Temat: Projektowanie loga
andrzej-ludwik "alw" włoszczyński:
Paweł Uniejewski:
Jedno - poważne:
Logo jako element tożsamości/brandingu/whatever powinno budować pozytywną bazę skojarzeń z marką, powinno budzić emocje. I... i takie logo wywołuje u Pana X pozytywne emocje, buduje pozytywne skojarzenia z jego marką. Jemu się podoba własnie brokat więc paradoksalnei ten koszmarek w jakiś tam sposób spełnia założenia projektowe dla pewnego określonego targetu w postaci szefa firmy+sekretarki+żony i ewentualnie klientów co mają podobne gusta
Pozdrawiam
Jak widać do byle gówna też można dorobić i usprawiedliwienie i ideolo.
Sądziłem że rozmawiam z projektantem... ha trudno człowiek się myli.
Miłej zabawy.andrzej-ludwik "alw" włoszczyński edytował(a) ten post dnia 19.05.09 o godzinie 21:05
A czy ja usprawiedliwiam takie "twory" jak ten, który podlinkowałem?
No niech pan będzie poważny, lub może
uważniej pan czyta.
1) Podlinkowany koszmarek to był ŻART.
2) Przez firmę w której pracuję przewala się rocznie kilka-kilkanaście tysięcy reklam i "reklam".
Wiele firm, które zamieszczają się w tej publikacji, posiadają logo na poziomie owego koszmarka.
Z samego rachunku prawdopodobieństwa wyniknie to, że dla części prezesów/dyrektorów i szefów tych firm i firemek takie "logo" będzie ŁADNE, będzie się im podobało.
Tu nie ma co gdybać na temat małego uświadomienia społeczeństwa w kwestii estetyki/zarządzania/budowania wizerunku marki itp.
Publikacje wydawane na zachodzie, choćby takie jak "Design it Yourself", czy "Pierwsza pomoc w typografii" (w końcu to przekład), pokazuje, że w każdym społeczeństwie istnieje problem upodobania w kiczu. Gdyby to był wybitnie polski problem - nie powstawałyby takie publikacje.
Był kiedyś felieton pana Miodka na temat odbioru kiczu i bynajmniej nie uzależniał on tego od kwestii wykształcenia.
Jasne jest więc chyba, że istnieje są ludzie, którzy właśnie coś takiego lubią.
Tacy ludzie potrafią przyjść z konkretną wizją projektu i powiedzieć - coś takiego chcę. Czy oni nie mają dobrych wzorców?
A PRZYNAJMNIEJ LEPSZYCH OD TEGO CO CHCĄ WYMUSIĆ NA PROJEKTANCIE?
Mają - dookoła jest pełno wzorów lepszych od tego co podlinkowałem. Pełno reklam i logo na średnim i wyższym poziomie. Tak więc mając i dobre i złe wzorce - CZEMU WYBIERAJĄ TE ZŁE PRZYKŁADY?
NIE MA ZNACZENIA, że ja powiem: "ja czegoś takiego nie wykonam".
Taki klient pójdzie do innego zleceniobiorcy (i niech sobie idzie - krzyż mu na drogę), ale TO NIE JEST ISTOTNE.
ISTOTNE JEST TO, że żadna edukacja nie pomoże nikomu w przekonaniu tego klienta, że jest to (pomijając kwestie budowania wizerunku marki) z estetycznego punktu widzenia koszmar.
Ktoś w końcu kupuje te jelenie na rykowisku, woli Britney od Pucciniego, woli Sienkiewicza od Gombrowicza.
Przechodząc do pointy:
Jeżeli takie logo/reklama podoba się prezesowi, NIE MA NAJMNIEJSZYCH PODSTAW, by twierdzić, że tylko im. Na pewno znajdą się odbiorcy/target/whatever, do których taka forma przekazu przemówi.
Tak samo jak koszmarne błyszczące gazetki dla nastolatek.
Tak samo wulgarne kalendarze dla mechaników samochodowych (generalizuję, ale sprawdzone)
To jest paradoks, ale w tym wypadku taka reklama spełnia założenia projektowe - zwraca uwagę tych o podobnym guście.
W końcu wyznaczanie grupy docelowej jest jednym z elementów projektowania wizerunku, nieprawdaż? W tym zakresie
reklama-koszmar spełnia swe zadanie. Co nie oznacza, że jest dobra. Ale jest w pewnym zakresie skuteczna. Paradoks?
To jest w tym momencie temat z zakresu socjologii i psychologii. Dobre/złe projektowanie nie ma tutaj nic do rzeczy.
Myślę, że jasno się wyraziłem - jakby co - mogę dalej pisać o tym co mi tam po głowie chodzi, ale to już potężny oftop.
Pozdrawiam
Aha - panie ALW - nie uważam się jeszcze za projektanta, ale uczę się i staram się ;)