Temat: Władza deprawuje. Czy to prawda? Kiedy?
Artur Królica:
Moja defensywna postawa dodawała odwagi psu, który podchodził bliżej i ujadał jeszcze głośniej. Gdy był już dostatecznie blisko, wymierzałem mu solidnego kopa.
Strategia wojenna. Atak z flanki.
"Taktyczna niespodzianka powinna stanowić istotny element planu".
Tom zarzuca w pewnym momencie Grace, że prowokuje mieszkańców. Myślę, że wyjątkowo nie jest tu daleki od prawdy.
Grace była cały czas w defensywie. Była ofiarą ale, sama obsadziła się w tej roli ulegając złudzeniu, że zło (miała jak pamiętasz diabelski rodowód) można zastąpić dobrem. Zaś "dobrem" jej zdaniem było tylko to, co ma wartość "+". Czyli żadnej agresji, wyłącznie dobroć. (Pewnie tam skąd pochodziła to był modny trend intelektualny.)
Zasadą defensywy jest to, że "mocne ruchy przeciwnika powinny być blokowane". Maska "dobroci" nie pozwala na blokadę, w niej zawsze i wszystkim dajemy, w tej masce jesteśmy więźniem.
(eksperyment stanfordzki, Philip G. Zimbardo)
Kto może sobie pozwolić na dobroć?
Ten kto ma bezwzględną przewagę.
1. Grace jej nie miała, ale zachowywała się jak osoba przekonana o własnej przewadze. Postawiła na dobroć. Była w opozycji do przekonań ojca. (Tu kłania się Cialdini i "zasada konsekwencji").
No i dobrych ludzi sprowokowała do agresji.
2. Miała przewagę, być może podświadomie o tym pamiętała (lub była jej w pełni świadoma i sprawdzała jak bardzo może "podpuścić psa"). Może wmówiła sobie ten lęk przed ojcem. Wmówiła sobie i innym, którzy, aby się z nią ostatecznie rozprawić wezwali go.
A ona wymierzyła im kopniaka.
Znam wiele podobnych sytuacji, w których taka prowokacja nie była uświadomiona. Dogville odczytuję biorąc pod uwagę obydwie możliwości.
Która z tych postaw dominuje na codzień?
Beata Wąsowska edytował(a) ten post dnia 12.07.08 o godzinie 11:18