Temat: Pisanie za darmo - czy ma sens (a przy okazji propozycja...
Ma sens.
Ale...
Już dawno zastanawiałem się, czy by nie zrobić takiego wątku na forum - ktoś daje tekst i go publicznie poprawiamy. Czyli REDAGUJEMY.
Ale dostrzegłem dwa OGROMNE problemy, które - jak sądze - uniemożliwiaja tego typu działanośc:
1. Redagowanie to nie taśma montazowa, nie przybijanie pieczatki, nie naprawa samochodu. Nie da sie jego pracy ocenic w systemie zerojedynkowym - 'źle" lub "dobrze". Redagowanie to jak praca kompozytora czy - jeszcze lepiej - kucharza.
Ja np. nie jadłem w zyciu robaków z morza czy tatara, bo sie brzydze. Uwielbiam sushi i prażonki, nienawidze mleka i białego sera, ale kocham mozarellę. Kocham piwo i whyski, wódka może dla mnie nie istnieć, na winie sie nie znam, kocham piwo i whyski. I tak dalej.
Prawda, że łatwo znaleźć mnóstwo, tysiące, miliony nawet ludzi, którzy mają zupełnie inne gusta niż ja?
To samo z redagowaniem. Nie da się tego ocenić wg jakiś matryc, standardów, miarek itd. Mało tego - w jednym dniu tekst mogż zprzeredagować zupełnie inaczej, niż dzień póxniej!!!
I teraz wyobraźcie sobie redagowanie (niemal "on line") na publicznym forum (grupa nawet zmknieta nie jest!) i te komentarze troli, złośliwców, głupków i - najgorszej zarazy - pseudodziennikarzy, którzy mają takie ego, że zasłania im nawet zdrowy rozsądek.
Ktokolwiek, powtarzam, ktokolwiek by sie podjął redagowania, zostałby zmiażdzony przez ludzi.
Ani pracy reportera ani redaktora nie da sie ocenic obiektywnie, jedna miarka dla wszystkich.
Z jednej strony to najpiękniejsze w tym zawodzie (bo wolnośc słowa u dziennikarza i wolność wyboru dla czytelnika i brak cenzury dla wszystkich), z drugiej strony to odsłanianie miękkiego podbrzusza każdego reportera i redaktora.
2. Czas i możliwości. Praca redaktora w przypadku wprawionego reportera to formalnośc i czysta przyjemność. W praktyce polega na przeczytaniu tekstu i przestawieniu przecinka czy dopisaniu kropki.
Ale w przypadku reportera mniej wprawionego, to już dużo gorsza sprawa - trzeba sie nieźle wysilić usmysłowo, by opanować treśc i formę. I robi sie to najczęściej samemu, reporter nie jest do tego potrzebny, najwyzej jeden telefon z jednym uzupełniającym pytaniem od redaktora.
Ale praca z początkującymi to orka na ugorze. Bynajmniej nie dlatego, ze ktos zle pisze. Przeciwnie - konstrukcje zdań może miec jak Mickiewicz czy Eco razem wzieci! Ale chodzi o forme dziennikarską, fakty, sposób przekazania wydarzeń itd.
Czasami bywa nawet tak, ze pięknie napisany literaco (!) tekst, trzeba obciąc o 3/4 i napisac od nowa, dodając 5 waznych faktów, których autor nie umieścił w tekscie!
A teraz jeszcze do tego dochodzi TLUMACZENIE: dlaczego, po co, na co itd.
Paszczowo to jeszcze jakoś wychodzi. Ale pisanie didaskaliów, to pisanie kolejnych tekstów z przypisami i backgroundem!!!
Sorry - nie wiem, czy jakiś redachtor (łacznie z tymi na ukrytych grupach) podjął by sie tego na GL. To KOSZMARNIE cieżka praca. A po pracy, dla przyjemności proponowanie komuś czegoś takiego, to jak by Justynie Kowalczyk po dobiegnięciu na mete 30-km biegu o godz 14 kazać wsiąśc w samolot o 15, by o 18 wziaść udział w biegu na 15 km w Zakopanem i uczestniczyc w imprezie (picie, tańce, wywiady, rozmowy, gry itd) do samego rana ;)
;)
Ma sens, Monika. Ale nie na GL.
Poza tym poprawianie czyic "swiezych" tekstow wraz z tlumaczeniem dlaczego po co, czym to grozi, dlaczego tak itd to jakbvy po pierwsze inwestowanie w kogoś, po drugie przekazywanie komuś kawałka samego siebie. To rzecz może nie tyle imtymna, ale osobista.
Redagowanie doświadczonego pismaka jest zwykła pracą. Sposobem na zycie.
Bycie MENTOREM początkującego dziennikarza to misja, którą trzeba lubić na równi z osobą, którą sie opiekuje. Nie wszyscy redaktorzy się do tego też nadają.
:)
Ma sens, Monika. I daje zajebistą satysfakcje, jak Twoj dawny "uczen" radzi sobie i z przyjemnościa czytasz jego teksty/sluchasz relacji/oglądasz materiały :))))
;)