Temat: Avatar

Mariusz Jakubczyk:
>> No błagam was, jestem na etapie bajek bo z dziećmi oglądam,
przecież fabuła jest praktycznie żywcem zerżnięta z "Pocahontas". Co tu odkrywczego zrobił Cameron? Film jest zrobiony moim zdaniem tylko i wyłącznie dla efektów specjalnych które tez, mogą zachwycić przepychem ale bez przesady - świat obcych jest zubożony i tak podobny do naszego... - jedyny motyw "obcy" to sprzęganie się istot żywych ze sobą a reszta to tak jak pisałem Pocachontas - Dobry w głębi duszy żolnierz spotykający na nowym lądzie córkę wodza która pokazuje mu inny świat, zły przywódca którego interesują tylko i wyłącznie minerały, stara wierzba wskazujaca córce wodza drogę... Podobieństw jest tyle że szkoda gadać:)
zeby sie zastanowic to praktycznie każdy film ma zapozyczenia z fabuly innego filmu, więc może juz nie roztrząsajmy czy fabuła zerznięta z biednej pocahontas czy z Romea i Julii itp... tylko cieszmy sie pieknem filmu:-)

Temat: Avatar

Jarosław Rafa:
A jakie znaczenie ma to, jakie narzedzie zostało użyte do stworzenia tych obrazów? Czy są "naturalne" (co to znaczy naturalne? fotografia zawsze zmienia rzeczywistość - wystarczy zmienic oświetlenie, uzyte filtry itd.), czy zostały narysowane jak w klasycznej animacji, czy wreszcie wygenerowane komputerowo. Co to za róznica? Ważny jest wynik końcowy.


Tak nie mniej są to w jakimś stopniu efekty, w tym przypadku komputerowe.
Pisząc naturalne miałem na myśli obrazy takie jakie wystepuja w naturze a nie sztucznie wygenerowane.
Fakt liczy wynik końcowy nie mniej są różne drogi do niego dojścia.
Dla mnie to co stworzono w Avatarze jest dziełem efektów.
Rozumiem, że obraz namalowany przez malarza też nie może być piękny, bo nie jest "naturalny", tylko został stworzony farbą na płótnie.

Ale ja nie napisałem ze nie może być piękny (przynajmniej nie to chciałem wyrazić). Raczej chodzi mi o to że co innego mimo wszystko obrazy naturalnie sfilmowane, sfotografowane a co innego przedstawione za pomocą różnych technik.
Nie, jest czyjąś własną oceną filmu. Natomiast stwierdzenie że "Ktoś kto nominował ten film do Oskara [...] powinien się pooddawać leczeniu w domu bez klamek" jest ocenianiem ludzi, którym sie ten film podobał. A do tego nie masz prawa.

Wiesz był tu watek odnośnie Oscarów i jakoś nie zauważyłem by ktoś podzielał nominacje do najlepszego filmu roku dla Avatara.
To nie jest ocena tego czy komuś się ten film podobał czy tez nie a ocena tego że po raz kolejny w bądź co bądź prestiżowej nagrodzie górę biorą układy, kasa i inne pobudki a nie to czy film jest dobry czy też nie.
Ta prestiżowa nagroda przez tego typu nominacje staje się coraz bardziej nic nie znaczącą statuetką.
I nie zmienię zdania (czy to się komuś podoba czy nie) że jeśli taki film kandyduje do miana najlepszego filmu roku czy w kategorii najlepsza reżyseria to coś komuś się pokręciło w głowie albo zadecydowały zakulisowe sprawy.
Czy ten fragment z filmu "The Wall" - zawiera jakąkolwiek treść, czy też nie? Czy byłby mniej wymowny, gdyby tam nie było w ogóle tekstu? A konkretnie scena od 1:22 do 1:30 i jej dokończenie na samym końcu, od 1:58 do 2:08 - czy wymaga jakiejkolwiek "treści" dla uzupełnienia tego, co przekazuje obraz?

Może ja mam do The Wall inne podejście bo w pierwszej kolejności usłyszałem muzykę a potem obejrzałem film.
Film o ile kojarzę to chyba w pierwszych założeniach miał być ilustracją koncertu, ale potem Parkerowi wyszedł taki film. Który robi wrażenie to fakt, ale bez muzyki dla mnie to już nie to samo. Dla mnie ten film jest dopełnieniem muzyki, ilustrującym ja. I ma sens w połączeniu z muzyka a nie sam sobie. Bez niej to byłyby tylko ponure obrazki.
Jeśli Ciebie rozczarowałem swoją ocena to wybacz.
(nawiasem mówiąc ostrzegam jeżeli nie widziałeś - sceny są mocne i nieźle dają po głowie, kilka znajomych osób które oglądały ten film było tym fragmentem solidnie wstrząśniętych, podobnie jak ja kiedy oglądałem to po raz pierwszy)

Oglądałem wiele razy. i za każdym razem film robił wrażenie. Nawiasem mówiąc jakoś przy okazji zburzenia Muru Berlińskiego Waters zorganizował koncert The Wall, w którym próbował część tych scenerii przenieść na scenę a reszta była wyświetlana, ale jakoś to nie było to.
I tu chyba troche masz odpowiedź jakie filmy mi sie podobają. Takie które przemawiają głównie obrazem, a nie literaturą. Dwa najlepsze filmy świata to dla mnie właśnie na pierwszym miejscu "The Wall", a na drugim "Łuk" Kim Ki-duka. Najlepszym polskim filmem natomiast jest dla mnie "Ćma". Niby tam sie dużo gada - film jest oparty głównie na rozmowach - ale znajdź mi jakieś zawiłości scenariusza czy fabuły ;). Natomiast atmosfera tego filmu, sposób jego fotografowania, muzyka - złoto...

Ja akurat jakoś nie do końca lubię zdecydowanego przerostu formy nad (niech Tobie będzie) literaturą.
Nie trzeba jakiejś wielkiej wizualizacji, pięknych scen itp, by film był ciekawy i wciągający.
Wspomniałeś Pi. Tam nie ma pięknych obrazów, scen ale film jest wciągający, ma klimat. Jest wiele takich filmów dobrych wybitnych, w których obraz jest dopełnieniem literatury, czasami na równi z nią tworzy film ale nie jest jej jedynym walorem, nie jest głównym środkiem wyrazu.

Mnie Avatar nie porwał od samego początku jak zobaczyłem Trailer. Nie ta stylistyka. Nie ten klimat.
Może masz rację by mieć pełen pogląd na ten film trzeba go obejrzeć w 3D ja obejrzałem go w 2D by wiedzieć o co biega i zobaczyć czy faktycznie chciałbym zobaczyć go w 3D. I jakoś mnie nie ciągnie.
Wolę sobie obejrzeć coś z klasyki po raz kolejny.
Jarosław Rafa

Jarosław Rafa senior software
engineer, Motorola
Solutions Systems
Polska

Temat: Avatar

Krzysztof Sasin:

Może ja mam do The Wall inne podejście bo w pierwszej kolejności usłyszałem muzykę a potem obejrzałem film.

Odwrotnie by się raczej nie dało, bo przecież płyta była 3 lata przed filmem :)
Jeżeli o mnie chodzi, kiedy usłyszałem płytę, bardzo mi sie spodobała. Ale "tylko" spodobała. Natomiast filmem sie po prostu zachwyciłem, on dodał treści zawartej na płycie zupełnie nowy wymiar. Po dodaniu obrazów do muzyki powstało zupełnie nowe dzieło, niosące znacznie więcej i bardziej różnorodnych treści niż płyta.
Płyta jest bardzo dobra, film jest genialny.
Film o ile kojarzę to chyba w pierwszych założeniach miał być ilustracją koncertu, ale potem Parkerowi wyszedł taki film.

Nie, nie miał być. Od początku miał być historią opartą na muzyce z płyty.
Który robi wrażenie to fakt, ale bez muzyki dla mnie to już nie to samo. Dla mnie ten film jest dopełnieniem muzyki, ilustrującym ja. I ma sens w połączeniu z muzyka a nie sam sobie. Bez niej to byłyby tylko ponure obrazki.

Oczywiście że bez muzyki ten film nie ma sensu, bo przecież na jej podstawie jest nakręcony. Choć nie jest to "tylko" ilustracja, jak napisałem powyżej.
Co nie zmienia faktu że to nie jest "typowy" film w którym liczy się fabuła, scenariusz i dialogi... Chociażby w komentarzach na Youtube pod tym filmem (jest na YT w całości!) ludzie sprzeczają się o to, czy to w ogóle jest film czy nie - niektórzy najwyraźniej nie są w stanie zaakceptować, że coś takiego, bez klasycznie pojętej fabuły, dialogów itp. można nazwać filmem...
A dla mnie ten film jest samą esencją sztuki filmowej. I to, że jest tak ściśle powiązany z muzyką, tylko wzmacnia dla mnie tę ocenę.
Oglądałem wiele razy. i za każdym razem film robił wrażenie. Nawiasem mówiąc jakoś przy okazji zburzenia Muru Berlińskiego Waters zorganizował koncert The Wall, w którym próbował część tych scenerii przenieść na scenę a reszta była wyświetlana, ale jakoś to nie było to.

Koncert w Berlinie to ja na żywo w TV oglądałem :) Cały świat chyba to wtedy transmitował, prawie jak lądowanie na Księzycu... ;)
Ale to nie była próba odwzorowania filmu. To już więcej z filmem miały wspólnego koncerty z trasy promującej płytę, bo one stały się częściowo inspiracją do filmu. Zwłaszcza, że na murze który był budowany na scenie w trakcie tych koncertów były wyświetlane animacje Geralda Scarfe'a z tymi samymi postaciami i scenami, które potem wykorzystał w filmie. Koncert berliński nawiązywał do tamtych koncertów Floydów z trasy "The Wall", nie do filmu.

Ale proponuję obejrzeć film który pewnie zadowoli i mnie i ciebie - właśnie wróciłem z TPS-a (Tajemniczego Pokazu Specjalnego, w piątki w krakowskim kinie Sztuka, na którym zawsze wyświetlany jest jakis film przedpremierowy i nie wiadomo co to będzie :)). Tym razem trafił mi się film "Tetro", który wchodzi do kin 3 września. Bardzo fajna atmosfera i sposób prowadzenia narracji - czyli to co ja lubię w filmie - a do tego niebanalnie zawikłana fabuła, więc pewnie spodoba się tobie :) Tego, co się okazuje na końcu, chyba nikt by sie nie spodziewał :)

Temat: Avatar

Jarosław Rafa:
Odwrotnie by się raczej nie dało, bo przecież płyta była 3 lata przed filmem :)
Jeżeli o mnie chodzi, kiedy usłyszałem płytę, bardzo mi sie spodobała. Ale "tylko" spodobała. Natomiast filmem sie po prostu zachwyciłem, on dodał treści zawartej na płycie zupełnie nowy wymiar. Po dodaniu obrazów do muzyki powstało zupełnie nowe dzieło, niosące znacznie więcej i bardziej różnorodnych treści niż płyta.
Płyta jest bardzo dobra, film jest genialny.


No na pewno odwrotnie się nie dało.
Ale widzisz w tym przypadkiem film dopełnia treści muzyki. razem tworzą genialna całość, choć akurat jak piszesz sama muzyka jest bardzo dobra.
Natomiast w przypadku Avatara ta wizualna część filmu może istnieć zupełnie bez tej części fabularnej, literatury.
I to nie jest kino, które do mnie trafia. Bo przy okazji takich filmów zaczynam się zastanawiać czy jest to film zrobiony by pokazać możliwości, czy jest to pokazanie w którą stronę w przyszłości kino będzie zmierzać.
Jeśli jako pokaz możliwości (jak było w przypadku Matrixa) to jeszcze to zniosę, ale jeśli tak ma wyglądać kino przyszłości wygenerowane komputerowo, gdzie część wizualna, efekty itp są celem samym w sobie to jednak mam mieszane uczucia.
Nie, nie miał być. Od początku miał być historią opartą na muzyce z płyty.

Gdzieś tak wyczytałem ale pewności nie miałem.
Oczywiście że bez muzyki ten film nie ma sensu, bo przecież na jej podstawie jest nakręcony. Choć nie jest to "tylko" ilustracja, jak napisałem powyżej.
Co nie zmienia faktu że to nie jest "typowy" film w którym liczy się fabuła, scenariusz i dialogi... Chociażby w komentarzach na Youtube pod tym filmem (jest na YT w całości!) ludzie sprzeczają się o to, czy to w ogóle jest film czy nie - niektórzy najwyraźniej nie są w stanie zaakceptować, że coś takiego, bez klasycznie pojętej fabuły, dialogów itp. można nazwać filmem...

Z kinem muzycznym to trudna sprawa. Bo często filmy powstają tylko po to by zaprezentować muzykę. Jak przykład mogę podać tu film Rock 'n' Roll High School, który jest banalną historyjka tylko po to by zaprezentować muzykę Ramones
A dla mnie ten film jest samą esencją sztuki filmowej. I to, że jest tak ściśle powiązany z muzyką, tylko wzmacnia dla mnie tę ocenę.

No ale robi on moim zdaniem takie wrażenie że dopełnia się z częścią muzyczną. Nie ma tam przegięcia ani w jedna ani w druga stronę.
Koncert w Berlinie to ja na żywo w TV oglądałem :) Cały świat chyba to wtedy transmitował, prawie jak lądowanie na Księzycu... ;)
Ale to nie była próba odwzorowania filmu. To już więcej z filmem miały wspólnego koncerty z trasy promującej płytę, bo one stały się częściowo inspiracją do filmu. Zwłaszcza, że na murze który był budowany na scenie w trakcie tych koncertów były wyświetlane animacje Geralda Scarfe'a z tymi samymi postaciami i scenami, które potem wykorzystał w filmie. Koncert berliński nawiązywał do tamtych koncertów Floydów z trasy "The Wall", nie do filmu.

Chyba też cały świat oglądał go na żywo. Jednak mając w pamięci film Parkera sam koncert i wizualna jego część wypadała nieco blado, choć scena burzenia muru, który był wcześniej budowany była świetna.
Ale proponuję obejrzeć film który pewnie zadowoli i mnie i ciebie - właśnie wróciłem z TPS-a (Tajemniczego Pokazu Specjalnego, w piątki w krakowskim kinie Sztuka, na którym zawsze wyświetlany jest jakis film przedpremierowy i nie wiadomo co to będzie :)). Tym razem trafił mi się film "Tetro", który wchodzi do kin 3 września. Bardzo fajna atmosfera i sposób prowadzenia narracji - czyli to co ja lubię w filmie - a do tego niebanalnie zawikłana fabuła, więc pewnie spodoba się tobie :) Tego, co się okazuje na końcu, chyba nikt by sie nie spodziewał :)

No ja ostatnio z racji wczuwania się w rolę ojca zaniedbałem chodzenie do kina, przegapiłem tyle filmów na które chciałem się bardzo wybrać do kina że głupio się przyznać.
Co do tego filmu co piszesz to brzmi interesująco. Takich filmów jest mało, zazwyczaj to w połowie można się spodziewać jak się skończy.
Na mnie takie wrażenie pamiętam zrobił film The Usual Suspects) z Kevinem Spacey (dostał za niego Oskara o ile pamiętam) w którym w zasadzie ostania scena wywraca wszystko do góry nogami.

konto usunięte

Temat: Avatar

Małgosia Bulwarska:
Mariusz Jakubczyk:
>> No błagam was, jestem na etapie bajek bo z dziećmi oglądam,
przecież fabuła jest praktycznie żywcem zerżnięta z "Pocahontas". Co tu odkrywczego zrobił Cameron? Film jest zrobiony moim zdaniem tylko i wyłącznie dla efektów specjalnych które tez, mogą zachwycić przepychem ale bez przesady - świat obcych jest zubożony i tak podobny do naszego... - jedyny motyw "obcy" to sprzęganie się istot żywych ze sobą a reszta to tak jak pisałem Pocachontas - Dobry w głębi duszy żolnierz spotykający na nowym lądzie córkę wodza która pokazuje mu inny świat, zły przywódca którego interesują tylko i wyłącznie minerały, stara wierzba wskazujaca córce wodza drogę... Podobieństw jest tyle że szkoda gadać:)
zeby sie zastanowic to praktycznie każdy film ma zapozyczenia z fabuly innego filmu, więc może juz nie roztrząsajmy czy fabuła zerznięta z biednej pocahontas czy z Romea i Julii itp... tylko cieszmy sie pieknem filmu:-)
co innego zapożyczenia a co innego plagiat;) I jakie piękno? A mówimy tu o filmie kóry podobno jest wybitny.
Jarosław Rafa

Jarosław Rafa senior software
engineer, Motorola
Solutions Systems
Polska

Temat: Avatar

Mariusz Jakubczyk:

I jakie piękno?

Litości... toż w moich postach powyżej natłumaczyłem się do upadłego "jakie piękno". A tu następny znowu tylko o fabule... :(
A mówimy tu o filmie kóry podobno jest wybitny.

No nie wiem kto tak twierdzi, ale słowo "wybitny" ostatnio mocno sie zdewaluowało, nie tylko w kinie.
Dla mnie np. istnieje zaledwie kilkanaście, no może kilkadziesiąt filmów wybitnych w całej historii kina. Reszta to filmy co najwyżej bardzo dobre. A bardzo dobre mogą być z różnych powodów - np. z powodu urody plastycznej, wizyjności, atmosfery stworzonej obrazem. I Avatar dla mnie właśnie do tej grupy sie zalicza.
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Avatar

Urszula Kwiatkowska:
Macie jakieś opinie o tym filmie ?

Mmimo wielu częśćis ię powtarzających podobał mi się ten las i fajnie pokazana jest jedność z przyrodą.
:)

ps. ponoć wszystko co nowe składa się ze starych kawałkówMarcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 23.08.10 o godzinie 00:31

konto usunięte

Temat: Avatar

Jarosław Rafa:
Mariusz Jakubczyk:

I jakie piękno?

Litości... toż w moich postach powyżej natłumaczyłem się do upadłego "jakie piękno". A tu następny znowu tylko o fabule... :(
A mówimy tu o filmie kóry podobno jest wybitny.

No nie wiem kto tak twierdzi, ale słowo "wybitny" ostatnio mocno sie zdewaluowało, nie tylko w kinie.
Dla mnie np. istnieje zaledwie kilkanaście, no może kilkadziesiąt filmów wybitnych w całej historii kina. Reszta to filmy co najwyżej bardzo dobre. A bardzo dobre mogą być z różnych powodów - np. z powodu urody plastycznej, wizyjności, atmosfery stworzonej obrazem. I Avatar dla mnie właśnie do tej grupy sie zalicza.
Przecież tu nie chodzi o to żeby przekonać kogokolwiek do mojego czy twojego zdania a to zdanie wypowiedzieć. A nawet na temat dzieł uznanych za wybitne bywają różne opinie. Jednak...
Film dla mnie to całość a jeżeli ktoś robi film tylko po to żeby pokazać możliwości techniczne to wybacz... dla mnie to za mało. W tej sytuacji już Tomasz Bagiński zasługuje na większą nagrodę. Jak już pisałem, nawet pod względem obrazów czy pomysłów ten film mnie nie zachwycił i nie zaskoczył.
Ten film jest wynikiem dużej mocy obliczeniowej komputerów i ciężkiej pracy grafików komputerowych cała reszta specjalnie się nie namęczyła.
Co do efektów i scen wystarczy porównać go z "Władcą Pierścieni" zatrzymaj ten film w jakimkolwiek momencie i gwarantuje ci, że będziesz miał wspaniale pod każdym względem skomponowany kadr a tutaj po prostu czegoś mi brak nawet w obrazie. A może to właśnie mierność pozostałych elementów nie pozwalała mi skupić się na obrazie? Może następnym razem spróbuje go obejrzeć bez dźwięku?
A co znaczy wybitny? Masz rację zdewaluowało się to i wiele innych pojęć jednak od filmu który był nominowany do Oskara za najlepszy film roku oczekiwałbym znacznie więcej.

Temat: Avatar

Mariusz Jakubczyk:
Jarosław Rafa:
Mariusz Jakubczyk:

I jakie piękno?

Litości... toż w moich postach powyżej natłumaczyłem się do upadłego "jakie piękno". A tu następny znowu tylko o fabule... :(
A mówimy tu o filmie kóry podobno jest wybitny.

No nie wiem kto tak twierdzi, ale słowo "wybitny" ostatnio mocno sie zdewaluowało, nie tylko w kinie.
Dla mnie np. istnieje zaledwie kilkanaście, no może kilkadziesiąt filmów wybitnych w całej historii kina.
>> Co do efektów i scen wystarczy porównać go z "Władcą
Pierścieni" zatrzymaj ten film w jakimkolwiek momencie i gwarantuje ci, że będziesz miał wspaniale pod każdym względem skomponowany kadr a tutaj po prostu czegoś mi brak nawet w obrazie.
co do wybitności - rzeczywixcei tak jak słowa kocham Cię - ostatnio mocno sie zdewaluowały. Mimo, ze jak twierdzisz, że Avatar wieje nudą i nie zaskakuje - dziwnym trafem zebrał i zbiera olbrzymie grono miłośników, wręcz fanatyków:-)
czyli jednak ten film ma to coś w sobie...
Dla mnie ;Wladca Pierscieni' - to duzo bijatyki, kiepska fabuła (podroz z obrączka oprzez 3 części żeby ja wrzucic do krateru to nie moja bajka...)
Owszem - świat elfów pokazany super i tzw. opisy przyrody także wspaniałe . i nic więcej.

konto usunięte

Temat: Avatar

Małgosia Bulwarska:
Mariusz Jakubczyk:
Jarosław Rafa:
Mariusz Jakubczyk:

[...]
co do wybitności - rzeczywixcei tak jak słowa kocham Cię - ostatnio mocno sie zdewaluowały. Mimo, ze jak twierdzisz, że Avatar wieje nudą i nie zaskakuje - dziwnym trafem zebrał i zbiera olbrzymie grono miłośników, wręcz fanatyków:-)
nie takie mierne dzieła zbierały rzesze fanatycznych wyznawców - marketing to potężne narzędzie.
czyli jednak ten film ma to coś w sobie...
Dla mnie ;Wladca Pierscieni' - to duzo bijatyki, kiepska fabuła (podroz z obrączka oprzez 3 części żeby ja wrzucic do krateru to nie moja bajka...)
Owszem - świat elfów pokazany super i tzw. opisy przyrody także wspaniałe . i nic więcej.
:) Mi się historia Pocahontas podoba, a nawet gdyby się nie podobała to np jej Disney`owska adaptacja jest dobra, bardzo dobra. "Władca pierścieni" to historia przemyślana i konsekwentna z wykreowanymi światami i istotami - trudno jej autorowi zarzucić brak konsekwencji czy wyobraźni. Sama adaptacja oczywiście budziła dyskusje bo musiała pominąć pewne wątki - jak to adaptacja ale udało się autorowi uchwycić logikę wydarzeń i historia została opowiedziana w sposób logiczny. Ba zadanie było o tyle trudne, że było wizualizacją wyobrażeń tysięcy czy milionów czytelników trylogii Tolkiena a nie słyszałem zbyt wielu głosów przeciwnych. (Tu dla kontrastu polecam naszego "Wiedźmina";))
Zaś sam Avatar nawet obrazem mnie nie zachwycił i rozumiem, że komuś mogło się to podobać - nie mogę tylko pogodzić się z tymi nominacjami do Oskara które stały się jak gdyby pieczątką "dobry film" a ten taki nie jest. Jest zwykły przeciętny tyle, że w 3D i jeżeli miałbym go postawić na półce to pewnie gdzieś obok "Żołnierzy kosmosu", choć tamten w swoim czasie chyba robił większe wrażenie jeżeli chodzi o efekty specjalne.

Temat: Avatar

Mariusz Jakubczyk:
"Władca pierścieni" to historia przemyślana i
konsekwentna z wykreowanymi światami i istotami - trudno jej autorowi zarzucić brak konsekwencji czy wyobraźni.
ja niestety nie jestem i nie bede fanką Wladcy... - ksiazka i film do mnie kompletnie nie trafily.
(Tu dla
kontrastu polecam naszego "Wiedźmina";))
Wiedzmin tak samo - nieudolna fantastyka w polskim filmie.
Zaś sam Avatar nawet obrazem mnie nie zachwycił i rozumiem, że komuś mogło się to podobać - nie mogę tylko pogodzić się z tymi nominacjami do Oskara które stały się jak gdyby pieczątką "dobry film" a ten taki nie jest. Jest zwykły przeciętny tyle, że w 3D i jeżeli miałbym go postawić na półce to pewnie gdzieś obok "Żołnierzy kosmosu", choć tamten w swoim czasie chyba robił większe wrażenie jeżeli chodzi o efekty specjalne.
Oskary najczesciej to efekt panującej mody na cos albo nastrojów politycznych. Avatar byl nominowany w paru kategoriach. Mysle, ze zostal nominowany do nagrody za film jako przeciwwaga wojennego dokumentu, ktory niestety wygral, i tabloidy miały używanie...
Dla mnie ostatnio najgorszym filmem zostala saga o szkolnych wampirach z tekstami zywcem z argentynskich telenowel...
i jak nazwiesz to zjawisko, gdzie tlumy walą na to dziwowisko?
Agnieszka A.

Agnieszka A. Koordynator ds.
księgowości spółek
zależnych, Magellan
S.A.

Temat: Avatar

i znowu walka o tą nudną bajkę, heh.
nie wiem jak można porównywać LOTRa do Avatara, nie ta klasa.
powiem tak,może i ładnie wyglądał w Avatarze las, po którym sobie brykali, ale takich ładnie wyglądających kadrów widziałam już kilka. nie w 3D i zrobiły na mnie dużo bardziej piorunujące wrażenie. tu się po prostu nudziałam przez większość filmu (po za tymi 30 minutami w lesie). mało tego, byłam z nastolatką, która nudziła się równie bardzo, czemu nie dowierzałam, bo mamy inny gust filmowy.
Na LOTRa czekałam długo. Książki czytałam kilkakrotnie, nie tylko trylogię, również książki poboczne. Kto czytał, ten wie, jak bardzo rozbudowane są wszytkie ujęte tam historie, i ile było w tym przełożenia z czasów, gdy je Tolkien pisał. kto nie czytał, niech żałuje.
do ekranizacji podeszłam z rezerwą. duże były moje oczekiwania.miałam swoich wytypowanych aktorów dla poszczególnych postaci. i powiem szczerze, nie rozczarowałam się. mało tego, do tej pory wracam często. bo tam efekty specjalne nie kłuły w oczy. były dopełnieniem, bo bez pomocy efaktów ciężko byłoby ukazać świat tolkienowski.
pamiętam jak wyszłam z kina (na każdej części byłam minimum 2 razy. pomyślałam wtedy: Jackson ma taką wyobraźnię jak ja.niesamowicie to przełożył.
w Avatarze wprost przeciwnie, skupia się na efektach, historia jak dla mnie dołożona jako wypełniacz. o zapożyczeniach z bajek japońskich nie będę już pisać, kiedyś o tym wspominałam. obejrzałam.raz.nie wrócę. a do LOTRa na pewno nie raz, i książek i filmów.

konto usunięte

Temat: Avatar

Małgosia Bulwarska:
Mariusz Jakubczyk:
"Władca pierścieni" to historia przemyślana i
konsekwentna z wykreowanymi światami i istotami - trudno jej autorowi zarzucić brak konsekwencji czy wyobraźni.
ja niestety nie jestem i nie bede fanką Wladcy... - ksiazka i film do mnie kompletnie nie trafily.
(Tu dla
kontrastu polecam naszego "Wiedźmina";))
Wiedzmin tak samo - nieudolna fantastyka w polskim filmie.
Zaś sam Avatar nawet obrazem mnie nie zachwycił i rozumiem, że komuś mogło się to podobać - nie mogę tylko pogodzić się z tymi nominacjami do Oskara które stały się jak gdyby pieczątką "dobry film" a ten taki nie jest. Jest zwykły przeciętny tyle, że w 3D i jeżeli miałbym go postawić na półce to pewnie gdzieś obok "Żołnierzy kosmosu", choć tamten w swoim czasie chyba robił większe wrażenie jeżeli chodzi o efekty specjalne.
Oskary najczesciej to efekt panującej mody na cos albo nastrojów politycznych. Avatar byl nominowany w paru kategoriach. Mysle, ze zostal nominowany do nagrody za film jako przeciwwaga wojennego dokumentu, ktory niestety wygral, i tabloidy miały używanie...
Dla mnie ostatnio najgorszym filmem zostala saga o szkolnych wampirach z tekstami zywcem z argentynskich telenowel...
i jak nazwiesz to zjawisko, gdzie tlumy walą na to dziwowisko?
Ale co to za argument, że tłumy walą na film? To ma świadczyć o jego wartości i jakości? Sama zauważasz, że są mierne więc nie wiem dlaczego tak bronisz Avatara? Co do LORTa - Ja nie przepadam za horrorami ale potrafię odrzonić te dobre od tych kiepskich, podobnie z każdym innym gatunkiem.
Chodzi o to czy film jest "dobrą kolacją" czy kiepskiej jakości "fast food`em" opakowanym w ładne pudełko.
Agnieszka A.

Agnieszka A. Koordynator ds.
księgowości spółek
zależnych, Magellan
S.A.

Temat: Avatar

a ja mam pytanie :) jak to LOTR horrorem?
no fakt Uruk-hai przystojni nie są ;) ale horror..

konto usunięte

Temat: Avatar

Agnieszka A.:
(...)
w Avatarze wprost przeciwnie, skupia się na efektach, historia jak dla mnie dołożona jako wypełniacz. o zapożyczeniach z bajek japońskich nie będę już pisać, kiedyś o tym wspominałam.

hę? Avatar i manga/anime? o sso chossi? a to ciekawe:)
Michał P.

Michał P. Manager Telesales

Temat: Avatar

Mariusz Jakubczyk:
Małgosia Bulwarska:
Mariusz Jakubczyk:
Jarosław Rafa:
Mariusz Jakubczyk:

[...]
co do wybitności - rzeczywixcei tak jak słowa kocham Cię - ostatnio mocno sie zdewaluowały. Mimo, ze jak twierdzisz, że Avatar wieje nudą i nie zaskakuje - dziwnym trafem zebrał i zbiera olbrzymie grono miłośników, wręcz fanatyków:-)
nie takie mierne dzieła zbierały rzesze fanatycznych wyznawców - marketing to potężne narzędzie.
czyli jednak ten film ma to coś w sobie...
Dla mnie ;Wladca Pierscieni' - to duzo bijatyki, kiepska fabuła (podroz z obrączka oprzez 3 części żeby ja wrzucic do krateru to nie moja bajka...)
Owszem - świat elfów pokazany super i tzw. opisy przyrody także wspaniałe . i nic więcej.
:) Mi się historia Pocahontas podoba, a nawet gdyby się nie podobała to np jej Disney`owska adaptacja jest dobra, bardzo dobra. "Władca pierścieni" to historia przemyślana i konsekwentna z wykreowanymi światami i istotami - trudno jej autorowi zarzucić brak konsekwencji czy wyobraźni. Sama adaptacja oczywiście budziła dyskusje bo musiała pominąć pewne wątki - jak to adaptacja ale udało się autorowi uchwycić logikę wydarzeń i historia została opowiedziana w sposób logiczny. Ba zadanie było o tyle trudne, że było wizualizacją wyobrażeń tysięcy czy milionów czytelników trylogii Tolkiena a nie słyszałem zbyt wielu głosów przeciwnych. (Tu dla kontrastu polecam naszego "Wiedźmina";))
Zaś sam Avatar nawet obrazem mnie nie zachwycił i rozumiem, że komuś mogło się to podobać - nie mogę tylko pogodzić się z tymi nominacjami do Oskara które stały się jak gdyby pieczątką "dobry film" a ten taki nie jest. Jest zwykły przeciętny tyle, że w 3D i jeżeli miałbym go postawić na półce to pewnie gdzieś obok "Żołnierzy kosmosu", choć tamten w swoim czasie chyba robił większe wrażenie jeżeli chodzi o efekty specjalne.
Oskary sa dawane filmom najlepszym bo tak jest w Ameryce. Tylko co wg. Amerykanów jest najlepsze z tym my nie do końca się zgadzamy. Avatar zgarnał pule Oskarów bo ten film stanowi przełom w kinomatografii zwiazany z takim rozmachem użycia techniki 3D. Ja sam byłem w niezłym szoku po wyjściu z IMAXA.
A Amerykanie lubia byc zawsze pierwsi w nowościach (patrz rozmach z jakim zrobiono "Wladce Pierscieni". wcześniej "Titanic"_. I za to rozdają nagrody.Bo liczy się efekt, technika realizacji, bo to wiecej widzów przyciagnie niż ciekawsza fabuła.I tak kino amerykanskie sie nakreca. Bo tak działa tam przemysł filmowy.

konto usunięte

Temat: Avatar

Agnieszka A.:
a ja mam pytanie :) jak to LOTR horrorem?
no fakt Uruk-hai przystojni nie są ;) ale horror..
w skrócie chodziło o kontrargument w stosunku do wypowiedzi pani Małgosi w której stwierdziła, że nie lubi SF i dlatego "Władca pierścieni" to kiepski film;)

konto usunięte

Temat: Avatar

Michał Prachniak:
Mariusz Jakubczyk:
Małgosia Bulwarska:
Mariusz Jakubczyk:
Jarosław Rafa:
Mariusz Jakubczyk:

[...]
Oskary sa dawane filmom najlepszym bo tak jest w Ameryce. Tylko co wg. Amerykanów jest najlepsze z tym my nie do końca się zgadzamy. Avatar zgarnał pule Oskarów bo ten film stanowi przełom w kinomatografii zwiazany z takim rozmachem użycia techniki 3D. Ja sam byłem w niezłym szoku po wyjściu z IMAXA.
A Amerykanie lubia byc zawsze pierwsi w nowościach (patrz rozmach z jakim zrobiono "Wladce Pierscieni". wcześniej "Titanic"_. I za to rozdają nagrody.Bo liczy się efekt, technika realizacji, bo to wiecej widzów przyciagnie niż ciekawsza fabuła.I tak kino amerykanskie sie nakreca. Bo tak działa tam przemysł filmowy.
Ale ja sobie z tego świetnie zdaję sprawę, wiem jak działają mechanizmy napędzające machinę filmową w USA tyle, że i tam są głosy przeciwne i nie wszyscy pieją peany tylko dlatego, że ktoś zrobił film w 3D.
Na pewno łatwiej było mu zebrać pieniądze na realizację niż komu innemu ale jeżeli mamy oceniać jakość filmu wielkością budżetu to ja dziękuje. A ponieważ nie jestem związany interesami z przemysłem filmowym pozwolę sobie mieć w nosie to ile milionów dolarów wydano na tego gniota i nazywać go gniotem bo tym w istocie jest a im bardziej próbujecie mnie przekonać tego typu argumentami, że jest inaczej tym bardziej jestem o tym przekonany.
Agnieszka A.

Agnieszka A. Koordynator ds.
księgowości spółek
zależnych, Magellan
S.A.

Temat: Avatar

Bartek Kłoda-Staniecko:
Agnieszka A.:
(...)
w Avatarze wprost przeciwnie, skupia się na efektach, historia jak dla mnie dołożona jako wypełniacz. o zapożyczeniach z bajek japońskich nie będę już pisać, kiedyś o tym wspominałam.

hę? Avatar i manga/anime? o sso chossi? a to ciekawe:)
latające skały, wędrówki po lesie, słuchanie przyrody, duchy lasu. ja to wszystko dawno temu w filmach anime widziałam. a i tam zapewnie nie po raz pierwszy się pojawiło. dla mnie Avatar to wtórnik jakich mało.
Laputa - podniebny zamek, Nausicaa z Doliny Wiatru, Princess Mononoke

konto usunięte

Temat: Avatar

Bartek Kłoda-Staniecko:
Agnieszka A.:
(...)
w Avatarze wprost przeciwnie, skupia się na efektach, historia jak dla mnie dołożona jako wypełniacz. o zapożyczeniach z bajek japońskich nie będę już pisać, kiedyś o tym wspominałam.

hę? Avatar i manga/anime? o sso chossi? a to ciekawe:)
Bajki japonskie to nie tylko manga i anime, ale Agnieszce chodziło chyba o oskarżenia o plagiat chińskiego autora SF.

Podobne tematy


Następna dyskusja:

Avatar - idzie nowe ?




Wyślij zaproszenie do