Piotr R. ...
Temat: Jakość paliwa ... porażka
Cześć, chcę się podzielić wrażeniami na gorąco.Dzisiaj po trzech latach znalazłem czas na remont mojej Kawy Er5. Stała biedaczka nie ruszana w garażu bo nie było czasu się nią zająć.
Oczywiście jak to bywa problem z odpaleniem. Dochodzenie wykazało, że gaźniki walą paliwem bez opamiętania na cylindry. Wykręcenie świec, zakręcenie na sucho a tu tylko z jednego cylindra fontanna. Zdjąłem obudowę filtra paliwa patrzę a na iglicach żółty nalot. Poruszyłem skrzydełka a tu kolejny zonk. Jedno zawiesiło się na górze a w drugim iglica ledwo co wyszła z kanału. Mówię sobie ok nie jest źle tylko trochę brudny. Wymontowałem oba gaźniki, odkręciłem pokrywy membrany, wyciągnąłem dysze i skrzydełka - przeczyściłem rozpuszczalnikiem ekstrakcyjnym. Zmontowałem a tu dalej się wieszają. Po kilkunastu podniesieniach i opuszczeniach iglice pokryły się oleistą mazią. Mówię sobie jeszcze nie jest najgorzej. Rozebrałem z powrotem, odkręciłem pokrywy komór pływakowych i tu zacząłem odmawiać DOBRY JEZU. Na dnie pokryw zebrał się żółty kamień i opiłki metalu. Dysze tak zaje.... kamieniem, że żaden rozpuszczalnik tego nie chciał łyknąć. Dysze od strony kanału dolotowego zatkane jakąś oleistą czarną mazią. Kanały dolotowe usyfione rudą mieszaniną rdzy, kamienia i oleju. Normalnie jakaś masakra. Motocykl ma przejechane 20 tysięcy i zawsze lałem markowe paliwo na markowych stacjach. Aż strach pomyśleć, co bym znalazł jak bym tankował na jakiś nonameach. Wszystko się dało uratować ale komplet dysz trzeba zakupić.
I teraz zadaję sobie pytanie retoryczne dlaczego za taki syf, który lejemy do baku mamy płacić takie wygórowane ceny?