Temat: Przedszkole? Tylko z PIT-em
Problem przedszkoli jest bardzo złożony. W czasach boomu demograficznego, w latach 70-tych, powstało we Wrocławiu sporo przedszkoli. Pieniądze spływały szerokim strumieniem z zagranicy, w postaci pożyczki zaciągniętej przez tow. Gierka, więc można było budować, wyposażać, itd. Kiedy ilość małych obywateli Wro znacznie spadła i przedszkola zaczęły świecić pustkami, miasto, zgodnie z prawami rynku, zlikwidowało pewną ilość przedszkoli. To było akurat łatwe. W tychże przedszkolach ulokowały się prywatne szkoły, inne placówki niepubliczne, nie można teraz ot tak odebrać tych budynków. A w ciągu ostatnich 10 lat przyjechało do Wrocławia " za chlebem" bardzo dużo osób, nie wiem, nawet, czy obecnie miasto ma choć blade pojęcie, ile osób we Wro mieszka bez meldunku, tutaj pracuje, płaci podatki. W Warszawie podobno ta liczna sięga 1 mln... A zatem analogicznie u nas może wynosić ok. 200-300 tys. Sa to przeważnie osoby młode, a zatem, przynajmniej w pewnej części, zakładające rodziny i w konsekwencji posiadające dzieci. Miasto zaczęło rozwijać się w nowych kierunkach, nowe osiedla powstają na terenach, które kilka lat temu były jeszcze dzikimi łąkami, a miasto niestety nie podążyło za prywatnymi inwestorami. W ubiegłym roku np. w czasie niemal histerycznej walki o miejsce w przedszkolu, moja przyjaciółka, mieszkająca na południu Krzyków, dowiedziała się, że jest sporo wolnych miejsc w przedszkolach na Psim Polu i w Śródmieściu... Zanim miasto wybuduje nowe przedszkola, m.in. na Krzykach, gdzie brakuje ich najbardziej, dzieci, które teraz siedzą często w domach z nianią, pójdą do szkoły i być może znowu się okaże, że ilość przedszkoli jest za duża...
Myślę, że bardzo dobrym rozwiązaniem byłby powrót do przedszkoli zakładowych. Sama do takich chodziłam. Przedszkole było przy zakładzie, w którym pracowali moi rodzice, po pracy odbierali mnie i mogli załatwić bez pośpiechu swoje sprawy, nie pędząc na złamanie karku przez pół miasta do przedszkola na osiedlu, na którym mieszkaliśmy. Przedszkole było dobrze wyposażone, pewnie z funduszu socjalnego i wszyscy byli zadowoleni. Na zachodzie jest to dość powszechna praktyka, nie rozumiem, dlaczego nasze firmy jeszcze o tym nie pomyślały...