Temat: Świeży student i jego wynagrodzenie.
Marcin Z.:
A nawiązując do wątku zarobków to, w mojej opinii, Polacy są strasznie niedoceniani ale nie tylko przez pracodawców a wręcz głownie przez samych siebie. Jeśli idąc na rozmowę i odpowiadając na pytanie o oczekiwanym wynagrodzeniu każdy (prawie każdy) odpowiada wynagrodzeniem z najniższej półki, bo: się boi, się wstydzi, nie chce przestrzelić, etc. to jak mają tutaj ludzie zarabiać pieniądze których oczekują, skoro sami nie wiedzą ile chcą zarabiać i ile w ich własnej opinii warta jest ich praca?
Tak naprawdę ich praca jest warta dokładnie tyle ile jest w stanie zapłacić pracodawca. Wynagrodzenie oczywiście można negocjować, przy czym nie jest niczym dziwnym że:
- starający się o pracę zaczyna
od góry czyli można zacząć i od 10K
- pracodawca
od dołu (czyli można się spodziewać 1,5K)
- i wynagrodzenie zostanie ustalone wówczas, gdy dojdzie do równowagi. Po prostu zostanie ono ustalone na akceptowalnym przez obie strony poziomie
To oczywiście w teorii, bo w praktyce jeśli programista
nie ma szans znaleźć innego miejsca na pracę
w ogóle, no to niestety - albo pracuje albo może i miesiącami jeśli nie latami pozostać na bezrobociu. Niestety rzeczywistość jest brutalna.
I niech mi tu nikt nie pisze że jeżeli ktoś jest dobry to pracę ma jak w banku, bo przez takie twierdzenia, a już szczególnie w mediach, masa studentów idzie na studia informatyczne a przecież nie każdemu jest dane być programistą. Powiem więcej. Nawet bardzo dobry programista boże pozostać bez pracy tylko z tego powodu że nikt o nim nie wie. Więc trzeba jeszcze jakoś powiadomić pracodawcę, że jest się w czymś dobrym. Niestety w starciu z rekruterem który zacznie sprawdzanie ale np. wyłącznie przez przygotowany zestaw pytań, ewentualnie całe spotkanie będzie takie, że pracodawca/rekruter będzie na takiego patrzył podejrzliwie no to może być ciężko z tą umiejętnością sprzedania siebie.
Oczywiście można napisać taki przykładowy kalkulator jako zadanie testowe i tutaj akurat podejście z tym silnikiem do obliczeń (w praktyce klasa) a później GUI i odpowiednie połączenie tego wydaje się być bardzo dobrym podejściem, jako że celowe jest by taka klasa była poddana testom, więc łatwo jest wykryć błędy jeżeli np. wyniki obliczeń są nie takie jak powinny być. No ale ja też kiedyś pisałem taki kalkulator, przy czym właśnie zaczynałem od GUI, więc nie koniecznie oznacza to że nie jest to właściwe podejście - w końcu GUI też trzeba przecież zaprojektować. Obawiam się jednak że ta rozmowa rekrutacyjna to była jak rosyjska ruletka. Po prostu komuś się spodobało takie podejście i tyle.
Za czasów poszukiwania pracy etatowej miałem jedną zasadę. Wyliczałem swoje koszta życiowe, liczyłem ile godzin w miesiącu jestem w stanie przepracować, mnożyłem to przez stawkę jaką otrzymywałem w chwili obecnej pracując zdalnie i zwiększałem ją o określony procent (nie będę się cofał w rozwoju i płacy prawda? :)). Strzelałem następnie z armaty do potencjalnych pracodawców, a Ci co najwyżej zaśmiali się pod nosem i przedstawiali swoją maxymalną ofertę, która wiadomo, że mnie wówczas nie satysfakcjonowała.
Stąd właśnie wyjdzie
minimalna płaca, poniżej której nie ma sensu pracować, w rozumieniu że dokłada się do interesu pracodawcy.
Podejrzewam, że gdyby większość osób (programistów) miała podobną taktykę to każdy z nich zarabiałby teraz lepsze pieniądze od tych, na które zgodził się, bo determinował to w tej osobie strach lub wycofanie się.
Skoro zarabiają mniej, to mają koszt alternatywny. Chociaż z drugiej strony można by się zastanowić, czy jeżeli zażądaliby więcej, w ogóle mieliby pracę?
Ten post został edytowany przez Autora dnia 03.10.13 o godzinie 11:23