Temat: problem prawny - portfolio
Andrzeju Ludwiku, dziękuję za komplement :) A co do reszty...
Że gdybam w poście wyżej – przewija się to w nim; że nie znam konkretnego kazusu – o tym również piszę; że moje założenia są słuszne, a być może zupełnie nie – także, bo zaznaczyłam, że nie mamy konkretów, żeby pisać konkrety. Równie dobrze mogłabym więc napisać, że z Twojej wypowiedzi też nic nie wynika, tyle że nie było długo i namiętnie :)
Jednak ze względu na to, w jakiej grupie teraz dyskutujemy, przyznaję, że po części masz rację. Ale tylko po części i dlatego nie dam Ci "wartościowej" :)
Marku,
Marek Mareksy Szewczyk:
Jak widzisz, Katarzyno, próbowałem Ci podrzucić koło ratunkowe
i zrobiłem to nawet 2 razy
przede wszystkim naprawdę dziękuję Ci za Twoją troskę, cierpliwość i wytrwałość. Niestety te koła rzuciłeś za daleko, podczas gdy ja sobie spokojnie pływałam niedaleko brzegu :)
Należałoby się bowiem najpierw zastanowić nad właściwością miejscową, podmiotową i przedmiotową, czego nie zrobiłaś, zakładając coś, czego nie napisałem, a przecież firma A może być z USA, pracownik z Polski (i ogólnie z UE), a firma B z Chin. I ta uwaga unieważnia w tym miejscu cały Twój wywód, założyłaś bowiem, niesłusznie, że Twoje założenia są słuszne ;) i dotyczą Polski. Tylko.
Zgoda :) przy tym typowym przykładzie wybrałam sobie, że dotyczy tylko Polski. Zgadzam się, że nie zastanowiłam się również nad wszystkimi innymi możliwymi zestawami, jeśli chodzi o właściwość miejscową. Punkt dla Ciebie :)
Podkreśliłam we wcześniejszym poście, że przedstawiona przez Ciebie sytuacja jest typowa, nie mamy konkretów: "Oczywiście sytuacja została przedstawiona przez Ciebie w sposób typowy, więc odpowiedź siłą rzeczy nie mogła być konkretna. Jak zapewne wiesz, szczególnie w prawie autorskim każdy kazus należy rozpatrywać indywidualnie, a o wyroku mogą decydować drobnostki. W tej sytuacji wypadałoby zapoznać się z umową zawartą między pracownikiem firmy A a firmą A, regulaminem w firmie A, umową zawartą między pracownikiem firmy A a firma B. Ważne dla sprawy są też: jaki sprzęt, jaki soft, czy dzieło jest w ogóle utworem w rozumieniu ustawy?"
Zauważ, że w przypadku konkretnej sytuacji (nie typowej, którą przedstawiłeś i nad którą rozprawiamy) zaznaczam, że należy się zastanowić nad właściwością przedmiotową (tutaj zapytałam tylko o to, czy dzieło jest utworem w rozumieniu ustawy, bo rodzaj dzieła miałby znaczenie tylko w przypadku, gdybyśmy mieli do czynienia z utworem pracowniczym, tego podany przez Ciebie przykład nie dotyczy). Właściwość podmiotowa wynika z treści Twojego przykładu: mamy firmę A, firmę B i pracownika firmy A ("wykonującego, czyli pracownika firmy A"). Wskazałeś, że wykonującym jest pracownik firmy A. Jeśli mielibyśmy zająć się współautorstwem firmy A, to musiałoby to zostać jakoś zasygnalizowane w kazusie, czyli np. że firma A wystąpiła z takimi roszczeniami itp. Podobnie byłoby w przypadku zaistniałej konkretnej sytuacji, jeśli nie ma roszczeń, to nad czym mamy się zastanawiać?
Podobnie zbagatelizowałaś fakt, że firma A może mieć możność udowodnienia np. swojego współautorstwa utworu swego pracownika (tu trzeba by sobie odpowiedzieć na fundamentalne pytanie, kim jest autor) i to już tylko na gruncie Kodeksu Pracy, którego nowela, odnośnie wplecenia weń praw autorskich, taki chyba miała cel.
Więc powyższego faktu nie zbagatelizowałam, bo go nie było w przedstawionej przez Ciebie sytuacji, tylko go sobie dodałeś teraz.
Ale tak na marginesie – mógłbyś sprecyzować, które artykuły kodeksu pracy masz na myśli?
Podobnym bonusem jak to powyższe współautorstwo jest:
Podobnie nie zajęłaś się możliwością udowodnienia przywłaszczenia/ kradzieży/ wyłudzenia praw autorskich firmy A przez pracownika firmy A, co faktycznie byłoby trudne, ale nie niemożliwe do udowodnienia.
W treści przykładu: "wykonującego, czyli pracownika firmy A", i tyle. Jeśli miałabym się zająć powyższym, to musiałoby być roszczenie. Gdyby studenci prawa zabierali się za kazusy w takim stylu jak Ty, to życia by im zabrakło na rozwiązanie choć jednego :)
Nawet jednak, jeśli dotyczyłyby prawodawstwa polskiego, to zupełnie zbagatelizowałaś fakt, który zresztą potem sama wspomniałaś dalej:
>> Jeżeli ustawa lub umowa o pracę nie stanowią inaczej [...]
A jeśli stanowią?
A właśnie, że nie zbagatelizowałam :) Jeśli chodzi o umowę – "W tej sytuacji wypadałoby zapoznać się z umową zawartą między pracownikiem firmy A a firmą A, regulaminem w firmie A, umową zawartą między pracownikiem firmy A a firma B". Jeśli chodzi o ustawę – stanowi inaczej tylko w przypadku utworu pracowniczego, którego w naszej sytuacji nie ma, więc nie brałam tego pod uwagę.
W wyżej zacytowanym przeze mnie akapicie z mojego poprzedniego postu zaznaczyłam, że sytuacja przez Ciebie przedstawiona jest typowa, nie konkretna (będę to jeszcze powtarzać do obrzydzenia, bo jak na końcu się okaże, jest to bardzo ważne dla naszej dyskusji, a Ty to zignorowałeś :) Z racji tego, że typowa, że nie mamy szczegółów, w dalszej części mojego wywodu skupiłam się – myślę, że nietrudno to wywnioskować – na jednym wybranym aspekcie – oprogramowaniu dla projektantów. Czynię (tylko dlatego, że z powodu braku szczegółów właściwie nie mogłabym iść już dalej – na podstawie tej typowej sytuacji nie dałoby się również wskazać winnego, trzeba szczegółów) ten aspekt najważniejszym dla sprawy, przyjmując, że pozostałe (istotne dla sprawy omówiłam, na pozostałe zwróciłam wcześniej uwagę i podkreśliłam, że w przypadku konkretnej sytuacji należy się nad nimi pochylić) fakty wyglądają tak, że nie stanowią o rozstrzygnięciu, czyli umowa między firmą A a pracownikiem firmy A nie ma jakichś bonusów, podobnie regulamin firmy A, a umowa między pracownikiem firmy B jest prawidłowo sporządzoną umową przenoszącą prawa majątkowe na konkretnych polach i firma B utwór przyjęła.
Na koniec autorytatywnie stwierdziłaś, że prawa autorskie majątkowe należeć będą do firmy B. Jesteś pewna, że bez umowy tak faktycznie będzie?
W przedstawionym przez Ciebie przypadku umowa jest ("gdzie firma A nie ma umowy z firmą B, ma ją pracownik firmy A") i to wzięłam pod uwagę. Skoro umowa jest, to po co, rozpatrując tę sprawę, mam się zastanawiać, co będzie bez niej? :)
Następne pytanie, nawet jeśli ta umowa będzie sporządzona, czy będzie ona prawidłowo przenosić prawa?...
To podkreśliłam na samym początku: "Jeśli między pracownikiem firmy A a firmą B została zawarta umowa dotycząca przeniesienia autorskich praw majątkowych na konkretnych polach i utwór został przyjęty przez firmę B, to autorskie prawa majątkowe na wymienionych w umowie polach należą do firmy B". W przypadku zaistniałej konkretnej sytuacji od razu wiedzielibyśmy, czy umowa jest prawidłowo sporządzona, czy też nie, podobnie będzie w kazusie. Twoja sytuacja jest typowa, brak szczegółów, więc w dalszej części mojego wywodu dotyczącej oprogramowania Adobe przyjęłam (co już wyżej wytłumaczyłam), że umowa jest prawidłowa.
Tę Twoją typową sytuację mogłabym ukonkretniać jeszcze na wiele innych sposobów i wyprowadzać setki linii (kilka dodatkowych wskazałeś Ty w swoim powyższym poście). Obawiam się jednak, że wtedy długość wywodu i stopień namiętności przekroczyłby normy akceptowalne na forum :)
dałaś swoimi wywodami przykład, jak nie należy zakładać jedynie słusznej wizji i interpretacji praw w trakcie rozpatrywania konkretnej sprawy, co, akurat, chciałem pokazać.
No, i tutaj przechodzimy do tego, co powtarzałam do obrzydzenia, w tym poście i wcześniej :) Nie mamy tu żadnej KONKRETNEJ sprawy, tylko TYPOWĄ (próbowałam ją ukonkretnić w pewnych aspektach, by przedstawić przykładowe rozwiązania i wykazać, że taka sytuacja wcale nie musi być "najlepszym funem" :)) i w związku z tym na zakończenie napisałam: "sytuacja dalej jest jednak typowa i nie mamy konkretów, żeby pisać konkrety :)". A Ty cały czas zakładasz, że ja Twój przykład biorę za konkretny i zakładam jedyną słuszną wizję i interpretację praw.
, należą Ci się podziękowania,
Cała przyjemność po mojej stronie :)