Temat: Tradycja "liberum veto" dzisiaj

Oczywiście, jako zasada polityczna - kompletne kretyństwo, ale jako idea?
Jej wielbicielem był Fryderyk Nietzsche, elementem swojej strategii literackiej uczynił Witold Gombrowicz.
"Takie jest moje zdanie i w dupie mam, że nikt się z nim nie zgadza".
Czy nie jest to szczyt duchowej niezależności?

Temat: Tradycja "liberum veto" dzisiaj

no to jak te idee dostosowac do zycia w spoleczenstwie uwarunkowanego wszelakimi przepisami ktore moga byc powodem dla liberum veto

Temat: Tradycja "liberum veto" dzisiaj

Liberum veto istniało od zarania polskiego parlamentaryzmu. Wszystkie ustawy sejmowe (konstytucje) musiały być przyjmowane jednogłośnie. I co najmniej przez 150 lat, tak się działo. Przez ten czas (od początku XVI do połowy XVII wieku) nie zerwano ani jednego (sic!) sejmu.

Idea, która za tym stała głosiła, że nie można ograniczyć niczyich praw bez jego zgody. I ta zasada przetrwała do dziś w miejscu, w którym by się nikt nie spodziewał - np. w prawie spółek handlowych.

Okazuje się, że współczesny obrót gospodarczy lubi i akceptuje sytuacje, w którym liberum veto występuje. Chodzi tu np. o czynności w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością, które zmieniają zakres władzy w spółce (np. wszelkie zmiany w kapitale zakładowym, które wpływają na siłę głosu poszczególnych wspólników). Tu zawsze musi być jednomyślność i tu liberum veto będzie działało.

Zatem idea jednomyślności nie została całkiem zarzucona i we współczesnym prawie korporacyjnym nadal ma znaczenie. Wychodzi się bowiem z założenia, że jeśli określono na początku zakres władzy w spółce (wpływ na sprawy spółki), to nic nowego o nas bez nas - zmienić tego zakresu bez zgody osoby zainteresowanej nie można.

A zatem nic nowego - tam gdzie chodzi o zakres władzy, tam liberum veto zabezpiecza interesy tych, którzy tę władzę w jakimś zakresie już posiedli :)