Artur
Królica
"Droga przesady
wiedzie do pałacu
mądrości (William
Blake)
Temat: Polaków mierzenie się z historią.
Słucham wypowiedzi Kazimiery Szczuki, Agnieszki Holland, Piotra Najsztuba, ale też innych, którzy akurat nie brali udziału w tej dyskusji:http://www.youtube.com/watch?v=Jn9uRxSqOdw
i dowiaduję się, jak nie powinna wyglądać dyskusja o polskiej "współodpowiedzialności" za holocaust, słyszę uwagi, że "Polacy nie umieją zmierzyć się bolesna przeszłością", że "biją się w cudze piersi".
Nie wiem jednak, jaka powinna być treść tego samobiczowania, co powinno mnie - w kontekście relacji polsko-żydowskich w czasie wojny - boleć i z czym mam się zmierzyć. Ktoś wie?
To, że Polacy nie umieją zmierzyć się z własną historią, jest akurat prawdą, ale to co boli mnie w polskiej historii to brak dojrzałego narodowego egoizmu, myślenia w szerokiej perspektywie o polskim interesie narodowym. Dyskusja o polskiej "współodpowiedzialności" za holocaust jest dla mnie bolesna, ale z zupełnie innych powodów. Chlubimy się polską tolerancją, "państwem bez stosów", tylko co dała nam ta tolerancja? Co dało nam to, że staliśmy się największym w Europie żydowskim skansenem? Chichot historii.
Pewien bardzo mądry szwedzki polityk w szczerych słowach uzasadnił, dlaczego Szwecja w przededniu wojny nie zgodziła się przyjąć żydowskich uciekinierów z III Rzeszy:
- Bo u nas w Szwecji nie ma antysemityzmu i chcemy, żeby tak pozostało.
Ta cała hucpa Grossa jest bolesna, bo zderza Polaków z historią, a w historii obowiązują proste zasady walki o byt. Dasz komuś swoją koszulę, to nie masz koszuli, wychodzisz na frajera, a w końcu na bandytę i złodzieja.