Temat: Polskie szkoły to muzea
poki jest on biernym odbiorca tresci, nie ma znaczenia, czy ta tresc jest podana w taki czy inny sposob.
Nie zgodzę się. Jeśli treść podana jest w ciekawy sposób, na pewno przyciągnie większą uwagę ucznia, czyli pobudza go do myślenia i zapamiętywania! Każde z nas przeczytało nie jedną stronę tekstu, albo wysłuchało wykładu z którego nic nie pamiętamy już chwilkę po przeczytaniu (tyle co w podświadomość nam wejdzie z wyrwanych z kontekstu fragmentów). Sposób przekazywania treści jest bardzo ważny i stanowi już pewien krok ku lepszemu :)
Hm, niestety, jakiej to są jakości materiały zazwyczaj, to zdajemy sobie sprawę. Czy to kartka po której możemy pomazać, czy plik Wordowski, w sumie na jedno wychodzi (tyle, że z drugiego łatwiej zrobić ściągę, ew. konspekt ;) ).
Tak jak piszecie, na uczelniach jest znacznie lepiej niż w nauczaniu początkowym. Na poziomie podstawowym i średnim najczęściej, albo jedynie, spotykamy się z zastosowaniem komputera do nauki informatyki i w tej dziedzinie dzieje się coraz lepiej - ciekawsze lekcje, bardziej zaawansowane techniki przekazywania wiedzy i ćwiczeń praktycznych (ach te piękne czasy Logo ;)).
A czemu to? Przyczyna zdaje się leży, już może nie w samych nauczycielach, ale i uczniach, którzy reprezentują różny poziom znajomości obsługi komputera. Dlatego też przydałyby się zajęcia wyrównawcze, by nauka szła płynnie. A kto ma je poradzić? Na pewno nie pani od biologii w ramach swoich godzi, a na informatyce, która to znów idzie równolegle z innymi przedmiotami (o jakości nie dyskutujmy lepiej).
Kolejnym błędem było by założenie, że każde dziecko ma komputer w domu. Nie można wprowadzać niesprawiedliwego traktowania i oceniania, tłumacząc, że np. jest jakieś ogólnodostępne stanowisko w szkole (okupowane przez innych chatujących rówieśników).
Przy okazji swojej magisterki (2005) 'kręciłam' się wokół szkół podstawowych z obrzeży Warszawy (!) i powiem, że baza sprzętowa była w opłakanym stanie :( Za mało, zbyt zróżnicowana, zbyt zaniedbana.
Komputer to nie wszystko, jeszcze trzeba legalnego oprogramowania różnego rodzaju - pieniążki, pieniążki, pieniążki.
Właściwie to kluczowym słowem, znów chyba będą "pieniążki": dobry sprzęt w wystarczających ilościach, oprogramowanie, wykształcona kadra.
Może jestem niepoprawną idealistką, ale wydaję mi się, że mimo wszystko dla chcącego nic trudnego i nawet przy obecnych warunkach, można z "niczego" zrobić coś. Można urozmaicić lekcje o elementy multimedialne, można przygotowywać zajęcia praktyczne, tak by zapoanować nad grupą i zajęcia szły płynnie z korzyścią dla wszystkich. I chyba od takich małych kroczków powinniśmy zacząć, bo czekanie na wielkie refgormy i zmiany oraz użalanie się, do podniesienia poziomu edukacji się nie przyczyni.
... a później zaczynają się studia :)gdzie z zasady wymagają chociażby podstaw umięjetności obsługi komputera oraz znajomości różnych pakietów :> I już nikogo nic nie obchodzi, gdzie i jak się tego nauczyliśmy.