Temat: Czy społeczność Ziemi jest gotowa na zmiany?
Ruch Zeitgeist promuje wizję świata bez rządów - jest to śmiała propozycja jak na obecny czas i w moim odczuciu jeszcze dużo czasu upłynie, zanim uświadomimy sobie jako narody, że polityka i rządy nie są nam potrzebne do szczęścia na Ziemi, a wręcz odwrotnie.
"Projekt Venus nie będzie wdrożony przez dzisiejszych politycznych przywódców którzy są wyznaczani nie po to aby cokolwiek zmieniać, lecz aby zachować obecny stan rzeczy. Ludzie szukają alternatywnych sposobów życia tylko w przypadku gdy zawodzą instytucje społeczne i niekompetentni politycy. Ludność jest głównie motywowana przez ciężkie warunki które zagrażają jej bezpieczeństwu i bytowi."
TZM POLSKA FAQ
Obecnie brak rządu postrzegany jest jako słabość danego narodu, a nie jego siła. Także od razu buduje się atmosferę strachu by jakaś społeczność się nie wyłamała, a jeśli tak się stanie to zapewne zostanie napadnięta przez inne "cywilizowane" narody, które ślepo podążają za manipulacjami polityków i ich mocodawców. Przykład Egiptu i Belgii potwierdza tylko, że nie nadszedł jeszcze czas zmiany myślenia w tej kwestii:
Bractwo Muzułmańskie: nie chcemy władzy w Egipcie
El-Baradei jest ważny, ale Bractwo ważniejsze
"Kiedy w sobotę władze odcięły internet, członkowie Bractwa Muzułmańskiego chodzili od domu do domu, informując o miejscu najbliższego wiecu. Organizowali komitety samoobrony przeciw rabusiom, ale wciąż nie chcą się zadeklarować jako siła wiodąca protestów. Slogany w stylu "Islam jest rozwiązaniem" przeraziłyby świecką opozycję i sprowokowały ostrzejszą reakcję reżimu.
Na razie aby obalić Mubaraka, trzeba się zjednoczyć, jednak islamiści są przekonani, że w uwolnionym od starego reżimu Egipcie powinni grać pierwsze skrzypce. Czekali na to kilkadziesiąt lat. Nie pozwolą jakiemuś el-Baradeiemu zawłaszczyć rewolucji. - El-Baradei nie reprezentuje ruchu protestu, ten ruch reprezentuje się sam - wymknęło się Ahmedowi Morsi, rzecznikowi Bractwa. - Bractwo Muzułmańskie jest silniejsze."
USA chcą się dogadać za plecami Mubaraka
Izrael szykuje się na najgorsze
"(...)Krytycy polityki oblężonej twierdzy wskazują, że będzie ona miała wysoką cenę. Większe wydatki na wojsko to rosnący deficyt budżetowy i wyższe podatki. "Czy Izraelczycy są gotowi ponieść te koszty? Kto będzie służył w tej powiększonej armii: ultraortodoksyjni Żydzi i Arabowie dziś wyłączeni ze służby? A może imigranci z Erytrei i Sudanu?" - pyta Aluf Benn w dzienniku "Haarec".
Zdaniem części komentatorów panika jest nieuzasadniona. Protesty w Egipcie nie mają antyizraelskiego charakteru. Pośród tysięcy Egipcjan, którzy wysyłali Mubaraka do Arabii Saudyjskiej, ledwie kilku krzyczało "Wynocha do Tel Awiwu!". Izraelscy dziennikarze dostrzegli zaledwie jedną gwiazdę Dawida wymalowaną na portrecie Mubaraka. Nawet wśród sympatyków Bractwa Muzułmańskiego trudno było znaleźć kogoś, kto podważałby traktat pokojowy z Izraelem.
Lewicowy "Haarec" komentował: "Cierpimy na rasizm: widok narodu zrzucającego jarzmo tyranii i domagającego się wolnych wyborów przeraża nas tylko dlatego, że to Arabowie. (...) Bractwo Muzułmańskie z pewnością odegra ważną rolę w przyszłym rządzie egipskim, ale my też mamy fundamentalistów religijnych w rządzie. Taka jest cena demokracji. (...) Izraelska polityka musi się dostosować do realiów, w których to obywatele państw arabskich, a nie tyrani i spółka, będą kształtowali trajektorię ich rozwoju. Netanjahu powinien dążyć do pokoju z Palestyńczykami i z Syrią, tak aby Izrael stał się mile widzianym sąsiadem".(...)"
Belgia wściekła. Chce rządu.
"Nasze podatki na drogi, nie na polityków"
Belgia bez przyszłości? "Przegrała jako naród"
Mediator poddał się. Belgia wciąż bez rządu
"Partie nie potrafią się porozumieć w sprawie powołania rządu, bo górę biorą partykularne interesy i animozje między poszczególnymi liderami politycznymi. Rośnie niechęć między politykami reprezentującymi frankofonów z Brukseli i południa kraju oraz stanowiących 60 proc. mieszkańców blisko 11-milionowej Belgii Flamandów z północy."
Tutaj widać, że naprawdę chodzi o podział kraju, a nie o troskę o jego przyszłość. Swoją drogą ciekawy jestem jak Belgowie żyją i jak funkcjonuje ich gospodarka bez rządu przez 200 dni - jeśli nie ma gorzej, to może jest to wyznacznik, by tego rządu nie powoływać i radzić sobie dalej bez niego.
Całą akcję protestacyjną rozpoczęli studenci, ciekawe czy TZM w Belgii nie czuje szansy, by pomóc temu narodowi przejść transformację do nowego, lepszego poziomu społeczeństwa, wolnego od problemów generowanych przez polityków...
pozdrawiam
MM