Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.
Temat: Męska prostytucja
No właśnie. Firmy mają upadać setkami a nawet tysiącami.Ok, nie każda sponsorka jest piękna a wielu do tego brakuje, niemniej są w miarę z tego co widziałem na zdjęciach - spoko z wyglądu kobiety.
Czy nie lepiej zatem spędzać czas w ramionach takiej np. na Karaibach gdy tu będą trząść portkami by nie wylądować pod mostem?
Obawiam się, że rządy naszych polityków doprowadzą do upadku tego państwa i męska prostytucja będzie na porządku dziennym a damska się zwiększy.
Dla niektórych to pewnie już dziś ostatnia deska ratunku
O ile kojarzę za zmuszanie do prostytucji jest kara, politycy swoim działaniem już zmuszają niektóre osoby do podjęcia tego fachu. Mamy chory rynek pracy - pracodawcom brak wykwalifikowanych pracowników, wykwalifikowani(w innych kierunkach niż chcieliby pracodawcy) ludzie po studiach zaiwaniają za grosze na zleceniach albo lądują na bruku i mieszkają w pustostanach. Czy w tym wypadku męska prostytucja jest czymś haniebnym?
Ratowanie własnej skóry i życia to hańba?
Ok, może nie szczyt moralności, ale...Berlusconi mający kasę, któremu nie zagląda śmierć głodowa w oczy też jakimś strasznym szacunkiem się nie cieszy.
Tak jak i szczytem moralności nie jest płacenie prostytutkom przez szefów firm czy molestowaniu tłumaczek przysięgłych przez nich.
No, ale nie zarabiają tyłkiem więc szacuneczek powinien być.
Mam dość tego zakłamania. Wszyscy lubimy seks choć nie z każdym i tu taki dyrektor powinien to uwzględnić przed macaniem tłumaczki. W sumie do każdej pracy angażujemy swe ciało, w czym zatem prostytucja się wyróżnia? Mówicie seks z szefem? A niedawno czytałem jak jakiś ważniak zza biurka nie miał problemu z seksem a potem poślubieniem sekretarki.
Więc seks w pracy i to z szefem to nie jest domena wyłącznie prostytutek.
No, ale damska jeszcze jest jako tako akceptowana, ale męska?
Szok, bo to przecież facet powinien zarabiać dość by nie musieć tego robić, a kobiecie wolno.
Znów hipokryzja.
A co to? Kobieta gorsza od faceta, że z nią może dziać się wszystko a facetowi nie wypada?
Co zrobiliby obrońcy moralności na miejscu kogoś kto lada moment może wylądować na bruku nie mogąc znaleźć normalnej pracy? Jakby walczyli o przeżycie? Kradzież lepsza? Moim zdaniem nie, zdecydowanie wolałbym być męską prostytutką niż kraść czy mordować.
Szacunek, duma? Nimi człowiek się nie naje.
A co Wy myślicie?