Temat: Korepetycje .NET
Maciej Aniserowicz:
Jeżeli będzie wkręcał śrubki bez zaangażowania to także będzie "nieekonomiczny z biznesowego punktu widzenia". W każdym zawodzie zaangażowany pracownik jest lepszy od niezaangażowanego pracownika, programowanie nie ma tu nic do rzeczy. Oczywiście że lepiej jest lubić co się robi, czerpać z tego satysfakcję i pasjonować się swoją pracą, ale:
1) nie jest to NIEZBĘDNE do poprawnego wykonywania pracy
w przypadku ww. wkręcania śrubek można wyłączyć myślenie i robić nie angażując za bardzo mózgu - w przypadku programowania tak się nie da, a po dłuższej ekspozycji na coś co jest trudne i mało zrozumiałe rodzi się frustracja i a w konsekwencji grośne schorzenia np. wypalenie zawodowe, nerwice, itp. itd
bo jak byś się czuł jakby szef na ciebie naciskał a ty musisz zrobić coś co ledwo rozumiesz, terminy gonią, kredyt do spłacenia, dzieci płaczą - moim zdaniem zawał po paru latach
2) jeśli autor wątku nie spróbuje programowania to nie dowie się, czy to polubi
miał mnóstwo okazji żeby samemu zacząć począwszy od szkoły, skończywszy na domy i internecie, jeżeli sam tego nie rozpocząć to raczej czarno widzę przyszłość takiego programisty, bo co stało na przeszkodzie żeby ściągnąć darmowy kompilator, obejrzeć kilka filmików na YouTubie, poczytać tutoriala z serii dla opornych - chyba tylko krańcowy brak zainteresowania tematem
podejście bo ja pójdę na kurs i się nauczę jest dziecinada
A programiści...? Wszyscy z powołania, nikt dla pieniędzy? Nie
ciężko wyżyć z programowania nie umiejąc programować
żeby się nauczyć programować trzeba to choć odrobinę lubić i poświęcić na to mnóstwo czasu, wcześniej jaki w przyszłości bo nowe technologie i tendy rodzą się praktycznie co dzień
przesadzajmy. Chodzi mi o to że ksiądz jest księdzem 24h na dobę. Programista może być programistą 8h na dobę.
to się uśmiałem
ostatnio ojciec rydzyk poruszał temat nie wieszania psów na pijanych kierowcach księżach, a mnie osobiście w liceum uczył ksiądz mający dwójkę dzieci i stałą konkubinę, zaś klerycy w seminarium nie modlą się o to żeby iść do bogatej parafii tylko dbrowolnie na głęboką wieś idą :)
dobra koniec baju, baju tak, niech ci będzie że wszyscy księża poszli do seminarium z powołania a nie dla pieniędzy i wygodnego życia
Hmm... analogia całkiem trafna: nauka programowania w celu programowania, a nauka szydełkowania w celu szydełkowania. Chyba logiczne?
nie
jedno i drugie wymaga pewnych wrodzonych umiejętności oraz dużej ilości ćwiczeń, a jak mówi stare powiedzenie w niektórych przypadkach i w paryżu nie zrobią z owsa ryżu tak i żaden kurs z osoby która się do tego nie nadaje programisty nie zrobi, a nawet zupełnie beznadziejnego rzemieślnika, tak samo jak i ja nie będę śpiewał bo po prostu nie umiem i nie mam do tego predyspozycji
Kilkadziesiąt godzin korepetycji może ułatwić start w .NET i moim zdaniem jest to bardzo dobry pomysł. Nie wiem co w tym złego. Że ktoś nie chce motać się w kilkunastu (albo i więcej?) technologiach pod znakiem .NET tylko woli żeby ktoś bardziej doświadczony mu w tym pomógł? Tym bardziej że autor wątku ma dokładnie określone wymagania co do zakresu nauki.
40, 40 60, a co to jest w skali wieczności?
ile godzin trzeba poświęcić na to żeby w dowolnej dziedzinie dojść do jakiejkolwiek wprawy - to się liczy w setkach, biologi mózgu nie oszukasz , połączenia nerwowe odpowiedzialne za poznawanie nowej partii materiału nie wyrastają jak trawa po deszczu, trzeba sporej ilości czasu żeby się nauczyć, kurs 40 godzinny jest fajny do zapoznania niczego więcej
później siadamy na 4 literach i przez kilka miesięcy rzeźbimy jakieś konkretne zadania
pisanie dla samego pisania jest też bez sensu bo nie kreuje żadnej kreatywności w rozwiązywaniu problemów