przy okazji "Mr. Nobody"; czułam, że reżyserowi zwyczajnie nie wyszedł ten film i nie było to specjalne; że chciał pokazać coś wartościowego, ale "niechcący" stał się w tym wszystkim pretensjonalny. Chociaż nie wiem oczywiście, jakie były intencje reżysera - tak samo jak Ty (może w jakiś wywiadzie o tym mówi). Poza tym, w przykładach kampu podano jeszcze Salvadora Dali i secesję - i obie te rzeczy IMO z punktu widzenia sztuki są bardziej wartościowe i świadczą o jakimś kunszcie jego twórców, czego nie odczułam w przypadku tego filmu.
Jarosław Rafa

Jarosław Rafa senior software
engineer, Motorola
Solutions Systems
Polska

Temat: Mr. Nobody

Obejrzałem niedawno ten film i wbrew wszystkim negatywnym osądom tutaj ogromnie mi się spodobał.
A podważanie logiczności przedstawionych wydarzeń, zastanawianie się czy to możliwe czy nie - przeciez to w ogóle nie ma sensu, nie o to w tym filmie chodzi! On przecież z założenia nie ma być realistyczny, i co więcej, pokazane wydarzenia nie mają żadnego logicznego wyjasnienia - to, że dzieje sie to w głowie 9-latka, to tylko jedna z możliwych zasugerowanych w filmie hipotez, do której jednak nie wszystko pasuje. I do żadnego logicznego wyjasnienia, które spróbujemy przyjąć, znajdzie się coś, co będzie nie pasować, bo z założenia świat przedstawiony w tym filmie jest antylogiczny i nie ma miec żadnego racjonalnego wytłumaczenia. Tak mnie się przynajmniej wydaje, że takie było założenie reżysera.
To, o czym jest ten film, moim zdaniem streszcza jedno zdanie które pada w jednej ze stosunkowo wczesnych scen: "Dopóki nie dokonamy wyboru, wszystko jest możliwe". I film jest właśnie o tym "wszystkim możliwym", tak jak je sobie wyobraża reżyser. A to wyobrażenie jest naprawdę imponujące.Jarosław Rafa edytował(a) ten post dnia 18.02.11 o godzinie 00:11

konto usunięte

Temat: Mr. Nobody

w Warszawie nigdzie go już nie grają - czyżby jednak bilety słabo się sprzedawały...??
Jarosław Rafa

Jarosław Rafa senior software
engineer, Motorola
Solutions Systems
Polska

Temat: Mr. Nobody

W Krakowie już też nie... a chciałem pójśc drugi raz, bo ten film jest tak "gęsto" montowany, że za pierwszym razem wszystkiego sie nie zobaczy...
Trzeba będzie skorzystać z "największej wypożyczalni"... ;)Jarosław Rafa edytował(a) ten post dnia 20.02.11 o godzinie 23:41

konto usunięte

Temat: Mr. Nobody

ja zaczekam na TV albo na iplex :) a może pojawi się jeszcze w jakimś kinie...

konto usunięte

Temat: Mr. Nobody

Nie podobał mi się, choć były w nim ciekawe momenty. Nie bardzo zrozumiałam ten film.

konto usunięte

Temat: Mr. Nobody

ha! w końcu obejrzałam :) i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, ponieważ nie nastawiałam sie na żadne arcydzieło, a film zrobił na mnie wrażenie. uważam, że wart obejrzenia, świetnie dopasowana muzyka, nie tak zagmatwany jak Incepcja, o której ktos tutaj wspomniał.

Następna dyskusja:

Nobody knows that....




Wyślij zaproszenie do