Temat: Humor Branżowy [uwaga: brzydki wyraz]
Marta Kubera:
Bozeeee, jak to czytam to sie tak zastanawiam....
skad sie ci ludzie biora... :/
Postaram się objaśnić.
Jest sobie pan Kazio, który wpadł na pomysł, zęby mieć drukarnię. Kupił Romayora, wysprzątał garaż, kupił używany komputer i piracki soft na bazarze. Słynie w mieście z ofert z gratisami w bonusie.
Jest więc tania wizytówka z projektem gratis, jest tania ulotka z projektem gratis i inne.
Pan Kazio się rozwija, więc z czasem zaczyna oferować skład i łamanie powazniejszych rzeczy niż ulotka. Naturalnie w gratisie.
Rynek jest bezlitosny, pan Kazio boi się, że Klientom nie wystarczy niska cena, co robi zatem? Nie pyszczy, nie marudzi, nie dokazuje, nie odmawia, a każdy materiał kwituje uśmiechem i słowami:
"jest dobrze, ładnie drukniemy i będzie cacy".
Klientela jet wniebowzięta. Lecą setki tysięcy wizytówek, kalendarzyków, ulotek, folderków.
Jednak klient pana Kazia NIE WIE, że daje gówniany materiał, bo pan Kazio, ze strachu o swój biznesik, nikomu tego nie mówi. Co najwyżej pogoni grafika lub poklnie w duchu że znów musi robić za klienta wszystko.
A potem ten klient urośnie, obrośnie i idzie do innej drukarni... i daje te same materiały, które dla Pana Kazia były cacy. I znów nikt nie mówi, że jest źle. Wszyscy kłaniają się w pas, żeby klient nie uciekł całą złość za gówniane materiały wyładowując na... grafiku/operatorze dtp.