Temat: przemyśl modelowy przykład
zgoda. Wg moich ostrożnych szacunków 98% prezydentów, burmistrzów czy wójtów nie ma bladego
pojęcia po kiego ten wizerunek / ,,jak u nasz się wszyscy znajom,, /, po kiego dobra marka,
po kiego jakieś peerdoły z identyfikacja / ,, ztego chleba nie ma ,,/. Logo to dla nich ładny / to warunek konieczny / znaczek do dekorowania czegokolwiek i gdziekolwiek. Zeby zaznaczyć że się tu jest albo bywa. przyciśnięty do muru prezydent , burmistrz lub wójt ucieka w obszar promocji
/ nie ukrywając ,że chodzi o promocję jego osoby / mieszając ja z reklamą, innymi rzeczami. Wtórują mu w tym i utwierdzają w nieomylności te różne panienki od promocji / często żony przyjaciół / co toimprezę wizerunkową widzą nawet w uroczystych imieninach Pana burmistrza. Więc tworzą ku chwale burmistrza te bzdurne dni buraka / śliwki, marchewki czy selera / byleby tam głośno grali i ludziska się zeszli. Raz , dwa razy w roku wysiłek promocji zaowocuje czymś takim i jest spokój.
Takie pojęcie jak branding miast / miejsc/ może kilka procent decydentów choć intuicyjnie pojmuje
Niestety w praktyczną realizację nikt się nie bawi , bo brak pomysłu / kamuflowany brakiem środków / więc jak się jakieś środki uda wyrwać z dotacji unijnych zaraz się zakupuje wielką akcję bilboardową i środki znikną. Ale w sprawozdaniach ileśmy to na promocje wydali, czyli chwal mnie gębo, będzie sporo
A pożytek z tych akcji bilboardowych jak z zeszłorocznego śniegu. I nie ma tu znaczenia wielkośc miasta. Obserwowałem jaki to przekaz wizerunkowy stworzyła Warszawa przed i w czasie Euro. I odpowiadam sobie : żaden. Ale gęby się same chwaliły: jestesmy na oczach całej Ruropy. Potem jakoś te gęby zamilkły. Więc ten wyskok z logo gminy Przemyśl mieści się w całości naszego obrazu.
Pytałem niedawno znajomych z Białegostoku jak odczuwają ta kampanię promocyjną miasta.
Odpowiedzią był śmiech. A byli to ludzie mediów, dobrzy obserwatorzy. Tak w dużym skrócie wygląda krajobraz wizerunkowy