konto usunięte

Temat: Zaraz po Świętach... co się zmieniło,jak wspominamy...

Z roku na rok wydaje mi się, że Święta Bożego Narodzenia tracą swój "blask". Do niedawna było to dla mnie wielkie wydarzenie. Wszystko zmienia się z wiekiem, z czasem emocje związane z wyczekiwaniem na prezenty, miajają, ale myślę, że to nie tylko to... Dawniej Wigilia była rodzinną kolacją, wyjątkową i niepowtarzalną. W tle nie było słychać telewizora, a rodzina rozmawiała ze sobą na wiele tematów. Starsi opowiadali dzieciom historie rodzinne, opowiadali o tym dlaczego wkłada się siano pod obrus, dlaczego jemy takie czy inne potrawy, rodziny przekazywały sobie z pokolenia na pokolenie tradycję. Osobiście uważam, że tradycja zanika, pośpiech, wygoda i często również niedbalstwo sprawia, że nasza kultura zanika. Dzisiaj Święta to komercja. Mania zakupów i szał ozdabiania wszystkiego kolorowymi światełkami, przyćmił, prawdziwy, duchowy wymiar Świąt. Może warto czasami przystanąć w ciągu codziennej gonitwy i zajrzeć w przeszłość, przypomnieć ją, kontynuować, tylko po to by nie zginęła, by nasze dzieci choć przez chwilkę czuły tę magiczną atmosferę. Pozdrawiam i życzę powodzenia w kontynuowaniu tradycji, czekam też na jakieś komentarze :)

konto usunięte

Temat: Zaraz po Świętach... co się zmieniło,jak wspominamy...

W pelni popieram i potwierdzam Twoja wypowiedz. W ostatnim czasie, ludzie zapominaja o tradycjach, o uczuciach oraz o prawidlowym stylu bycia soba, zgodnym z natura, zdrowiem, rozsadkiem i Religia...

konto usunięte

Temat: Zaraz po Świętach... co się zmieniło,jak wspominamy...

Cóż, pozwólcie, że i ja coś tu dopiszę, choć od ostatnich świąt minęło już kawał czasu. A zatem do rzeczy!

Trudno się nie zgodzić z opinią, że święta się niestety skomercjalizowały, że brak im dawnego klimatu, a choinka przystrojona łańcuchem zaplatanym własnoręcznie przez dzieci, z prawdziwymi świeczkami na gałązkach, słodkimi soplami i gwiazdą z kolorowego "sreberka" po cukierkach, straciła prymat najwyższej oglądalności na rzecz telewizora. Kto jest temu winny? Komu to przeszkadzało? Wydaje mi się, że to po prostu wynik dwóch czynników: bogacenia się społeczeństwa i postępu cywilizacyjnego.

Do dziś pamiętam, że jako dziecko nie mogłem spokojnie spać już chyba na tydzień przed świętami, bo w głowie mi szumiało od zapachów genialnych potraw, ciast, które mama przygotowywała na święta. A pamiętacie te wigilijne kolacje? Jak marzenie! Czuło się tę podniosłą atmosferę od rana. Pamiętam jak z całą zgrają dzieci czekałem przy oknie, żeby nie przeoczyć pierwszej gwiazdki. A potem życzenia, łzy wzruszenia, prezenty i kolędy śpiewane przy świecach, ech!

Nocą dzieci z całej rodziny szeptały wymyślone historie o duchach, o Mikołaju i zwierzętach mówiących o północy ludzkim głosem. Tymczasem za ścianą tato i wujowie zajadali smakołyki wystane cierpliwie w kolejkach przez mamy, od czasu do czasu wznosząc szeptem toast (żeby dziadek-tradycjonalista nie usłyszał). A pamiętacie te opowieści świąteczne? To przecież niezbędny element świątecznych śniadań i kolacji. Wszystkie dzieci słuchały ich z zapartym tchem, chociaż znały je na pamięć. I znowu przed oczami przebiegała nam klatka po klatce scena akcji ratowniczej, gdy wujek Andrzej złamał rękę tuż przed blokiem, a w Wigilię pogotowie nie mogło dojechać. Chwilę później ponownie siedzieliśmy w zimnym wagonie pociągu relacji Szczecin - W-wa Główna, który utknął z naszą rodziną w zaspach gdzieś w Polsce. Potem zazwyczaj włączał się dziadek, który tłumaczył cierpliwie jak to przed wojną świętowano, jakie kolędy śpiewano, by już po minucie mówić o niezwykle skromnych świętach za niemieckiej okupacji...

Te nasze dawne święta, choć niewątpliwe bez rozmachu, bez hałasu, kolorowych reklam i życzeń przesyłanych sms-em, to były jednak o niebo lepsze od współczesnych. I rzeczywiście czuło się te więzi rodzinne, tę podniosłą atmosferę, tę prawdziwą magię, choć nie było kolęd płynących z telewizora, bajecznych markowych prezentów pod rozświetloną milionem światłowodów choinką czy jedzenia zamówionego z pobliskiej restauracji. Żal mi tylko dzieci, którym trudno opowiedzieć jak to kiedyś święta obchodzono…

konto usunięte

Temat: Zaraz po Świętach... co się zmieniło,jak wspominamy...

Emilia K.:
Starsi opowiadali dzieciom historie rodzinne, opowiadali o tym dlaczego wkłada się siano pod obrus, dlaczego jemy takie czy inne potrawy, rodziny przekazywały sobie z pokolenia na pokolenie tradycję.

skoro już mówimy o tradycjach, chciałbym zauważyć, iż sianko pod obrusem oraz określone potrawy wigilijne (zwłaszcza te z makiem, ziarnami zbóż i suszonymi owocami) wywodzą się z czasów pogańskich.
Ja osobiście nie lubię Bożego Narodzenia ani Wielkanocy, jedyną rzeczą, którą w nich akceptuję, jest wielkie żarcie:) Składa się na to kilka przyczyn; komercjalizacja świąt (wszechobecne "Merry Christmas" od listopada) jest jednym z najważniejszych powodów, ale nie jedynym. Myślę, że ogólnie sens tych świąt w jego chrześcijańskim znaczeniu został zatracony. Boże Narodzenie obchodzone także przez ludzi nie mających nic wspólnego z Kościołem stało się zwyczajem społecznym a nie religijnym.

konto usunięte

Temat: Zaraz po Świętach... co się zmieniło,jak wspominamy...

Panie Sławku, z pewnością ma Pan rację pisząc o Bożym Narodzeniu, jako święcie coraz bardziej społecznym niż religijnym. I to nawet w Polsce. Pewnie obaj się zgodzimy, że to odejście od ścisłego połączenia świąt z religią, to właśnie uboczny efekt postępu cywilizacyjnego. Życie liberalizuje się prawie w każdej dziedzinie życia, a więc czemu nie w sposobie obchodzenia świąt? Spierałbym się czy ten ogólny sens świąt - jak to Pan nazwał - zatracił swoje pierwotne chrześcijańskie znaczenie. Moim zdaniem nie, a już na pewno nie w sferze symboliki, choć z pewnością - i tu pełna zgoda - dla milionów ludzi święta to tylko wieeeeelkaaa okazja do zarobienia worka kasy.

Tak sobie myślę, że wszyscy powinniśmy mieć jakiś swój sposób na obchodzenie świąt. Być może prawdziwe jest zdanie, że święta są przede wszystkim dla dzieci?

Pozdrawiam!
jt

konto usunięte

Temat: Zaraz po Świętach... co się zmieniło,jak wspominamy...

Jarosław T.:
Być może prawdziwe jest zdanie,
że święta są przede wszystkim dla dzieci?
... i dla przemysłu zabawkarskiego:-)
Trudno jest nie obchodzić świąt w takim kraju jak Polska. Na szczęście moja rodzina jest dość wyrozumiała pod tym względem, nikt mnie nie przymusza do jakiejś sztucznej radości czy celebrowania spotkań.
Co do tej symboliki chrześcijańskiej, nie będę się spierał, powiem tylko że mam sceptyczny stosunek do wiary Polaków.
Pozdrawiam:)

konto usunięte

Temat: Zaraz po Świętach... co się zmieniło,jak wspominamy...

Troszkę zboczę z tematuświą.. Przyznaję rację, co do wiary polaków to faktycznie bywa z tym różnie. Ludzie chodzą co niedziela do kościoła a sąsiadów jakby mogli to by pozabijali. Wydaje mi się, że cały nasz naród został opętany jakimiś zwyczajami społecznymi. Wiara również stała się społecznym obowiązkiem. Szkoda tylko, że jest to bardzo powierzchowna kwestia. Ludzie mówią, że wierzą, chodzą do kościoła w nadzieji na "bilet do raju", ale czy ktoś jeszcze pamiętam o najważniejszym przykazaniu obowiązującym wszystkich na świecie ??? MIŁUJ BLIŹNIEGO SWEGO JAK SIEBIE SAMEGO.

konto usunięte

Temat: Zaraz po Świętach... co się zmieniło,jak wspominamy...

ja bym powiedział, że poza niewielką grupą ludzi zaangażowanych intelektualnie czy duchowo w chrześcijaństwo (moim zdaniem jest to ok. 10-20 procent ogółu wierzących) cała reszta kultywuje tradycje chrześcijańskie bez refleksji nad ich sensem, bo tak zostali nauczeni w domu wiedzą, że "tak trzeba".
Jestem zwolennikiem tezy, że chrześcijaństwo tak naprawdę nigdy nie przyjęło się w Polsce w sposób trwały, ale to już jest temat na inną dyskusję:)



Wyślij zaproszenie do