Temat: Ciemne otoczenie źródłem zła?
A to oczywiście. Opisali wnioski z tego, czego byli świadkami. To fakt. Moja nieuwaga (późno było) - zaznaczono, że ciemność jest przyczynkiem do takich zachowań, ponieważ daje poczucie złudnej anonimowości.
Teraz zastanowiłem się głębiej nad zagadnieniem.
Z jednej strony śmieszy mnie fakt, że przeprowadzono badanie, by potwierdzić coś znanego od wielu, wielu lat. Przyciemniane szyby gangsterskich samochodów, czarne okulary mafijnych bonzów (oraz manipulantów, "cwaniaczków"), a nawet półmrok panujący w różnych "mafijnych miejscach" to rzecz obecna w świadomości chyba każdego z nas od bardzo dawna i to bez potrzeby badań psychologicznych. Czarne okulary i czarny płaszcz to wręcz symbol tajniaka albo mafiozy, czarna chusta albo kominiarka, to symbol złodzieja i bandyty. Mroczny charakter, mroczne miejsce, mroczne siły, śmierć, przemoc, żałoba, anonimowość, chłód... Czerń i mrok jako symbol zła. Być może wynika to stąd, że wtedy, gdy kształtowała się ludzka świadomość w tym zakresie (może jeszcze przed umiejętnością krzesania ognia przez człowieka pierwotnego, gdzie ciemność była dla człowieka czymś bardziej naturalnym, niż obecnie), ciemność była jedyną możliwością uzyskania anonimowości, skrytości. Dawała możliwość czynienia zła "pod osłoną nocy", a zatem z mniejszym ryzykiem "wpadki". I to "czynienie zła" pozostało w naszych umysłach nierozerwalnie związane z mrokiem. Jasność (ogień, słońce, ale także piorun) jako ciepło, życie, moc, bezpieczeństwo, dobro (w tym biblijna "światłość"), mrok jako zimno, niebezpieczeństwo śmierć (niewielkie plony w niedoświetlonych miejscach), zło (w tym brak biblijnej "światłości", otchłań). Czarnoksiężnicy knujący w mrocznych zamczyskach, zbójcy kryjący się w mrocznych lasach, napady i morderstwa pod osłoną nocy. Poczucie, że nic nie widać, nie można właściwie ocenić sytuacji i obronić się sprawiło być może, że mrok sam w sobie stał się symbolem zła. Pojęcie to przeniosło się następnie na sytuacje, gdzie co prawda nie było się czego obawiać, ale sytuacja kojarzyła się jednoznacznie źle, np. śmierć i - mroczne cmentarzyska, żałoba, a także coś, co było niepojętego i budziło grozę, np. "czarna magia".
Z drugiej strony patrzę w innym kierunku - a może jednak ciemność jest sprawcą takich zachowań nie tylko, jako dająca poczucie mniejszej lub większej anonimowości, ale także czysto biochemicznie? Ciemność jako realny, fizyczny wpływ braku światła na człowieka (melatonina, serotonina). Stąd przecież fototerapia na problemy z depresją, gdzie pozbawiony słonecznego światła człowiek jest apatyczny, ma mroczne myśli, jest zmęczony, patrzy "złym okiem" na innych ludzi, częściej puszczają mu "moralne hamulce", ma nawet myśli samobójcze. Człowiek w jasnym (np. słonecznym) pomieszczeniu zaczyna zachowywać się inaczej - myślenie staje się bardziej pozytywne, człowiek staje się bardziej otwarty i mniej skory do przemocy.
Z trzeciej strony - deprywacja sensoryczna na poziomie wzroku (np. dość mroczne pomieszczenie), gdzie mózg zaczyna uzupełniać brakujące 80% dopływu informacji wzrokowej informacją z innych zmysłów, co prowadzi do niepokoju, a nawet halucynacji. Tego rodzaju doznania zapewne też kodują w naszej głowie relację mrok - zło.
Tylko, że także o tych rzeczach wiadomo już od dawna. Czyli kolejne odkrycie, że woda jest mokra. W związku z tym od razu przypomina mi się kolejny demot :)
Zupełnie na marginesie - czytałem kiedyś, dawno temu, artykuł (chociaż nie w prasie fachowej, a właśnie na jakimś portalu informacyjnym), że w ciemnym miejscu łatwiej o szczerość, ale także uczciwość, gdyż nie widzimy dokładnie oczu rozmówcy, jego twarzy i trudniej nam ustalić to, jak on odbiera nasz blef, zaczynamy sami się niepokoić i "tonujemy" kłamstwa. Ile z kolei w tym prawdy?
Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 07.03.10 o godzinie 15:48