Temat: Wpływ systemu edukacji na tworzenie i funkcjonowanie...
Wojtku,
w listopadzie 2011 udzieliłem wywiadu dla magazynu "Sztuka zarządzania",
http://www.pou.pl/magazyn
Poniżej wklejam fragment omawiający model wyższej uczelni, o którym piszesz. Dostrzegam punkty wspólne i chętnie nawiążę współpracę :)
"Jeśli coś można zrobić łatwiej, szybciej, zyskać więcej czasu, przestrzeni, wygenerować zysk przy
ograniczonym ryzyku, to warto szukać takich rozwiązań. W ten sposób powstają
innowacje.
Przykładem takiego ulepszenia jest pomysł na wyższą uczelnię biznesową kształcącą
osoby zainteresowane prowadzeniem firmy typu startup. Pomysł pochodzi ze
świadomości moich potrzeb oraz sytuacji moich rówieśników – studentów rozwijających
własne przedsiębiorstwa.
Na czym miałaby polegać działalność takiej placówki i czym różniłaby się od
innych uczelni, już funkcjonujących na rynku?
Jestem pasjonatem praktycznej edukacji opartej na indywidualnych doświadczeniach
zdobytych w biznesowej rzeczywistości i właśnie taka forma nauki stanowić ma wyróżnik
w stosunku do dzisiejszych kierunków studiów.
Inspiracją są dla mnie szkolenia prowadzone przez aniołów biznesu z Innovation Nest
lub organizowane na zachodzie kilkumiesięczne zjazdy młodych przedsiębiorców, pod
marką Y Combinator. Szkolenia intensywne, treściwe, oparte na zaangażowaniu w
realne i aktualne biznesowe projekty, przeplatane rzeczywistą działalnością młodych
przedsiębiorców, są najskuteczniejszą metodą nauki. Celem prowadzenia biznesu jest
budowanie wartości dla klienta i generowania zysku, a efektywne szkolenia prowadzą do
nich szybko i bezpośrednio.
Aby dopasować program studiów do grupy docelowej, będzie on przeznaczony
wyłącznie dla właścicieli niewielkich firm/startupów. Uczniowie w ramach zajęć będą
prowadzili własne projekty. W ramach zajęć, to znaczy, że tworzony biznesplan, badanie
marketingowe, czy rekrutacja zespołu do firmy będą równocześnie częścią programu
nauczania i zostaną ocenione jako prace zaliczeniowe. Student nie będzie musiał zatem
dokonywać trudnego wyboru pomiędzy poświęceniem czasu na opracowanie konspektu
na zajęcia, a uaktualnieniem strategii firmy.
Być może wykładowcy mogliby otrzymywać stałą podstawę wynagrodzenia, jednak ich
głównym źródłem dochodu byłyby prowizje, dywidendy z projektów ich studentów.
Nauczyciele jako praktycy biznesu byliby udziałowcami tworzonych firm. (...)
Praktyczna edukacja, konkretny, rzeczywisty projekt biznesowy dawałby szansę zaangażowania i
rozwoju w zupełnie inny sposób, niż rozbudowana symulacja biznesowa, prowadzona
jednak w bezpiecznych warunkach szkoleniowych. Podstawowym celem byłoby więc
zdobycie pierwszych doświadczeń w biznesie i ukształtowanie osobowości tzw. „street
smart manager’a”, który potrafi znaleźć skuteczne rozwiązanie w każdych warunkach.
Guru zarządzania Tom Peters, w książce pt. „Małe wielkie sprawy” przedstawia m. in.
innowacyjny program studiów. Znajdziemy w nim oryginalnie brzmiące, ale i obfite w
treść przedmioty, takie jak: „tworzenie atmosfery”, „celebrowanie porażek”, „poznawanie
siebie”, „sztuka znajdowania i wychowywania dziwaków”, czy „szybkie próbowanie
wszystkiego” i „sztuka poważnej zabawy”. Filozofia Petersa szczególnie sprawdza się w
przypadku startupów."
Cały wywiad dostępny jest na mojej stronie internetowej:
http://www.TalentEnter.pl