Alicja Elżbieta Samol mgr ekonomii
Temat: Polska-Niemcy relacje gospodarcze
20 lat temu, 17 czerwca 1991 r. w Bonn, Niemcy i Polska podpisały Traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. Byłby to pewnie jeden z wielu podobnych dokumentów gdyby nie fakt, że polskie i niemieckie firmy od tego momentu rozpoczęły intensywną współpracę, która polityczne obietnice zamieniła w konkretne ekonomiczne korzyści.Od tamtej pory obroty pomiędzy oboma krajami zwiększyły się 14-krotnie i wynoszą już ponad 60 mld euro rocznie. Dzisiaj Niemcy to drugi największy inwestor zagraniczny w Polsce, a trzy czwarte polskich inwestycji zagranicznych wędruje do naszych zachodnich sąsiadów.
Jak sprawić, by te korzyści rosły, szczególnie teraz, w trudnych czasach europejskiego kryzysu? Odpowiedzi na te pytania szukali uczestnicy odbywającego się w Warszawie Szczytu Gospodarczego Polska - Niemcy.
Jak podkreślił otwierający spotkanie Andrzej Malinowski, prezydent organizacji Pracodawcy RP, najważniejsze dla dzisiejszej współpracy polsko-niemieckiej tematy to inwestycje, ochrona środowiska i energetyka. Pracodawcy RP wręczyli nagrodę Wektora Hansowi-Dietrichowi Genschnerowi, który jako minister spraw zagranicznych i wicekanclerz Niemiec był jednym z sygnatariuszy Traktatu.
- Za odważną, wyprzedzającą epokę wizję stosunków polsko-niemieckich, która po 20 latach stanowi fundament naszej współpracy – uzasadnił Andrzej Malinowski.
Czy gdybyśmy 20 lat temu nie podpisali Traktatu, dziś moglibyśmy cieszyć się wzajemną współpracą? Tego nikt nie wie, bo – jak zaznaczył Jan Krzysztof Bielecki, w roku 1991 premier RP i jeden z sygnatariuszy Traktatu, przez ten czas wiele się zmieniło, a nasze relacje w dużej mierze przebudowaliśmy.
- Niemcy bali się napływu taniej siły roboczej z Polski. Ale jak już ich rynek pracy się otworzył w tym roku, to bardziej tej sytuacji przestraszyła się Polska, której grozi drenaż kadr – argumentował Bielecki.
Dodał, że nie Polska nie może teraz udawać, że nie dotyczą jej problemy strefy euro, bo nie jesteśmy jej częścią.
- Z problemami Europy musimy zmierzyć się wszyscy. Polska doświadczyła wcześniej solidarności, teraz sami powinniśmy wykazać się taką postawą – mówił.
O diametralnych zmianach, jakie przeszła Polska, wspominał również Piotr Śliwicki, prezydent Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo Handlowej.
- w 1991 r. inflacja w Polsce przekraczała 60%, dziś wynosi 5%. Nasz eksport był wtedy wart 15 mld dolarów, teraz – 150 mld dolarów. PKB na głowę wynosiło 5 tys. dolarów, teraz 19 tys. dolarów – wyliczał Śliwicki.
Jedno jest pewne – przedsiębiorcy po obu stronach Odry od 20 lat rozwijają współpracę, która przynosi konkretne koszyści. Do tej pory Niemcy zainwestowali u nas już 20 mld euro, my u nich prawie 1 mld euro.
86% niemieckich przedsiębiorców - respondentów przeprowadzonej niedawno przez Izbę ankiety - po raz kolejny uznało Polskę za najbardziej atrakcyjne miejsce na inwestycje w Europie Środkowej.
- Z Niemiec płyną coraz bardziej optymistyczne informacje dotyczące niemieckiej koniunktury. My też mamy szansę z tego skorzystać. Z drugiej strony – po globalnym kryzysie, Polska także wypiękniała. W 2010 r. odnotowaliśmy 40-procentowy wzrost inwestycji – ta dynamika daje nam pierwsze miejsce w Europie – komentował Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIiIZ).
Niemieckie inwestycje stanowią już prawie 17% wszystkich napływających do nas z zagranicy, co daje Niemcom drugie miejsce w naszym kraju.
- W Polsce zarejestrowanych jest 6 tys. firm z Niemiec, co oznacza, że większość z nich to reprezentanci małych i średnich przedsiębiorstw – mówił Majman.
Główne powody wybierania Polski to jej przynależność do Unii Europejskiej połączona ze stabilnością gospodarczą i dostępnością wykształconych, lojalnych i wydajnych pracowników.
Atrakcyjność inwestycyjną naszego kraju potwierdzili obecni na Szczycie przedsiębiorcy z Niemiec.
- Koledzy z Niemiec zazdroszczą mi wykształconych pracowników i fluktuacji na poziomie 3%, która pozwala na długoterminowe planowanie rozwoju firmy – mówił Christian Bleiel, prezes Volkswagen Motor Polska.
- Oprócz pracowników, przekonuje nas także potencjał, który widzimy w Polsce, również dotyczący rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw – dodała Dagmar Linder z Deutsche Bank AG.
Również większość (trzy czwarte) polskich inwestycji zagranicznych wędruje do Niemiec. Ich łączna wartość wynosi już prawie miliard euro.
- Najważniejsze powody to bliskość geograficzna i kulturowa, atrakcyjne warunki inwestycyjne i znajomość języka – wyjaśniał Majman. Z kolei Niemcy narzekają na naszą infrastrukturę drogową, skomplikowane przepisy, szczególnie jeśli chodzi o prawo budowlane i o zamówieniach publicznych. Co jeszcze powinniśmy poprawić?
- Infrastrukturę, nie tylko drogową, ale też szynową, życzyłbym sobie też uproszczenia przepisów prawa pracy – potrzeba większej elastyczności czasu pracy – odpowiadał Bleiel.
- Niemieckiej gospodarce zagraża niekorzystna demografia. Potrzeba jej przede wszystkim więcej dzieci – żartował dr Józef Niedworok, prezes Orlen Deutschland, który oświadczył też, że jego firma chce dokupić 200-250 stacji benzynowych w Niemczech. Koszt zakupu stacji może wahać się między 100-200 tys. euro, a nawet sięgnąć 1 mln euro w przypadku bardzo dobrych punktów