konto usunięte

Temat: uff, jak goraco - zabiegi spa od rzymu do krymu

Jak młody Budda

Nowy rok rozpoczynam od zadbania o odporność, bo zimą krucho z nią u większości. Wybieram się na nowy zabieg pochodzący z królestwa Lanna (obszar dzisiejszej Tajlandii).

Rytuał Shan, popularny od wieków wśród birmańskich mnichów, znany jest z właściwości uzdrawiających. Zaczyna się od obmycia stóp w płatkach róż. Delikatne głaskanie stóp przez tajską terapeutkę przenosi w klimat wschodnich rozkoszy. Ten bardzo prosty, a jakże przyjemny orientalny zwyczaj powinien zagościć w naszych salonach.

Następnie boso przechodzę do parowej łaźni ziołowej, gdzie wdycham mieszankę birmańskich ziół i owoców: tajski imbir, trawa cytrynowa, liście eukaliptusa i cynamonowca, gujawa, owoce galangi i tamaryndu. Zgodnie z legendą recepturę mieszanki skomponował osobisty lekarz Buddy. Mędrzec w dobrej kondycji dożył 80. roku życia (a trzeba wiedzieć, że w tamtych czasach przeciętne życie człowieka trwało 40 lat).

Mieszanka ziół niszczy wirusy i bakterie, oczyszcza płuca z toksyn, tonizuje nerwy. Zapach ziół orzeźwia i ułatwia oddychanie. Znika zmęczenie i uczucie chłodu.

Po wyjściu z łaźni przez półtorej godziny poddaję się masażom Shan. To krzyżówka technik masażu tybetańskiego, ajurwedy i perskiego. Powstały one na potrzeby wojowników. Shan oczyszcza organizm, wzmacnia i rozluźnia spięte mięśnie. Masaż tybetański polega na uciskaniu 250 punktów ciała i podobnie jak akupunktura zapobiega chorobom. Gdy tajska terapeutka nakłada na plecy olej kokosowy z mieszanką birmańskich roślin, po całym ciele rozlewa się ożywcze ciepło. Ugniata stopy, nogi, wnętrze dłoni. Masując kark, barki, głowę, usuwa bóle. A masaż brzucha i piersi wypełnia uczuciem lekkości. Na koniec jest piling Mandalay Scrub, który zawiera puder ryżowy, cynamon, zieloną herbatę i imbir. Skóra jest po nim miękka i elastyczna. Po zabiegu czuję się odporna jak młody Budda i silna jak perski wojownik.

Źródło: Wysokie Obcasy
http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53581,610524...