Bartosz
Bełkowski
Rynek Kawy -
właściciel
Temat: Krytycy fimowi i recenzje
Ostatnio kilka razy mi się zdarzyło mieć bardzo, ale to bardzo silne wrażenie, że ja i autor recenzji filmu, który oglądałem, widzieliśmy zupełnie inne produkcje. Cholera, może dziennikarze oglądają jakieś zupełnie inne wersje?Czy recenzenci oglądają tylko początek i koniec filmu? Albo tylko początek, a potem lecą na inny seans?
Nie chodzi mi o kwestie gustu - oczywistym jest, że komuś mogło się podobać coś, co mi się nie podobało, i na odwrót.
Chodzi mi o treść - często mam wrażenie, że recenzenci piszą recenzje na podstawie innych recenzji, które napisano na podstawie jeszcze innych...
Ostatnio miałem takie wrażenie na "Apocalypto" - kiepski i nudnawy film, ale nie o to chodzi - recenzje nijak się miały do treści (pomijam już nagonkę na reżysera, "Wybiórcza" nawet specjalny artykuł zamieściła i wywiad ze specem od Indian).
Recenzje w "Przekroju" są tego bardzo dobrym przykładem - pisane chyba na podstawie materiałów promocyjnych. W "Wybiórczej" - głębokie sięganie w warstwę filozoficzno-metafizyczno-symboliczną filmu bez podstawowej znajomości fabuły...
Dość tych narzekań. Moje pytanie brzmi: czy też macie takie wrażenie - że jesteście robieni w konia przez recenzentów?