Temat: wirtualizacja free
no wiec pokolei :) jeszcze raz powtarzam to co jest najwazniejsze. sprzet sie dobiera do potrzeb. tam gdzie jest potrzeba bo usluga jest krytyczna i firma na niej zarabia a co za tym idzie nie moze sobie pozwolic na przestoje trzeba grubo zainwestowac. tam gdzie usluga moze niedzialac przez kilka nawet godzin w zupelnosci wystarczaja skladaki oczywiscie z dobrych komponentow a nie pierwsze z brzegu najtansze. ja na moje nie narzekam bo dzialaja przez 2-3 lata juz bez problemow a jak sie cos stanie to wywale bez zalu i kupie nastepne. w kazdym razie uptime mam nie gorszy niz na markowych. ograniczony tylko pracami serwisowymi i updatami.
poza sprzetem pomijamy w tej dyskusji role softu ktora tez jest wazna. klastrujac 2 skladaki uzyskam i tak lepsze bezpieczenstwo niz jeden drogi markowy serwer. pytanie co zrobic jak w skladaku pada plyta? cbmr (
http://cristie.com) odtwarza w niecala godzinke (tak naprawde zalezy od transferu z miejsca trzymania backupow) co chcesz na czym chcesz nawet do wirtualki.
nie sztuka wydac grube dziesiatki tysiecy. to kazdy umie. z kolei stawiajac kilka waznych maszyn w wirtualkach sila rzeczy wymusza to na nas klaster na przynajmniej 2 maszynach bo tak jak ktos powiedzial awaria jednego chocby zasilacza kladzie wszytko...
a z biznesem roznie bywa. moga ci obciac 100 zl na pendrive a wydac 50 kola na macierz :) rozne kwiatki czasem bywaja. natomiast jesli cos jest potrzebne bo prowadzenia dzialalnosci i przeklada sie czysto na zysk lub straty to bardzo latwo przekonac ze cos trzeba wrzucic w budzet. gorzej z argumentami jak nie ma tego przelozenia... ale nie bede obgadywal bo jeszcze ktos kiedys przeczyta :P
wracajac do narzekania do vmware:
wiem ze nie mozna narzekac glosno jak sie stawia soft na nie supportowanym systemie. ale co poczac jak lubie debiana :) po przesiadce na opensuse bez zmian bylo. na ubuntu tez...
w gosciach linuxowych czego bym nie robil nie moglem utrzymac czasu (server 1.x). albo sie spieszyly albo spoznialy. synchro z toolsami nic nie dawalo, ustawianie parametrow jajka wg not vmware tez nic, nawet klient ntp nie dawal rady utrzymac czasu. albo ok 2x szybciej albo 2x wolniej :|
kolejna sprawa to zawieszajace sie toolsy. poprawnie zainstalowane w gosciu potrafily sie nagle zwiesic przez co oczywiscie odcinalo siec a obciazenie serera wzrastalo. zwlaszcza w gosciach linuxowych ale i tez na windach.
przerzucilem sie na server 2.0. z czasem nie sprawdzalem bo za krotko na nim dzialalem ale toolsy tak samo sie zwieszaly. zarzadzanie przez webclienta jest beznadziejne. w 1.x i consola i mui bylo duzo lepsze. jak to mowia "chcieli dobrze a wyszlo jak zawsze" :P no i najgorsze w 2.0 to obciazenie serwera. podczas testow rozwiazania na mojej stacjonarce i pozniej na docelowym serwerze wirtualki (zwlaszcza windowsowe) generowaly gigantyczne obciazenie cpu. pozniej testowalem dokladnie to samo z virtualboxem. i dla przykladu na core2 8500 z 3gb ram debian jako host i 2 wirtualki (debian+win2k8serv) w virtualboxie obciazenie podczas normalnej pracy 3 systemow nie wychylalo sie ponad 10%. to samo na vmware server 2.0 zarzynalo proca na 100% :/
moze mam pecha, moze zle systemy operacyjne, moze cos po prostu spapralem ale dla mnie w tej chwili vmware server odpada.