Temat: Web 2.0 się już kończy...
Ech i znowu ktoś (Adrian) nie doczytał i wyszło na to, że twierdzę, że gazeta.pl to web2.0. Bzdura.
Tu nie chodzi o numerki, tu chodzi o kompletną zmianę podejścia. Użytkownik nie jest już biernym odbiorcą informacji krążących po Sieci. W mojej ocenie to pojawienie się masowo formuły UGC/UCC oraz kompletna zmiana potrzeby zaspokajanej przez serwisy internetowe decyduje o "webdwazerowości" (mam wysypkę jak słyszę to określenie).
Kiedyś ludzi o podobnych zainteresowaniach skupiały webringi a i one dawały możliwość wypowiedzi głównie autorom skupionych w nich stron. Przeciętny użytkownik co najwyżej dostawał narzędzie do odnajdywania innych stron powiązanych tematycznie. Bo w zakresie wymiany poglądów wśród innych zainteresowanych tematem miał do dyspozycji głównie Usenet i IRC.
Obecnie mając praktycznie dowolne zainteresowania można w ciągu minut odnaleźć innych podobnych sobie zapaleńców na całym świecie i (właśnie tu jest różnica) aktywnie z nimi się komunikować. I nie ważne czy łączy ich miłość do francuskich serów czy to, że oboje byli na wakacjach na Wyspach Kanaryjskich.
Nie wiem na ile wpływ na zmianę podejścia miał kryzys dotcom'ów, jak pisze Marcin, ale jestem bliższy opinii że był tylko katalizatorem. Ludzie od zawsze chcieli być w gronie osób o podobnych zainteresowaniach. Wcześniej po prostu nie mieli okazji (a raczej możliwości) żeby np. śmieszne filmy z ich wakacji były dostępne globalnie. Tzn mieli, ale musieli wykazać się dużo większą wiedzą na temat jak taki film zoptymalizować, gdzie go wrzucić, etc. Teraz to wszystko robi np. youtube.
I oczywiście, że to nie jest nic "kompletnie" nowego. Tak samo jak niczym kompletnie nowym nie jest np. Ajax. Ot ktoś zauważył że można połączyć parę istniejących rozwiązań w jedno, oferujące 150% użyteczności poszczególnych składników.
Reasumując, ludzie szukają prostych rozwiązań, bo (nie bójmy się tego powiedzieć) są w dużej mierze leniami. Leniami wskutek rozwoju technologii. Niby czemu handel online jest popularny? Bo nie trzeba wychodzić z domu (abstrahując od korzyści kosztowych dla sprzedającego przekładających się na możliwość zaoferowania niższej ceny).
A dając im możliwości, jakich sobie nawet nie wyobrażali ("ej, co powiesz na kontakt z ludźmi z podstawówki?" lub sprawdzenie jednym kliknięciem, którzy ze znajomych siedzą przy komputerach i można z nimi za darmo popisać na gg/tlenie/jabberze) zyskujemy ich uwagę, która przekłada się na ich czas, który przekłada się na kliknięcia, które przekładają się na odsłony bannerów, które przekładają się na kliknięcia w bannery, które przekładają się na diengi.