Magdalena Szymecka architekt wnętrz
Temat: kontrolowanie uczuć + seks bez zobowiązań = pragmatyczne...
Tak mi ostatnio "poradził" pewien ustawiony mężczyzna, którego znam od 2 lat, który bardzo chciał żebyśmy zostali kochankami,oczywiście bez zobowiązań, bo on nie chce się wiązać, w końcu ma rodzinę zobowiązania... (i zapewne "atrakcje", w każdym z krajów, w których przebywa służbowo, ale tego już nie powiedział). Doskonale się dogadywaliśmy, więc na pewnym etapie naszej znajomości zaczęłam czuć do niego coś więcej, ale wolałam się wycofać, trochę to trwało, a on obstawał przy swoim, że warto spróbować. Sam natomiast stwierdził, że jeśli ja się zaangażuję to zrywamy znajomość.W końcu definitywnie wyraziłam swoją opinię na temat żonatych mężczyzn, którzy bez żadnych skrupułów sobie tak jak on poczynają, jednocześnie nie mając nawet odwagi ani odbudować miłości we własnym związku, ani go definitywnie skończyć, skoro jest martwy od lat. To jest dla mnie nie do pojęcia. Jego to nie wzruszyło oczywiście i znów to samo...Nasza znajomość, choć zaczęła się bardzo obiecująco.. bo byliśmy na początku dobrymi znajomymi,zakończyła się radykalnie i powiem, że trochę mi przykro, że tak to się ułożyło, bo rozczarowałam się człowiekiem. Za to na pożegnanie usłyszałam jego mądrość, ze "powinnam nauczyć się kontrolować uczucia i żyć bardziej pragmatycznie".
Granice normalności się tak zacierają, że dla mnie coś, co jest nie do przyjęcia, dla drugiego jest normą i pragmatycznym podejściem do życia..
Czy naprawdę ludzie osiągając wielki sukces zawodowy, jednocześnie tak nisko upadają? Dla mnie jego system wartości raczej nie można nazwać osiągnięciem życiowym, chyba, że w cudzysłowie ?
Co o tym sądzicie?
Może dla niego to ja jestem nienormalna, że nie "żyję pragmatycznie", a mój system wartości jest nieco inny niż jego.
Zastanawiam się jak w ogóle można kontrolować stan swojego serca ??!! Rozumiem, kontrolować złość... smutek.. ale serce?