Bartosz
Kramek
Fundacja Otwarty
Dialog
Temat: Negatywne aspekty scruma
Zasadniczo wszyscy doceniamy zalety i korzyści płynące ze stosowania scruma w projektach. Typowe jest też mocno entuzjastyczne podejście do tego sposobu zarządzania, poczucie znalezienia złotego środka, klucza do sukcesu, trwałej przewagi konkurencyjnej, obrania jedynej właściwej drogi. Przekłada się to na bardzo pozytywne postrzeganie wszystkich technik i narzędzi z pod znaku agile oraz lekko pogardliwą niechęć do "tradycyjnych" metod zarządzania projektami. Krótko mówiąc stosując scruma czujemy się lepsi od reszty świata, która go jeszcze nie odkryła / nie doceniła. Popadamy w mentorski ton. Sam często się na tym łapię. Pytanie brzmi: czy potrafimy dostrzec również negatywne praktyczne aspekty scruma, skutki uboczne jego zastosowania?Jako inicjator tego wątku postaram się pierwszy udzielić odpowiedzi. Według mnie negatywne mogą być:
- opisane powyżej poczucie zaślepienia - "jeśli mamy scruma, to jesteśmy najlepsi"
- nadawanie scrumowi/agile wymiaru uniwerslanego "scrum jest [optymalną] metodologią robienia czegoś" - "bo scrum jest wszechstronny"
- zapominanie o tym, że "self management does not lack of discipline" - skuteczny scrum jest wtedy, kiedy w jego wdrożenie włożymy dużo pracy
- brak konsekwencji w stosowaniu reguł scruma, łatwość modyfikacji... "na pure scrum mamy czas"
Tymczasem reguły scruma gwarantują jego spójność. Ken Schwaber twierdzi, że scrum powinien być stosowany kompleksowo z całym dobrodziejstwem inwentarza, a każde odejście od jego zasad i ew. modyfikacje mogą być wprowadzane jedynie przez bardzo doświadczone i zgrane zespoły, z ich własnej inicjatywy - nigdy odgórnie. Nawet najmniejsze zmiany powinny być implementowane bardzo ostrożnie, ponieważ scrum został bardzo dobrze opracowany i dogłebnie przetestowany w bardzo wielu projektach, w wielu organizacjach - jego pierwotnie zdefiniowany kształt jest sprawdzony, a jego skuteczność potwierdzona empirycznie.
- skłonność do przeciążenia / przeformalizowania (poczucie braku "ciężkich narzędzi") - nawyki z tradycyjnych projektów prowadzą do nadbudowywania scruma kolejnymi, sztywnymi zasadami i instrumentami (np. wykresami Gantta) - odbywa się to kosztem elastyczności i utraty zdolności do improwizacji - scrum przestaje być "lekki". Świnie tracą pole manewru do samoorganizacji.
- trudności z przekonaniem klienta do współpracy opartej na regułach scrum - "no fixed price, no deadline" jest ciężkie do zaakceptowania, a rola product ownera wymaga sporego zaangażowania
Podsumowując; zauważyłem, że w/w czynniki negatywne nie są wadami scruma samego w sobie, ale ograniczeniami mentalnymi. "Scrum, najbardziej wprawiający w zakłopotanie i paradoksalny proces do zarządzania skomplikowanymi projektami".Bartosz Kramek edytował(a) ten post dnia 16.02.08 o godzinie 14:46