Temat: Ogrom ofert pracy, czy aby na pewno?
Remigiusz Towalski:
Marcin Bachleda:
Glowny problem jest w tym, ze ludzie nie licza i nie czuja pieniedzy.
Ilu z Was, ktorzy chca zarabiac 4 tys netto - biora pod uwage, ze firma zeby Was oplacic musi zarobic za Wasza prace 4tys+podatki+20/30%zysku/windykacja na rozwoj firmy i czyli kolo 60-70 tys rocznie.
Jak tyle mozecie przyniesc - kazdy z checia Wam tyle zaplaci.
I płacą. :)
A nawet więcej.
Normalna sprawa. Jeżeli da się sprzedać czyjąś pracę z zyskiem to każdy(no prawie, o burakach nie mówimu:)) chętnie zapłaci.
Peter K.:
To teraz mi wytłumacz sens pracowania u kogoś na etacie, skoro masz sam przynosić? Jaka tu rola pracodawcy?
Moim zdaniem zadaniem pracownika jest pracować, a pracodawcy tą pracę sprzedać i na niej zarobić, czyż nie?
Przynosić w sensie wnosić wiedzę/umiejętności do firmy, przynosić zysk.
No ja wiem, o co mu chodziło. Ale co pracownika ma obchodzić, czy pracodawca jest w stanie pracę sprzedać? Pracodawca zatrudnia, bo wie(albo przypuszcza), że sprzeda określoną jakość za określone pieniądze.
Niektórzy, ja np., nie znam się na sprzedaży, marketingu itp.
Za to jestem wstanie zarobić swoją pracą (analiza, projektowanie, programowanie) całkiem ładną kasę dla firmy. A dodatkowo nie muszę się martwić o zlecenia.
No więc właśnie. Gdybyś miał sam "wnosić" do firmy kasę, czyli znaleźć klienta gotowego zapłacić i zrobić dla niego robotę, to po co Ci ten pracodawca?
Masz taki patent u handlowców firm, które niczego nie produkują, a dystrybuują. Jeżeli handlowiec znajdzie sobie klientów, olewa firmę, towar bierze od producenta i działa na własną rękę z klientami których sobie sam znalazł i zwerbował.