Temat: Czy są tu jacyś wielbiciele muzyki dawnej?
Wydaje mi się, że Gould nie bawi się w rekonstrukcje, czyli to jak ta muzyka powinna brzmieć w swoich czasach, tylko bierze się do meritum. Gra po prostu Bacha, wydobywa z tych dźwięków wszystko co się da. Bach sam się obroni, bo konstrukcja jego uttworów jest doskonała, wystarczy więc sonoryzm, dźwiękowość:) Innym przeciwieństwem jest "granie siebie", pokazywanie "własnej osobowości artystycznej", to wyrasta z mentalności romantycznej, z tego subiektywizmu artystycznego (niecierpię go). Sokołov jest już nim odrobinę skażony.
Co do Hidegardy to polecam książkę Błażeja Matusiaka "Hldegarda z Bingen. Teologia muzyki". To jest właściwie o angelologii Hildegardy. Ale jest tam wyjaśnione pojęcie musica coelestis. Do tradycyjnej pitagorejskiej triady musica mundana, humana, instrumentalis, dodała ona właśnie kategorię musica coelestis.
Polecam jeszcze te linki do płyty z motetami Dufaya. Sama płyta może nie jest bardzo "sonorystyczna" (wolę wykonanie Huelgas Ensemble). Ale książeczka do płyty bardzo fajna:)
http://www.glossamusic.com/catalogue/1901.htm
http://www.glossamusic.com/downloads/pdf/P31902.pdf
Bach oczywiście jest nam bliższy dźwiękowo, bo w większości porusza się w systemie dur-moll. Przedtem były tzw. skale kościelne, wyrastające z greckiego octoechos.