konto usunięte
Temat: Tym razem ja proszę o pomoc
Nie umiem nawet streścić problemu tak, by zawrzeć go w temacie.Nadal wojuję z tym upiorem, o którym kilka razy wspominałam w wątku „Przykłady koszmarków do korekty”, i teraz mam coś takiego (po wstępnym przekładzie „z jego na polski”, czyli po wstawieniu znaków diakrytycznych i interpunkcyjnych):
Liczebniki uniwersalne („zawsze”, „nigdy”, „wszystko”, „każdy”, „nikt”, „żaden”).
Wiem, że to coś jest zupełnie bez sensu, ale to dzieło niezwykłe powoduje u mnie stan, który mój mąż nazywa „no brain – no pain”. Jak przeformułować to coś, żeby miało sens? Jak zbiorowo określić wymienione w nawiasie słowa?