Temat: Jak Erasmus wpłynął na Wasze związki?
Daniel M.:
Najlepiej jest przed wyjazdem na Erasmusa zawczasu rozstać się, aby później nie musieć tego robić i robić sobie niepotrzebne przykrości. Zwłaszcza jeśli stypendium trwa 1 rok. Bo jeśli tylko jeden semestr to jeszcze idzie wytrzymać, ale jak dłużej to może być kiepsko.
A tak będąc wolnym... człowiek ma zupełnie inne życie podczas tych wszystkich imprez...
Rozwaliłeś mnie :D Ale w jednym masz rację: ja na Erasmusa pojechałam wolna (z nikim się nawet w tym celu nie musiałam rozstawać, po prostu byłam singlem) i wybawiłam się za wszystkie czasy. A jedna moja koleżanka co wieczór siadała przed kompem i czatowała ze swoim chłopakiem. Prawie nikogo nie poznała, na imprezach była może dwóch.. Nie zrozumcie mnie źle, sama jestem teraz w związku, który zresztą przez pół roku ciągnęłam na odległość (nie jest łatwo), ale cieszę się jednocześnie, że wtedy jeszcze byłam sama. To chyba jedyny taki czas w życiu, kiedy można - i chyba trzeba - korzystać z niego pełnymi garściami. I nie mówię tu, żeby się od razu puszczać na lewo i prawo! Ale jeśli chłopak Wiesi (wybacz zdrobnienie, ale Wiesława brzmi tak poważnie :) też jedzie na Erasmusa, to - tu znowu wybacz, proszę, określenie! - nie będzie dla niej smutną, samotną i znudzoną "kulą u nogi" - bo takie trafiały się moim koleżankom, co, oczywiście, świetnie rozumiem, bo jeśli siedzisz sam w domu, a twoja dziewczyna baluje gdzieś na drugim końcu Europy, to chcesz wiedzieć o jej życiu jak najwięcej, ale ona często nie ma ochoty wszystkiego ci opowiadać, bo właśnie szykuje się na kolejną imprezę, a poza tym tyle się dzieje, że po prostu nie nadąża.. Na dłuższą metę chyba właśnie to niszczyło na moim wyjeździe kolejne związki..
I ja też jestem staroświecka, żeby nie było, bo te wszystkie romanse strasznie mnie tak naprawdę wkurzały :/ Po prostu mówię, jak było: ludzie się od siebie coraz bardziej oddalali, nie byli się w stanie zrozumieć (szalone życie vs. siedzenie samemu w domu i odliczanie dni do powrotu). Ciekawe, że zdradzały głównie dziewczyny.. Jakby się zerwały ze smyczy.. Do jednej nawet przyjechał chłopak w odwiedziny, jak już kręciła z innym, o czym wszyscy wiedzieliśmy. To było straszne, bo musieliśmy przed nim udawać, że wszystko jest w porządku.. Erasmus to tak naprawdę jedna wielka szkoła życia. Przejrzałam wtedy na oczy :/