Magdalena
Żelasko
Dyrektor LET'S CEE
Film Festival
Temat: Mów do mnie krótko - czyli Twitter w Marketing and more
Zapraszam do dyskusji!Mów do mnie krótko
Po tym, jak sztab wyborczy Baracka Obamy wykorzystał Twittera w walce wyborczej, jego kariera wydaje się być przesądzona…
Pomimo przyciągnięcia blisko siedmiu milionów użytkowników i zainwestowania pięćdziesięciu milionów dolarów, twórcy mikrobloga Twitter – Jack Dorsey, Biz Stone i Evan Williams – wciąż nie mają pomysłu na zarabianie pieniędzy. Najnowszy plan zakładający wprowadzenie płatnych kont dla biznesowych klientów nie zaskakuje innowacyjnością. – Mamy cierpliwych inwestorów i wystarczająco dużo czasu na testowanie dochodowych pomysłów i produktów – uspokaja Biz Stone. Do przejęcia „wróbelka” (jak pieszczotliwie nazywają go użytkownicy) szykowali się już najwięksi. Mark Zuckerberg, twórca Facebooka, skłonny był wydać za pakiet akcji pół miliarda dolarów. Odszedł z kwitkiem, podobnie jak Eric Schmidt, dyrektor generalny Google’a. – Twitter to e-mail dla ubogich – skwitował poirytowany Schmidt, kategorycznie wykluczając dalsze próby przejęcia mikrorywala.
PORÓWNANIE TWITTERA DO E-MAILA JEST NIEPRZYPADKOWE. Serwis jest niczym innym, jak zlepkiem wielu sprawdzonych funkcjonalności. Wiadomości („ćwierknięcia”) o maksymalnej długości 140 znaków kojarzą się z SMS-ami, ich upublicznianie – z blogami, a częste aktualizacje profili sprawdziły się już na portalach społecznościowych. Wybrane wiadomości można przesłać dalej, podobnie jak e-maile. – Nie mieliśmy pojęcia, że potrzebujemy czegoś takiego jak Twitter, dopóki go nie wymyśliliśmy – żartuje Stone. Wśród zwolenników mikrobloga nie brakuje dziennikarzy, specjalistów od marketingu i znanych gwiazd. Wykładowcy na amerykańskich uniwersytetach korzystają z Twittera w kontaktach ze studentami, aktywiści koordynują w ten sposób uliczne protesty, a działacze szerzą polityczną agitację. To, że za pomocą 140 znaków można napisać powieść w odcinkach, udowadnia właśnie Matt Richtel, redaktor dziennika „New York Times”. Średnio w serwisie pojawia się ponad tysiąc aktualizacji (tweetów) na minutę, stąd wyłowienie interesujących wiadomości przysparza niemałych trudności. – Twitter i tym podobne serwisy są trochę jak cywilizacyjny śmietnik, z którego trzeba umieć wybrać to, co jest istotne. Blisko 99 proc. publikowanych na nim informacji jest w zasadzie śmieciem, statusami osób lub autolansem – narzeka Jacek Gadzinowski, business development director w Momentum Worldwide.
Opinie na temat marketingowego wykorzystania mikroblogów są podzielone. Serwis cieszy się największą popularnością wśród menedżerów małych i średnich firm, ale nie brakuje na nim również takich gigantów, jak Cisco, JetBlue Airways, Sun Microsystems, Dell czy Apple. Coraz popularniejsze staje się również opłacanie blogerów, pozytywnie piszących o danej firmie. – Twitter to znakomite źródło pozyskiwania inspiracji, szybkiej informacji i feedbacku oraz możliwość kontaktu z każdym. W przypadku budowy marek czy kreowania własnego wizerunku trzeba jednak uważać, by nie był to tylko modny gadżet, bo „wszyscy wokół go mają”. Takie postępowanie szybko może się zemścić – przestrzega Gadzinowski.
O WŁĄCZENIU TWITTERA W MARKETINGOWY MIX często decyduje jego prosta i wygodna obsługa. Wiadomości wpisywać można bezpośrednio na stronie serwisu, ale także za pomocą popularnych portali społecznościowych, komunikatorów czy SMS-ów. Wśród wielu dodatkowych aplikacji największym powodzeniem cieszą się te, umożliwiające dodawanie zdjęć i filmów oraz oglądanie statystyk. – Twitter w bardzo dobry sposób radzi sobie z grupowym informowaniem, które przebiega w błyskawicznym tempie. Wykorzystujemy Twittera do utrzymywania stałego kontaktu z klientami, którzy na bieżąco śledzą to, co dzieje się na firmowym mikroblogu. Wystarczy jedna wiadomość, a nawet umieszczenie samego linku do strony firmowej na Twitterze, by klienci niemal natychmiast mieli dostęp do aktualnej oferty, promocji lub świeżego newslettera – podkreśla Adam Przeździęk z Pressiton Polska.
Nie wszyscy podzielają ten entuzjazm. – Twitter nie sprawdza się w charakterze narzędzia marketingowego ze względu na trudności w wyodrębnieniu grup docelowych. Wśród użytkowników serwisu wciąż zbyt mało jest opiniotwórczych dziennikarzy, a dotarcie do nielicznych, już tam obecnych, jest niełatwe – ogłosił na swoim blogu Klaus Eck, niemiecki ekspert ds. komunikacji. To może się już wkrótce zmienić. Naukowcy z Uniwersytetu w Teksasie poinformowali, że za pomocą algorytmu udało im się ze stuprocentową dokładnością zidentyfikować ponad 30 proc. użytkowników zarejestrowanych w serwisie. Taka wiedza daje olbrzymie pole do działania socjologom i specjalistom od marketingu, ale także wirtualnym domokrążcom i przestępcom internetowym.
Kryzys wychodzi Twitterowi tylko na dobre. Załamanie światowej gospodarki postawiło wiele firm przed koniecznością szukania coraz tańszych sposobów dotarcia do odbiorców. Prowadzenie mikrobloga może się sprawdzić przy wprowadzaniu na rynek nowych produktów lub usług – pod warunkiem że ma się pomysł na autoprezentację. – Najczęściej spotykam się z koncepcją: „Załóżmy konto i coś się wymyśli”. Zwykle sprowadza się to do tego, że po dwóch dniach pomysł na pisanie się kończy albo zaczynają się informacje typu „zepsuł mi się samochód”. Żeby osiągnąć sukces na mikroblogu, trzeba myśleć o tym, jaką wartość dodaną dla użytkowników będzie miała nasza obecność, co możemy im przekazać, jak zaciekawić. Samo informowanie o nowych postach na blogu firmowym nie wystarczy – zauważa Tomasz Staniak, dyrektor oddziału agencji interaktywnej dot360.
FANI TWITTERA JUŻ OGŁOSILI NARODZINY nowej ery w dziennikarstwie. Agencje informacyjne coraz częściej zatrudniają osoby, odpowiedzialne za wyławianie najciekawszych wpisów na mikroblogach. Podczas oblężenia bombajskiego hotelu Taj Mahal wpisy uwięzionych w budynku mikroblogerów cytowała nawet redakcja BBC. Na początku roku to właśnie użytkownik Twittera jako pierwszy poinformował świat o spektakularnym lądowaniu Airbusa A320. „W rzece Hudson jest samolot. Jestem na promie, który zaraz zabierze ludzi. Obłęd” – dzięki tej wiadomości Janis Krums ze skromnego dietetyka stał się medialną gwiazdą. Nic dziwnego, że Google News przyporządkował niektórym użytkownikom status równoprawny z lokalnymi gazetami; wpisy twitów regularnie cytuje również opiniotwórcza wyszukiwarka Technorati. To właśnie na Twitterze miała miejsce debata polityczna z udziałem przedstawicieli sztabów wyborczych Baracka Obamy i McCaina, moderowana przez dziennikarkę „The Time”. W dniu wyborów liczba odwiedzin na mikroblogu wzrosła o 43 proc., a obecnie każdy wpis amerykańskiego prezydenta śledzi blisko 600 tysięcy użytkowników.
Potencjał mikroblogów coraz częściej wykorzystują także tradycyjne media. Swoje profile na Twitterze mają już m.in. „New York Times”, „The Washington Post” i „The Guardian”, w Polsce – TVN24, „Gazeta Wyborcza”, Radio Maryja i „Marketing & more”. Regularnie aktualizowany profil CNN Breaking News od miesięcy nie schodził z pierwszego miejsca globalnego rankingu popularności, mierzonego liczbą abonamentów – dopóki w połowie kwietnia br. nie zdystansował go amerykański aktor, Ashton Kutcher, który jako pierwszy użytkownik pozyskał ponad milion sympatyków. Mimo że trudno oszacować monetarną wartość tego sukcesu, już dziś nie brakuje desperatów, którzy za dobrą pozycję w rankingu skłonni są oddać fortunę. Takich jak Jason Calacanis z mahalo.com, który zadeklarował chęć odkupienia miejsca w pierwszej dwudziestce za nie mniej niż ćwierć miliona dolarów.
Świetlana przyszłość Twittera wydawała się być niezagrożona – do czasu, gdy świat nie usłyszał o flutterze. – Ludzie nie mają dzisiaj czasu na pisanie wiadomości w 140 znakach. Przyszłość należy do nanoblogów – przekonywał Zak Ryman w filmie reklamującym nowy serwis. – Nasi użytkownicy będą mieć do dyspozycji 26 znaków. To w zupełności wystarczy, by przekazać wszystko, co konieczne – zapewniał poważny Matt Ibsen, twórca fluttera. I chociaż bijący rekordy popularności film szybko zdemaskowany został jako primaaprilisowy żart, nie ulega wątpliwości, że jego przesłanie idealnie odzwierciedliło współczesne tendencje w komunikacji międzyludzkiej.
Magdalena Żelasko
Tekst pochodzi z portalu Marketing & More - http://www.marketingandmore.pl/artykuly10/article/12/m....