Temat: Avatar
Jarosław Rafa:
A jakie znaczenie ma to, jakie narzedzie zostało użyte do stworzenia tych obrazów? Czy są "naturalne" (co to znaczy naturalne? fotografia zawsze zmienia rzeczywistość - wystarczy zmienic oświetlenie, uzyte filtry itd.), czy zostały narysowane jak w klasycznej animacji, czy wreszcie wygenerowane komputerowo. Co to za róznica? Ważny jest wynik końcowy.
Tak nie mniej są to w jakimś stopniu efekty, w tym przypadku komputerowe.
Pisząc naturalne miałem na myśli obrazy takie jakie wystepuja w naturze a nie sztucznie wygenerowane.
Fakt liczy wynik końcowy nie mniej są różne drogi do niego dojścia.
Dla mnie to co stworzono w Avatarze jest dziełem efektów.
Rozumiem, że obraz namalowany przez malarza też nie może być piękny, bo nie jest "naturalny", tylko został stworzony farbą na płótnie.
Ale ja nie napisałem ze nie może być piękny (przynajmniej nie to chciałem wyrazić). Raczej chodzi mi o to że co innego mimo wszystko obrazy naturalnie sfilmowane, sfotografowane a co innego przedstawione za pomocą różnych technik.
Nie, jest czyjąś własną oceną filmu. Natomiast stwierdzenie że "Ktoś kto nominował ten film do Oskara [...] powinien się pooddawać leczeniu w domu bez klamek" jest ocenianiem ludzi, którym sie ten film podobał. A do tego nie masz prawa.
Wiesz był tu watek odnośnie Oscarów i jakoś nie zauważyłem by ktoś podzielał nominacje do najlepszego filmu roku dla Avatara.
To nie jest ocena tego czy komuś się ten film podobał czy tez nie a ocena tego że po raz kolejny w bądź co bądź prestiżowej nagrodzie górę biorą układy, kasa i inne pobudki a nie to czy film jest dobry czy też nie.
Ta prestiżowa nagroda przez tego typu nominacje staje się coraz bardziej nic nie znaczącą statuetką.
I nie zmienię zdania (czy to się komuś podoba czy nie) że jeśli taki film kandyduje do miana najlepszego filmu roku czy w kategorii najlepsza reżyseria to coś komuś się pokręciło w głowie albo zadecydowały zakulisowe sprawy.
Czy ten fragment z filmu "The Wall" - zawiera jakąkolwiek treść, czy też nie? Czy byłby mniej wymowny, gdyby tam nie było w ogóle tekstu? A konkretnie scena od 1:22 do 1:30 i jej dokończenie na samym końcu, od 1:58 do 2:08 - czy wymaga jakiejkolwiek "treści" dla uzupełnienia tego, co przekazuje obraz?
Może ja mam do The Wall inne podejście bo w pierwszej kolejności usłyszałem muzykę a potem obejrzałem film.
Film o ile kojarzę to chyba w pierwszych założeniach miał być ilustracją koncertu, ale potem Parkerowi wyszedł taki film. Który robi wrażenie to fakt, ale bez muzyki dla mnie to już nie to samo. Dla mnie ten film jest dopełnieniem muzyki, ilustrującym ja. I ma sens w połączeniu z muzyka a nie sam sobie. Bez niej to byłyby tylko ponure obrazki.
Jeśli Ciebie rozczarowałem swoją ocena to wybacz.
(nawiasem mówiąc ostrzegam jeżeli nie widziałeś - sceny są mocne i nieźle dają po głowie, kilka znajomych osób które oglądały ten film było tym fragmentem solidnie wstrząśniętych, podobnie jak ja kiedy oglądałem to po raz pierwszy)
Oglądałem wiele razy. i za każdym razem film robił wrażenie. Nawiasem mówiąc jakoś przy okazji zburzenia Muru Berlińskiego Waters zorganizował koncert The Wall, w którym próbował część tych scenerii przenieść na scenę a reszta była wyświetlana, ale jakoś to nie było to.
I tu chyba troche masz odpowiedź jakie filmy mi sie podobają. Takie które przemawiają głównie obrazem, a nie literaturą. Dwa najlepsze filmy świata to dla mnie właśnie na pierwszym miejscu "The Wall", a na drugim "Łuk" Kim Ki-duka. Najlepszym polskim filmem natomiast jest dla mnie "Ćma". Niby tam sie dużo gada - film jest oparty głównie na rozmowach - ale znajdź mi jakieś zawiłości scenariusza czy fabuły ;). Natomiast atmosfera tego filmu, sposób jego fotografowania, muzyka - złoto...
Ja akurat jakoś nie do końca lubię zdecydowanego przerostu formy nad (niech Tobie będzie) literaturą.
Nie trzeba jakiejś wielkiej wizualizacji, pięknych scen itp, by film był ciekawy i wciągający.
Wspomniałeś Pi. Tam nie ma pięknych obrazów, scen ale film jest wciągający, ma klimat. Jest wiele takich filmów dobrych wybitnych, w których obraz jest dopełnieniem literatury, czasami na równi z nią tworzy film ale nie jest jej jedynym walorem, nie jest głównym środkiem wyrazu.
Mnie Avatar nie porwał od samego początku jak zobaczyłem Trailer. Nie ta stylistyka. Nie ten klimat.
Może masz rację by mieć pełen pogląd na ten film trzeba go obejrzeć w 3D ja obejrzałem go w 2D by wiedzieć o co biega i zobaczyć czy faktycznie chciałbym zobaczyć go w 3D. I jakoś mnie nie ciągnie.
Wolę sobie obejrzeć coś z klasyki po raz kolejny.