Henryk M.

Henryk M. Project Management /
Lean Management /
Systems Engineering

Temat: INCOSE - nowe horyzonty

Witam,

Chciałbym Was zainteresować zagadnieniem wykraczającym poza obszar IT, ale ściśle z nim powiązany, a mianowicie Inżynierią Systemów (Systems Engineering - SE). Zdecydowałem się o tym napisać, ponieważ podjąłem się organizacji Polskiego Oddziału INCOSE (International Council On Systems Engineering). Czym jest SE? Przytoczę "definicję" zaczerpniętą z jednej ze stron www poświęconych temu tematowi:

"Systems Engineering (SE) may be defined and described as:
A technologically based interdisciplinary process for bringing systems, products, structures, and services (human-made entities) into being. While the focus is nominally on the entities themselves, systems engineering employs an expanded strategy. Systems engineering inherently considers the end before the beginning and concentrates on what the entities are intended to do before determining what the entities are, with form following function."

"Think about the end before the beginning" - from the philosophy of Leonardo da Vinci"


Zainicjowałem ten wątek w nawiązaniu do wątku: "smart - city" - wizja miasta inteligentnego, który - moim zdaniem idealnie pasuje do SE

W ramach rozwoju INCOSE Polish Emerging Chapter przewiduję organizację kursów z zakresu SE, prowadzonych przez wybitnych ekspertów ze Stanów Zjednoczonych. Będą to trzy dwudniowe bloki, obejmujące swoim zakresem "SE Foundation"

Zachęcam do odwiedzenia strony INCOSE, dyskusji i zadawania pytań.

Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: INCOSE - nowe horyzonty

Idea inteligentnego miasta sięga chyba początków cywilizacji, np. starożytne indyjskie Mohendżo Daro zostało zaprojektowane w optymalny sposób, zanim rozpoczęto budowę. Miało nawet kanalizację i toalety w domach - rzecz niespotykaną w Europie jeszcze w XIX wieku.

Idee zintegrowanych miast odżywają na nowo. Przykłady pomysłów:
http://www.starcityinternational.org/
http://www.thevenusproject.com/

Obecnie budowane Masdar City:
http://www.masdarcity.ae/en/

Mój pomysł reformy emerytalnej oraz pomocy społecznej, w formie wielkich budynków:
http://www.facebook.com/pages/Nie-dla-znęcania-się-n...
To pozwoliłoby wyzwolić kreatywność ludzi, a nawet jeden dobry pomysł może więcej niż bezsensowna praca tysięcy.

Ogólnie, przyszłość leży w integracji, zamiast pojedynczych niezależnych budynków kompletne zintegrowane struktury, zawierające całą funkcjonalność miasta. To pozwala zmniejszyć koszty budowy i eksploatacji.
Dotychczasowy system, w którym każdy sobie sam radzi, jest dobry dla przemysłu, bo zwiększa zapotrzebowanie na nowe produkty (samochody i paliwa, kosiarki do trawy itd.), ale w ostatecznym rozrachunku powoduje marnotrawienie wysiłków ludzi i bogactw naturalnych.

Natomiast co do dotychczasowych miast, jestem raczej sceptyczny, niewiele można tu poradzić. Trzeba tworzyć nowe i pozwolić, by stare się samo rozsypało.
Rozwój dla samego wzrostu nie może tu być celem, bo konsumpcja nie może rosnąć w nieskończoność.
Joanna Szubrycht (Szarmach)

Joanna Szubrycht
(Szarmach)
Senior Java
Programer, Roundbox
Technologies

Temat: INCOSE - nowe horyzonty

Natomiast co do dotychczasowych miast, jestem raczej sceptyczny, niewiele można tu poradzić. Trzeba tworzyć nowe i pozwolić, by stare się samo rozsypało.
Rozwój dla samego wzrostu nie może tu być celem, bo konsumpcja nie może rosnąć w nieskończoność.

Wydaje mi się, że idea budowania nowych miast, jest raczej mało możliwa i w dużej mierze bardzo wyidealizowana. Co innego budowa Las Vegas, a co innego nowy Kraków. Nie ma na to pieniędzy i czasu. Gdybyśmy zaczęli budować nowe miasto dzisiaj to skończylibyśmy w momencie, gdy technologia byłaby dużo dalej. Nie mówimy tylko o Polsce, ale i o całym świecie. Niestety nasz kraj do państw arabskich nie należy.
Zadaniem przedsiębiorców z MPTI będzie dostarczenie na tyle dobrych technologi, aby móc wprowadzić innowacje do obecnych miast.

Pamiętajmy, że miasta to nie tylko infrastruktura, ale też historia, wspomnienia i emocje.

konto usunięte

Temat: INCOSE - nowe horyzonty

Joanna Szubrycht (Szarmach):
Wydaje mi się, że idea budowania nowych miast, jest raczej mało możliwa i w dużej mierze bardzo wyidealizowana.

Raczej jest konieczna. W Polsce, co dziwne, nie widać jeszcze tak bardzo tego problemu, bo kto mógł ten wyjechał i jest pusto (oprócz kilku największych miast trudno spotkać na ulicy młodych ludzi). Ale na świecie jest coraz mniejsza potrzeba zatrudniania ludzi (w wielu krajach UE bezrobocie wśród młodych ludzi przekracza 50% i co mają robić? mieszkać z rodzicami?). Z drugiej strony ludzie są coraz bardziej kreatywni (bodźce zmysłowe pochodzące z telewizji i internetu tworzą nowe połączenia między neuronami) i jakieś proste, odtwórcze prace im nie wystarczają.
Coś trzeba z nimi zrobić, dać jakieś perspektywy, możliwość działania i realizowania własnych pasji, inaczej dojdzie do poważnego wzrostu przestępczości. Tradycyjnie pojmowana pomoc socjalna nie wyrobi.

Jedyne co mi przychodzi do głowy, to ogromne budynki, zawierające mnóstwo malutkich mieszkań (aby nie było konfliktu z komercyjnym budownictwem), współpracujące z zewnętrzną infrastrukturą (ośrodki naukowe, sportowe, artystyczne itp.). Taka forma budownictwa socjalnego.
Nie byłoby to zbyt kosztowne w budowie, bo można korzystać z gotowych prefabrykatów produkowanych w fabrykach (może jakaś odmiana styropianu?) i w ciągu kilku tygodni złożyć na miejscu. Na pewno byłoby taniej niż stawianie tradycyjnego bloku lub socjalnych domków jednorodzinnych.
Z powodu mentalności ludzi początkowo byłyby problemy z funkcjonowaniem, ale nowe pokolenia by się przyzwyczaiły.

Aby nie było konfliktu z hotelami, mieszkanka byłyby przyznawane z opóźnieniem po złożeniu wniosku (natychmiastowo w nagłych przypadkach), nie przysługiwałyby też osobom, które mają mieszkanie w tej samej miejscowości. Ci, co podróżują po świecie, musieliby sobie jakoś radzić (np. umówić się wcześniej na przenocowanie u kogoś).

To raczej bardziej takie osiedle niż kompletne miasto, bo na nie przyjdzie czas w odległej przyszłości (kilkadziesiąt, kilkaset lat). Teraz takie miasto byłoby zbyt kosztowne, wymagałoby zmiany przyzwyczajeń mieszkańców, oraz przymusowej przeprowadzki, ze zburzeniem poprzednich budynków włącznie, czyli bez sensu. To nie przejdzie, zresztą nikt nie lubi rewolucji, wiadomo jak się kończą.
Rozwiązałoby to problemy wielu ludzi (np. ze zmianą miejsca zamieszkania, utratą mieszkania z różnych powodów, bezrobociem, ofiary przemocy domowej, studenci szukający kąta w nowym mieście itp.).
Z tego co widzę, zapotrzebowanie byłoby na razie niewielkie, wystarczyłby po jednym takim budynku w pobliżu największych miast, jak zajdzie potrzeba można dostawić kolejne.

Jak ktoś ma ochotę i stać go na to, to nikt mu nie broni wybudować sobie pałac z basenem i lądowiskiem dla śmigłowca. Ale wielu ludzi ma bardziej przyziemne problemy, nawet ze zwykłym przeżyciem z dnia na dzień, a to jest bardzo nieprzyjemne uczucie, często prowadzi do patologii. Nie może być tak, że zwierzęta mają większe prawa niż ludzie - pies musi mieć budę, miskę z wodą, codziennie posiłek, ostatnio nie wolno go trzymać na łańcuchu, nawet klatki dla kur są ustandaryzowane, by te się nie stresowały niosąc jajka. Dawniej sobie ludzie radzili, bo wzięli łuk i poszli do lasu złapać obiad, teraz to niemożliwe, co najwyżej mogą polować na ulicy na innych ludzi by zabrać im pieniądze niezbędne do przeżycia, a chyba lepiej tego uniknąć. To właśnie strach o przyszłość powoduje coraz większy rozkwit różnych religijnych dewocji i faszyzmu oraz rasizmu, a to może źle się skończyć.

Ale powracając do głównego wątku, czyli usprawnień istniejących miast.
Bardzo perspektywicznie wygląda nowa forma rolnictwa, czyli hydroponika. Ogrody mogą wyglądać jak wysokie szklane kominy, stojące na obrzeżach miast, a nawet uprawy da się prowadzić na płaskich dachach budynków. Gdzieniegdzie istnieją już ogrody na dachach, ale najczęściej tradycyjne, dach jest uszczelniony i przysypany ziemią, co nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem. Poza dostarczaniem żywności (oj, rolnicy nie będą zbyt szczęśliwi z utraty zysków), ogranicza to też nasłonecznienie, a więc w budynku jest chłodniej podczas upałów.
Taką hydroponikę można by rozpropagować szczególnie w biednych dzielnicach.
Maria Chowaniec-Bereś

Maria Chowaniec-Bereś Marketing Manager,
Hardwire

Temat: INCOSE - nowe horyzonty

Z tego co wyżej czytam, to wydaje mi się, że"
- przedstawione problemy są oczywiste, i na ich rozwiązanie powinno się kierować środki,
- jakbyśmy mieli porównywać współczesny świat do czasów dzikich ludzi, to musielibyśmy zrezygnować np. z medycyny - w końcu selekcja naturalna już nie działa,
- budowa nowych miast jest fajna idea, ale bardzo kosztowną, długotrwałą i nieprzewidywalną. Jest to budowie utopi... Lepiej udoskonalać, burzyć, budować tam gdzie miasta są ulokowane,
- a co do bezrobocie wśród młodych ludzi - ja wychodzę z założenia że jak ktoś jest słaba jednostką to ani pracy nie znajdzie, ani by łukiem zwierzyny nie upolował - także analogia jest wyraźna. Ponadto nie jest tak źle.

A zwierzęta powinny mieć swoje prawa, w końcu to człowiek je udomowił i uzależnił od siebie.

konto usunięte

Temat: INCOSE - nowe horyzonty

Maria Chowaniec-Bereś:
a co do bezrobocie wśród młodych ludzi - ja wychodzę z założenia że jak ktoś jest słaba jednostką to ani pracy nie znajdzie, ani by łukiem zwierzyny nie upolował - także analogia jest wyraźna.
Nie ma analogii. W lesie i w społecznościach plemiennych najlepiej sobie radzą albo najsilniejsi, albo najbystrzejsi (ci pierwsi zostawali wodzami, ci drudzy szamanami).

Natomiast współcześnie najłatwiej znaleźć pracę komuś całkiem przeciętnemu, a nawet głupiemu, taka odwrócona selekcja naturalna.
To jest tak skonstruowane, że nie opłaca się mieć jakichkolwiek zainteresowań, trzeba płynąć z prądem, by inni mówili, co powinno się wiedzieć i robić. Aby zaliczyć jakiś egzamin na dobrą ocenę, wystarczy dowiedzieć się o najczęściej zadawane pytania i nauczyć się odpowiedzi na nie (zasada Pareto - 20% wiedzy wystarcza na 80 % odpowiedzi), potem można zapomnieć, jakiekolwiek zagrzebanie się w tematykę niemal zawsze obniża ocenę, jeszcze zmniejsza ilość czasu do dyspozycji i reszta przedmiotów leży.
Nie bez powodu największe wynalazki opracowywali ludzie bez formalnego wykształcenia w danym kierunku (co nie oznacza braku wiedzy), pasjonaci, naukowcy co najwyżej później to udoskonalają, ale z reguły ignorują. To samo dotyczy artystów - rzadko najwięksi aktorzy, muzycy, malarze i pisarze ukończyli jakiekolwiek szkoły w tym kierunku, nawet jeśli się dostawali to byli wyrzucani, bo "nie chcieli się uczyć" (znaczy się dostosować do schematów), tylko wymyślali coś nowego.

Mam nawet świetną zabawę, czytając tutaj oferty pracy, wymagania są kompletnie wyssane z palca, nieadekwatne do rzeczywistości.
Np. obowiązkowa znajomość angielskiego - cóż z tego, że firma zatrudnia setkę pracowników, wielu zna ten język i nowy pracownik nigdy nie będzie miał okazji porozmawiać z klientem po angielsku. Po co komu setka tłumaczy z tego samego języka w biurze? (wymaganie jest o tyle bzdurne, że większość ludzi nie ma skąd znać angielskiego, u mnie w czasach szkolnych były 4 klasy na rocznik, każda miała przydzielony inny język, w dodatku w drodze losowania).
Albo "ukończona szkoła techniczna" (bez podania kierunku - czyli może to być ślusarz, informatyk, konstruktor samolotów, architekt, cokolwiek). Znam paru ludzi po szkołach technicznych, po studiach, a o technice mają niewielkie pojęcie, z pogranicza żadnego, toż to ja hobbystycznie wiem dużo więcej. Wystarczy chwilę porozmawiać, by się zorientować.

Taka zaściankowość w tym kraju - liczą się znajomości, powiązania rodzinne i papierki. W USA jak ktoś chce zajmować się jakąś dziedziną, to po prostu zgłasza się na ochotnika do pomocy w jakiejś firmie, jak się sprawdzi to go zatrudniają i nikt nie żąda sterty zaświadczeń, co najwyżej się podszkoli jak go interesuje.
Danuta Wojtowicz

Danuta Wojtowicz Specjalista ds.
Rekrutacji, JDE
Consulting

Temat: INCOSE - nowe horyzonty

Myślę, że zwierze tkwi w każdym znas i o analogiach "z lasu" można zawsze mówić.

Współczesne wymogi pracy są często wyssane z palca, ale nie zawsze te, które są podane są kluczowe w 100%. Pracodawcy są mimo wszystko elastyczni a świat nie jest taki zły.

Ale wracając do inteligentnego miasta. Czy miasto będzie niedługo mądrzejsze od ludzi?
Maria Chowaniec-Bereś

Maria Chowaniec-Bereś Marketing Manager,
Hardwire

Temat: INCOSE - nowe horyzonty

Taka zaściankowość w tym kraju - liczą się znajomości, powiązania rodzinne i papierki. W USA jak ktoś chce zajmować się jakąś dziedziną, to po prostu zgłasza się na ochotnika do pomocy w jakiejś firmie, jak się sprawdzi to go zatrudniają i nikt nie żąda sterty zaświadczeń, co najwyżej się podszkoli jak go interesuje.

Znajomości to podstaw. Nie ma co, symonia, nepotyzm i protekcja to choroba nie tylko naszych czasów. Wydaje mi się również że nie tylko naszego kraju.

A co do miast przyszłości.
To mogą być od nas inteligentniejsze. Skoro nawet Facebook zaczyna się technologicznie dostosowywać do nas, a w zasadzie my do niego to pewnie będzie i tak. Jednakże te wszystkie udogodnienia mają nam pomagać. Oby nas nie oszukały:)

konto usunięte

Temat: INCOSE - nowe horyzonty

Danuta Wojtowicz:
Ale wracając do inteligentnego miasta. Czy miasto będzie niedługo mądrzejsze od ludzi?

Typowe science-fiction - maszyny, o inteligencji przekraczającej ludzką, buntują się i zabijają ludzi:)

W rzeczywistości to wygląda nieco inaczej.
Owszem, można będzie kiedyś zbudować sztuczny umysł, znacznie sprawniejszy od ludzkiego. Ale nie dojdzie do konfliktu z prostego powodu - nie ma rywalizacji o wspólne zasoby. Sztuczny umysł to takie pudełko, podłączone do zasilania, świat zewnętrzny będzie dla niego ciekawostką, źródłem informacji umożliwiającej rozwój, ale później sam we własnym wnętrzu będzie mógł tworzyć znacznie ciekawsze światy. Dla niego nasza rzeczywistość to jak dla nas świat snu.
Chyba, że ktoś wpadnie na pomysł odłączyć mu zasilanie, wtedy może się bronić.

Natomiast w urządzeniach technicznych nie ma powodu implementować uniwersalnej inteligencji, tylko wyspecjalizowaną. Urządzenie będzie wykorzystywać inteligencję w ściśle określonych celach, dla których zostało zaprojektowane, niczego więcej nie będzie potrafić. Łatwo to osiągnąć - wystarczy zablokować możliwość uczenia się.
Dlatego inteligentny samochód bez problemu sam będzie mógł jeździć, zawiezie w wyznaczone miejsce (wejdą takie do produkcji za 10 lat, a już za 5 lat samochody będą potrafiły samodzielnie poruszać się po niektórych trasach, automatyczne hamulce zatrzymujące przed przeszkodą i automatyczne parkowanie to już standard w niektórych autach), ale nigdy się nie zbuntuje, nie postanowi zostać kimś innym (np. poetą).

Sztuczna inteligencja będzie po prostu inna od ludzkiej, wąsko specjalizowana, będzie korzystać ze źródeł informacji (np. sensorów) odmiennych od ludzkich zmysłów. Będzie lepiej wykonywać swoją pracę niż człowiek (czyli de facto będzie przewyższać inteligencją), ale nie cokolwiek innego, bo nie ma takiej potrzeby.

Definicja:
Inteligencja to przewidywanie przyszłości na podstawie poprzednich informacji (hierarchicznego modelu świata) i nowych bodźców. Jeśli ktoś jest bardziej inteligentny, to po prostu trafniej przewiduje przyszłość, więc może podejmować skuteczniejsze decyzje. Głupi może nie różnić się ani wyglądem, ani zachowaniem od inteligentnego, tylko podejmuje decyzje na oślep, nie potrafi zawczasu przewidzieć ich skutków.
(Zamieściłem tą definicję, bo naukowcy i psycholodzy nie mają kompletnie pojęcia czym jest inteligencja, po dziś dzień pokutuje idea testu Turinga, utożsamiającego zachowanie z inteligencja. Opracował ją Jeff Hawkins, współzałożyciel firmy Palm, pasjonat badań nad sztuczną inteligencją).Rafał Małek edytował(a) ten post dnia 14.03.12 o godzinie 21:32
Marcin Dunajewski

Marcin Dunajewski Creative Manager,
DialogueBox

Temat: INCOSE - nowe horyzonty

Myślę, że nie chodzi tutaj tylko o kwestię sztucznej inteligencji.

Słowo inteligentny jest wyświechtane tj. np. ekologiczny.

Natomiast w kwestii urządzeń chodzi raczej o to, że sprzęt jest na tyle zaawansowany, ze sam podejmuje decyzje bez ingerencji człowieka.

Przykład Facebooka jest bardzo dobry. To oprogramowanie działa często bez naszej woli. Ukrywa posty, selekcjonuje wiadomości itd - mimo, ze niektórzy nie mają tego świadomości.

A sztuczna inteligencja powstanie - bo to marzenie ludzkości od lat.

Co do samochodów. Pojazdy mogą być inteligentne, ale muszą mieć odpowiednie warunki. W Polsce jest to na razie chyba za bardzo utrudnione.
Danuta Wojtowicz

Danuta Wojtowicz Specjalista ds.
Rekrutacji, JDE
Consulting

Temat: INCOSE - nowe horyzonty

Co do samochodów. Pojazdy mogą być inteligentne, ale muszą mieć odpowiednie warunki. W Polsce jest to na razie chyba za bardzo utrudnione.

A czy w związku z tym, uważącie, że Polska jest krajem innowacyjnych rozwiazań?

wypowiedzcie się:
http://www.goldenline.pl/forum/2832588/czy-polska-jest...
Henryk M.

Henryk M. Project Management /
Lean Management /
Systems Engineering

Temat: INCOSE - nowe horyzonty

Nawiązując do tylułu watku, które zainicjowałem: cykl szkoleń i warsztatów, które organizuję, a które poprowadzą wybitni specjaliści ze Stanów Zjednoczonych, z dziedziny zwanej Systems Enginnerring (SE), są znakomitą okazją do innowacyjnego "rozwinięcia skrzydeł". Dlaczego tak uważam? Powód jest prosty: z rózmów, jakie przeprowadziłem wynika jedno - "nauczcie się naszego języka (SE), a będziecie mieli szanse na udział w bardzo dużych przedsięwzięciach rozwojowych". Warto o tym pomyśleć w kontekście bycia inżynierem, który nie tylko wykonuje powierzone prace, ale wnosi swój wkład w tworzenie nowatorskich, na skalę śwaitową, rozwiązań.

Niepokoi mnie Wasz pesymizm w kwestii możliwości działania i rozwoju. Jak mawiał Henry Ford, mój sławny imiennik:
"Jeżeli uważasz, że możesz, i jeżeli uważasz, że nie możesz - w obydwu przypadkach masz rację.".

Rozważania na temat niemożności do niczego nie prowadzą, tym bardziej do wzrostu innowacyjności.

Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: INCOSE - nowe horyzonty

Marcin Dunajewski:
Co do samochodów. Pojazdy mogą być inteligentne, ale muszą mieć odpowiednie warunki. W Polsce jest to na razie chyba za bardzo utrudnione.
Konstrukcja samochodu, który samodzielnie może pokonywać specjalnie przygotowaną trasę (np. zatopione w asfalcie pętle indukcyjne), to dosyć banalna sprawa z technicznego punktu widzenia. Bawiono się w to w latach siedemdziesiątych, albo jeszcze wcześniej (może nawet w pięćdziesiątych, pamiętam taki czarno-biały teledysk z samochodem ze szklanym dachem i płetwami, podobny do rakiety, gdzieś słyszałem że sam jeździł po wyznaczonej trasie).

Nowsze samoloty pasażerskie też mogą na autopilocie wystartować, przelecieć trasę i samodzielnie wylądować, nie robi się tego ze względów bezpieczeństwa (nie wydaje się na to certyfikatów). Są też prototypowe myśliwce i wahadłowce bez pilota. Ale też w powietrzu nie ma tylu przeszkód, a te co są bardzo się wyróżniają na tle otoczenia.

Cała sztuka teraz, to zbudować taki samochód, który sam radzi sobie na zupełnie zwyczajnych drogach, bez dodatkowej infrastruktury. Od dawna DARPA organizowało konkurs na pojazd, który automatycznie pokona trasę z punktu A do B, w dodatku w terenie, po bezdrożach. Kilka lat temu udało się to pierwszym ekipom, a dzisiaj m.in. Google i General Motors prowadzą próby na drogach publicznych z takimi samochodami, zresztą z powodzeniem. Planuje się wprowadzić je do produkcji za niecałe 10 lat, a za 5 lat takie, które samodzielnie będą pokonywać niektóre drogi (np. międzymiastowe).

A dzisiaj samochody mogą:
- Utrzymywać stałą odległość od poprzedzającego pojazdu (połączenie radaru z tempomatem)
- Automatycznie hamować przed przeszkodami.
- Powracać na pas ruchu, jeśli kierowca się zagapi i zacznie zjeżdżać.
- Rozpoznawać znaki drogowe i wyświetlać je kierowcy.
- Samodzielnie parkować.
To wygląda na gadżety, ale wprowadzono takie rozwiązania, bo średnia wieku kierowców się podwyższa, a starsi (np. osiemdziesięcio- czy dzięwięćdziesięciolatkowe) nie mają zbyt wielkiej sprawności psychofizycznej.
Henryk M.:
Niepokoi mnie Wasz pesymizm w kwestii możliwości działania i rozwoju.
To nie pesymizm, ale realizm. W Europie nie jest dobrze, a w Polsce to już tragedia - trzeba mieć nie wiadomo ile papierków potwierdzających kompetencje z danej dziedziny, na dodatek wymyślić coś oczywistego, co musi zadziałać. Naukowiec nie może sobie pozwolić na szaleństwa, nawet z prywatnych funduszy, bo jak się nie uda, to się ośmieszy i wręcz pogrzebie swoją karierę.
W USA jest nieco lepiej, bo przynajmniej finansują wszystko, co choć trochę przypomina broń.

Dlatego największe wynalazki zawsze tworzą pasjonaci. Im nie zależy na tym, co inni myślą, jak mają wizję to zaszyją się w garażu i próbują do skutku. Często to ma tragiczne konsekwencje w życiu osobistym.
Amerykańskie korporacje z kolei działają w ten sposób, że masowo wykupują małe garażowe firmy, które tworzą cokolwiek sensownego. IBM w ciągu roku skupuje koło setki takich firm, z czego 99 to nietrafione inwestycje, ale zawsze jakaś się trafi z produktem, który odniesie sukces. Działy badawcze korporacji mają ogromne finanse i świetne wyposażenie, ale niewiele nowego tworzą, raczej udoskonalają już istniejące i sprawdzone pomysły. Pomysł to jedno, ale jego udoskonalenie to zupełnie co innego, wymaga żmudnej pracy specjalistów. Ugruntowana wiedza specjalisty to zaleta, ale jednocześnie brzemię, bo oznacza schematyczne myślenie, brak kreatywności (przykład - można spytać naukowca, jak zabrał by się do budowy wentylatora do chłodzenia podczas upału, a następnie zajrzeć na stronę Dysona - to coś wieje, a nie ma wiatraka!)
Jeśli prześledzić historię wdrożeń takiej korporacji amerykańskiej, to zdecydowana większość produktów jest niewypałem. Ale ciągle próbują, bo z nawiązką zarobią na tym, co się przyjmie. Chaos i przypadek, ale to działa. Kierownictwa korporacji nie przyznają się, że działają na oślep (bo nawet sprzątaczka mogłaby zarządzać taką firmą, albo można posadzić małpkę wciskającą guziczki), potem krążą spiskowe teorie, że korporacje wykupują potencjalną konkurencję by ją zlikwidować:)

Największym problemem dla innowacyjności jest brak wyobraźni u ludzi podejmujących decyzje (zarówno w firmach, jak i rządach). Nie potrafią przewidzieć, jakie skutki będzie miało jakieś nowe rozwiązanie, często kierują się strachem przed nieznanym i hamują.

konto usunięte

Temat: INCOSE - nowe horyzonty

Ja sobie wyobrażam kilka rzeczy, które mogą, a wręcz powinny się pojawić. W ciągu 10 lat to będzie możliwe.

Pierwszą są automatyczne elektryczne taksówki. W początkowym okresie, dopóki jeszcze istnieje gospodarka pieniężna, mogą być płatne, a cena tak skalkulowana, by się bardziej opłacało z nich skorzystać niż kupować własny samochód i ponosić koszty jego eksploatacji.

Wyglądałoby to tak, że podchodzi się do pierwszego pojazdu na parkingu, wsiada, wybiera miejsce docelowe, pojazd sam automatycznie zawozi, potem wraca na najbliższy (lub pusty) parking, ewentualnie w razie potrzeby sam się ładuje.
Można byłoby zamówić taką taksówkę (np. SMS-em). Ilość pojazdów byłaby znacznie mniejsza niż użytkowników, ale w praktyce nie powinno być z tym problemu, co najwyżej trzeba będzie poczekać te kilkanaście minut aż któryś pojazd się zwolni.

To by znacznie zmniejszyło ilość pojazdów w miastach, może nawet o 90%, gdyż dotychczas wykorzystanie istniejących pojazdów było na minimalnym poziomie - przez większość czasu samochody stoją bezużytecznie na parkingach i zajmują miejsce.
Jest tu analogia do centrali telefonicznej - jedna fizyczna linia przypada na iluś tam abonentów. Działa to, gdyż w danej chwili tylko niewielka część abonentów korzysta z telefonu. Gdyby wszyscy chcieli jednocześnie zadzwonić, to się nie uda, będą musieli poczekać na swoją kolej (czasem tak się dzieje w telefonach komórkowych, za pierwszym razem odmawia nawiązania połączenia, ale za chwilę wszystko już działa). Podobnie jest z dostawcami Internetu - z reguły zakazują korzystania z sieci P2P, gdyż zwiększają one średnie wykorzystanie łączy, a infrastruktura nie jest w stanie fizycznie umożliwić każdemu z abonentów korzystanie z pełnej szybkości w tym samym czasie.

Ale obawiam się, że ten pomysł nie spodobałby się producentom aut. 90% mniej samochodów to 90% mniejsze zużycie materiałów i energii, 90% mniej pracy, ale też 90% mniej zysków dla producentów. Jak widać, gospodarka rynkowa prowadzi do absurdów i niszczy innowacyjność.

Druga rzecz, to ogrody hydroponiczne. Mogą przybierać formę szklanych wież na obrzeżach miast, mogą być umieszczane na dachach. Otóż priorytetem jest zapewnienie ludności dostaw żywności, niezależnie od ich możliwości finansowych, sytuacji na rynku i kryzysów, stanu finansów publicznych, klęsk żywiołowych itp.
Z pewnością wyprodukowanie żywności jest tańsze niż zakup na rynku lub dawanie zasiłków. Przynajmniej część żywności powinna być wyłączona z praw rynkowych.
Na świecie ludzie głodują nie dlatego, że brakuje żywności, że produkcja nie nadąża, ale dlatego, że ich po prostu nie stać. Rolnikom zależy na zmniejszeniu produkcji, to to podwyższa ceny. Rządom też zależy, stąd dotacje dla rolnictwa w Europie i USA - płaci im się za to, by mniej produkowali, a nadwyżki skupuje i niszczy.

Ostatnio trochę wieje. Zastanawiam się, dlaczego nie wykorzystuje się energii wiatrowej na większą skalę. To nie muszą być ogromne i kosztowne wiatraki, stanowiące niebezpieczeństwo dla ptaków i wytwarzające szkodliwe infradźwięki. Istnieją wiatraki pionowe, wyglądające np. jak sterczące pionowo wiertło od wiertarki. Potrzebują znacznie słabszego wiatru. Mogą być umieszczane po kilka na dachach budynków.



Wyślij zaproszenie do