Temat: Świąteczny marketing sklepowy. Naganne czy moralne?
Joanna C.:
http://biznes.onet.pl/handlowcy-atakuja-wszystkie-zmys...
Nie po raz pierwszy zastanawiam się nad całkowitym bojkotem Świąt i wszystkiego co się z tą sferą wiąże:
- całkowity brak choinki w domu,
- zero zakupów świątecznych,
- zero obżarstwa i ciągłego popuszczania pasa siedząc przy stole,
- zero te nerwowej krzątaniny,
- zero hipokryzji przy składaniu sobie świątecznych życzeń...
Czy nie nęci Was taka wizja?
Tak właśnie robię już od co najmniej 7 lat. Zacząłem jeszcze praktykować ten swój zwyczaj w USA, chociaż tam ciężko jest wytrzymać bez poddania się atmosferze amoku. Ale udało mi się i teraz w Polsce nadal to praktykuję.
1. Choinkę mam wprawdzie w doniczce na parapecie, między innymi roślinami, którą 3 lata temu kupiła mi moja Siostra, a więc jest to roślina żyjąca pod moją opieką ze mną w domu i dbam o nią jak najlepiej potrafię. Rośnie sobie, nigdy nie ubierana w żadne bzdurne ornamenty. Stoi pomiędzy drzewkiem cytrynowym całkowicie mojego chowu, a agawą. Podobne drzewka, które kupiła moja siostra sobie i naszej matce uschły im już dawno. A ja swoje uratowałem od uschnięcia chociaż miało wielka na to ochotę. :)
2. Nie robię żadnych zakupów świątecznych.
3. Nie obżeram się. Mało tego, w tym czasie jem mniej niż normalnie.
4. Zero głupoty szaleństwa sprzątania w domu. Sprzątam normalnie jak zwykle.
5. NIE SKŁADAM NIKOMU ŚWIĄTECZNYCH ŻYCZEŃ. Jeśli już to powiem sztampowe "wesołych świąt" i tyle. Nie łamię się opłatkiem. Uważam to za idiotyzm i totalne skretynienie.
6. Unikamy najbliższej rodziny. Trzymamy się od niej z daleka. Oprócz mojej siostry, której nie chcę urazić i bywam u niej na Wigilii. Trwa owa godzinę i zmywamy się w podskokach z radością, że nie musimy siedzieć i udawać, że jesteśmy jeszcze rodziną.
Mateusz jest dla mnie wystarczającym towarzystwem i prawdziwą rodziną, chociaż moja i jego rodzina nie akceptuje nas wcale.
Ale mamy to gdzieś. :)