Temat: Humor Branżowy [uwaga: brzydki wyraz]
Ja raz w karierze miałem sytuacje że autentycznie wyrznąłem czołem o blat biurka.
Zgłosił się klient żeby mu zrobić łamaną DLkę z A4.
Przysłał oczywiście treść (na dobrą książkę) kilka zdjęć (z dopiskiem ma Pan wolną rękę co do projektu).
Jakimś cudem upchałem to i na ile się dało ozdobiłem.
Wysłałem projekt i się zaczęło, to w lewo to w prawo to pogrubić i zielony kolor, to pochylić i czerwony kolor, zdjęcie nie to tylko to.
Uuuuuuuu myślę będzie ciekawie.
No ale nie pierwszy taki przypadek, więc głęboki oddech, jeszcze sobie piwko ciachłem co by zabić w sobie poczucie estetyki i poprawiłem.
Ale gdzie tam ta treść niech pan zamieni na ta z maila (praktycznie upychanie od nowa).
I tak przez kilka dni mailowania i korektowania.
I na końcu usłyszałem: wie pan co skonsultowałem z żoną i stwierdziła że pana pierwszy projekt był najlepszy, ale proszę dać tą nową treść.
Ja uprzejmie: Jaaaaaaasne nie ma sprawy, nic się nie dzieje itd ... odłożyłem słuchawkę, zdjąłem glassy, odsunąłem tablet, klawiaturę ... i tak zaj..... że nie wiem czy wstrząsu jakiegoś nie doznałem.