Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński

Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński projektant, eagler i
orloger

Temat: problem prawny - portfolio

Piotr Wojciech Mikielewicz:
tak ale czy przypadkiem przy umowie o prace która jest dowodem na to że przy projektowaniu grafik (bo mi tutaj konkretnie chodzi o pracę koncepcyjną) ma prawo wrzucić w portfolio wykonanych przez siebie prac w danej firmie ponieważ jest ich autorem?
To trochę bardziej skomplikowane bo zależy od rodzaju umowy o pracę, zakresu obowiązków. Czysta relacja jest gdy zawierana jest umowa o dzieło z przekazaniem praw majątkowych. Gorzej gdy to twierdzenie na gębę "ja wykonałem w tej firmie".
Marek Mareksy Szewczyk

Marek Mareksy Szewczyk creative & art
direction, branding,
advertising, graphic
...

Temat: problem prawny - portfolio

Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński:
Czysta relacja jest gdy zawierana jest umowa o dzieło z przekazaniem praw majątkowych.
To nadal nie koniec ;), oświadczenie o przekazaniu praw, nawet na piśmie… przecież wiesz, pola, pola, pola :)…
Gorzej gdy to twierdzenie na gębę "ja wykonałem w tej firmie".
i niepoparte żadnym dowodem :)

A tak na marginesie, najlepszy fun, zlecenie dla firmy B, wykonane, na sprzęcie firmy A, w godzinach pracy wykonującego, czyli pracownika firmy A, mającego innego typu obowiązki niźli kreowanie utworów, gdzie firma A nie ma umowy z firmą B, ma ją pracownik firmy A - kto ma prawa autorskie, a kto przez nie pójdzie siedzieć? ;)
Marek Mareksy Szewczyk

Marek Mareksy Szewczyk creative & art
direction, branding,
advertising, graphic
...

Temat: problem prawny - portfolio

Piotr Wojciech Mikielewicz:
prawa autorskie są niezbywalne
Niedokładnie czytasz wątek, nim zabierzesz głos, to widać. Nad Tobą napisane było, terminy prawne i szczegóły, szczegóły mają znaczenie kluczowe.
Nie myląc się, mylisz się, a szczegółowo to już Ci ALW wytłumaczył, co kiedy ;)
Piotr M.

Piotr M. 3d, rzemiosło
artystyczne

Temat: problem prawny - portfolio

Niedokładnie napisałem a wątek przeczytałem dokładnie, a więc przyznając ci rację muszę stwierdzić że się mylisz :)
Katarzyna C.

Katarzyna C. projektantka
publikacji
drukowanych i
elektronicznych

Temat: problem prawny - portfolio

Jestem tu nowa, więc dzień dobry / dobry wieczór, witam nie używam ;) Pozwolę sobie dorzucić kilka słów do dyskusji :) Zaznaczam, że wszystko poniżej jest moją własną opinią (bo, jak wyżej wspomniano, przepisy można interpretować na wiecej niż jeden sposób i jak ma się dobre argumenty i charyzmę :), to w wielu przypadkach można postawić na swoim). Nie jestem prawnikiem, ale uczęszczam obecnie na podyplomowe studia prawa autorskiego i od kilku lat interesuję się prawem własności intelektualnej. Najpierw odnośnie do pierwszej poruszonej tu sprawy:

1. Pytanie, czy mogę na swojej stronie portfolio umieszczać prace które wykonałem dla ostatniego pracodawcy?

Umieszczanie pracy na stronie internetowej jest rozpowszechnianiem, a rozpowszechnianie mieści się w ramach autorskich praw majątkowych, które w tej sytuacji należą do pracodawcy. Można tutaj rozpatrywać sprawę pod kątem art. 12. 1., który mówi, że pracodawca nabywa autorskie prawa majątkowe "w granicach wynikających z celu umowy o pracę i zgodnego zamiaru stron". Czyli, jeśli w polach eksploatacji był tylko druk, to pole eksploatacji pod tytułem "Internet" zostaje przy pracowniku. Ale w praktyce wygląda to tak, że nawet jeśli ten Internet nie został wymieniony, to należy brać pod uwagę charakter utworu. Przykładowo okładka książki jest w pewnym sensie "znakiem towarowym" związanym z daną książką i nawet jeśli została przygotowana tylko do druku, to pracodawca wraz z prawem do dysponowania okładką na polu druk otrzymuje również prawo do dysponowania na polu internet (przy czym tylko w połączeniu z daną książką).

2. Czy pracodawca może tego zabronić?

Tak, to jest jego prawo.

3. Czy należy podać informacje, że projekty były wykonane dla firmy XXX ?

Jeśli jednak pracodawca wyraziłby zgodę na udostępnienie utworu na stronie, to należy, go zapytać, czy chce, żeby przy tym projekcie widniała nazwa jego firmy, czy też nie, bo możemy naruszyć dobra osobiste pracodawcy, zarówno wtedy jeśli tej nazwy nie umieścimy, jak i wtedy, kiedy postapimy odwrotnie, a np. pracodawca nie chce być identyfikowany z danym utworem. Wszystko załatwić na piśmie (mailem), żeby mieć w razie czego dowody.

"Właśnie doszedłem, ze czasopismo jest wydawane w Polsce na podstawie licencji. To jeśli zagraniczny właściciel nie wyraża sprzeciwu... to czy mogę publikować w portfolio ? Ciekawe, a zarazem strasznie zawiłe. Ale zgłębienie problemu przyda się na później."

Odpowiedź: Ta licencja jest bez znaczenia, liczy się tylko fakt, że np. przygotowany przez Ciebie layout jest tutaj utworem pracowniczym (= wykonanym na etacie).

Kolejna sprawa: "Brałem udział w procesie rekrutacyjnym i jednym z zadań było zrobienie ilustracji z wykorzystaniem firmowej "maskotki" występującej w wcześniejszych publikacjach do której prawa majątkowe ma firma ogłaszająca nabór, między nami nie była spisywana żadna umowa".

Czy mogę dodać taką ilustrację do portfolio?

Odpowiedź: To zależy, jaka formę ma Twoja ilustracja. Jeśli ta firmowa maskotka została po prostu wklejona do Twojej ilustracji (a ilustracja ta nie jest pastiszem, karykaturą bądź kolażem – w tych przypadkach można by to było uznać za cytat i podpiąć pod prawa gatunku twórczości), to jest to dzieło z zapożyczeniem i w tej sytuacji, jeśli umieścisz tę pracę na stronie, to rozpowszechnisz to zapożyczenie bez zgody podmiotu uprawnionego (= naruszysz cudze prawa majątkowe).

Kolejna: "Pracuję w drukarni x. W tej chwili mam do zrobienia drugi projekt dla dużego Urzędu. Publikacje robię na zlecenie mojego pryncypała wyłącznie w domu po godzinach. Wynagrodzenie ustalamy z szefem. O ile w pierwszej umowie dla tego samego Urzędu (inny wydział) nie zostały w umowie wpisane paragrafy o prawach autorskich o tyle w drugiej doczytałam iż Urząd przejmuje prawa autorskie i majątkowe projektu. Ja pracuje w drukarni na etat. Nie podpisywałam tej umowy, mój pryncypał zwyczajnie bezwiednie podpisał umowę bo akurat Jemu zależało na zarobku drukarskim a nie na projekcie. Teraz moje pytanie czy ja jako osoba prywatna która rozgląda się za pracą w agencji reklamowej moge na swojej stronie zamieścić dany projekt? Oczywiście z adnotacją kiedy i jak, w jakim zakresie była wykonywana ta praca? Niby jest to oczywiste iż prawa autorskie sa niezbywalna ale jak zaznaczył ktoś wcześniej i co ja także potwierdzam, bo to już wcześniej słyszałam, nasze prawo jest bardzo niejasne i można je interpretować na wiele sposobów. Jako osoba prywatna nie chcę zadzierać z dużym państwowym urzędem, jednak zapis jest niezgodny z prawem panującym w naszym kochanym państwie. Będe wdzięczna za podpowiedź".

Odpowiedź: Jeżeli w umowie było napisane, że urząd przejmuje autorskie prawa osobiste, to umowa jest nieważna w tym punkcie, bo praw tych nie można się ani zrzec, ani ich przejąć. Są specjalne klauzule stosowane np. w umowach między ghostwriterami a zleceniodawcami, które nie unieważniają danego punktu umowy, ale nie polega to ani na nabyciu autorskich praw osobistych, ani na zrzeczeniu się ich.

W tej sytuacji powyższe jest jednak bez znaczenia, bo jeśli chodzi o umieszczenie pracy w portfolio to sprawa wygląda tak, jak w pierwszym przypadku, który wyjaśniłam. Bez znaczenia jest też wykonywanie tej pracy po godzinach, bo o ile dobrze zrozumiałam, to wykonanie tego utworu wchodziło w zakres obowiązków pracownika ("na zlecenie mojego pryncypała"), i tylko to się liczy.

I ostatnia sprawa: "A tak na marginesie, najlepszy fun, zlecenie dla firmy B, wykonane, na sprzęcie firmy A, w godzinach pracy wykonującego, czyli pracownika firmy A, mającego innego typu obowiązki niźli kreowanie utworów, gdzie firma A nie ma umowy z firmą B, ma ją pracownik firmy A -kto ma prawa autorskie, a kto przez nie pójdzie siedzieć? ;)"

Odpowiedź: Jeśli dobrze zrozumiałam i do obowiązków pracownika w firmie A nie należy to, co robi dla firmy B, to odpowiedź jest prosta – prawa autorskie osobiste należą do pracownika, a majątkowe do firmy B :)

To tyle mojej własnej interpretacji, oczywiście jednej z wielu, ale korzystałam też z orzeczeń i tego, co przeczytałam albo podsłuchałam u fachowców. Z własnego doswiadczenia niestety niewiele na razie mogę powiedzieć.

W przypadku utworu pracowniczego faktycznie nie ma pola do popisu.... Dlatego podzielam wcześniejsze opinie, które padły w tym wątku, że jeśli chodzi o twórczość (w rozumieniu ustawy), to w dzisiejszych czasach "pazernych firm" powinny być zawierane tylko porządnie skonstruowane umowy o dzieło, w których zamieszcza się punkty dotyczące między innymi prezentowania prac w portfolio, wymienia konkretnie pola eksploatacji itd.Katarzyna C. edytował(a) ten post dnia 20.03.12 o godzinie 22:34
Marek Mareksy Szewczyk

Marek Mareksy Szewczyk creative & art
direction, branding,
advertising, graphic
...

Temat: problem prawny - portfolio

Katarzyna C.:
I ostatnia sprawa: "A tak na marginesie, najlepszy fun, zlecenie dla firmy B, wykonane, na sprzęcie firmy A, w godzinach pracy wykonującego, czyli pracownika firmy A, mającego innego typu obowiązki niźli kreowanie utworów, gdzie firma A nie ma umowy z firmą B, ma ją pracownik firmy A -kto ma prawa autorskie, a kto przez nie pójdzie siedzieć? ;)"

Odpowiedź: Jeśli dobrze zrozumiałam i do obowiązków pracownika w firmie A nie należy to, co robi dla firmy B, to odpowiedź jest prosta – prawa autorskie osobiste należą do pracownika, a majątkowe do firmy B :)
Na jakiej podstawie prawnej, zapytam uprzejmie, to twierdzenie, szczególnie jego druga część?
Katarzyna C.

Katarzyna C. projektantka
publikacji
drukowanych i
elektronicznych

Temat: problem prawny - portfolio

Art. 12. 1. Jeżeli ustawa lub umowa o pracę nie stanowią inaczej, pracodawca, którego pracownik stworzył utwór w wyniku wykonywania obowiązków ze stosunku pracy, nabywa z chwilą przejęcia utworu autorskie prawa majątkowe w granicach wynikających z celu umowy o pracę i zgodnego zamiaru stron.

Podkreślam – "w wyniku wykonywania obowiązków ze stosunku pracy". Jeśli to, co zrobił pracownik firmy A dla firmy B, nie wchodzi w zakres jego obowiązków w firmie A, to firma A nie nabywa w tym wypadku jako pracodawca majątkowych praw autorskich do tego utworu, nie jest to utwór pracowniczy. Bez znaczenia jest, że powstał on na sprzęcie firmy A i w godzinach pracy w firmie A. Niczego takiego w ustawie nie ma. Owszem, pracodawca firmy A może – jeśli to udowodni – oskarżyć pracownika o to, że się w pracy opieprza, czyli zajmuje się czymś innym, a nie wykonuje swoich obowiązków. Ale tu już wychodzimy poza prawo autorskie. Orzeczenia na ten temat zamieszczają m.in. Barta i Markiewicz w "Prawo autorskie i prawa pokrewne", Warszawa 2011.
Marek Mareksy Szewczyk

Marek Mareksy Szewczyk creative & art
direction, branding,
advertising, graphic
...

Temat: problem prawny - portfolio

Katarzyna C.:
Na jakiej podstawie prawnej […] to twierdzenie,
Podkreślam
szczególnie jego druga część?
Katarzyna C.

Katarzyna C. projektantka
publikacji
drukowanych i
elektronicznych

Temat: problem prawny - portfolio

Marek Mareksy Szewczyk:

No to przejdźmy do konkretów... Po kolei:

1. Rozpatrywaną sytuację przedstawiłeś w taki sposób, że newralgicznym punktem zdaje się być relacja między utworem wykonanym przez pracownika firmy A a firmą A. Dlatego przytoczyłam art. 12. 1. Dzięki niemu wiemy, że w tym przypadku utwór nie jest utworem pracowniczym i firma A nie ma do niego żadnych praw. Jesteśmy w połowie drogi.

2. Wydawało mi się zbędne przytaczanie art. 41. 1., którego sens jest oczywisty. Jeśli między pracownikiem firmy A a firmą B została zawarta umowa dotycząca przeniesienia autorskich praw majątkowych na konkretnych polach i utwór został przyjęty przez firmę B, to autorskie prawa majątkowe na wymienionych w umowie polach należą do firmy B.

3. Oczywiście sytuacja została przedstawiona przez Ciebie w sposób typowy, więc odpowiedź siłą rzeczy nie mogła być konkretna. Jak zapewne wiesz, szczególnie w prawie autorskim każdy kazus należy rozpatrywać indywidualnie, a o wyroku mogą decydować drobnostki. W tej sytuacji wypadałoby zapoznać się z umową zawartą między pracownikiem firmy A a firmą A, regulaminem w firmie A, umową zawartą między pracownikiem firmy A a firma B. Ważne dla sprawy są też: jaki sprzęt, jaki soft, czy dzieło jest w ogóle utworem w rozumieniu ustawy? Jeśli soft darmowy, to właściwie sprawę można zamknąć i nie ma tu żadnego naruszenia autorskich praw majątkowych. Ale mogło dojść do naruszenia odpowiednich przepisów kodeksu pracy, np.: art. 100 § 2 punkty 2 i 4, art. 101 1. § 1.

Niech to jednak będzie np. Adobe CS 5. W większych firmach kupowane są chyba licencje grupowe (nie znam się na tym), ale nie znalazłam dokumentu, więc biorę pod uwagę licencję na jedno stanowisko. Tam mamy punkty 4.6. i 4.7. Pierwszy z nich: "ZABRANIA SIĘ WYPOŻYCZANIA, DZIERŻAWIENIA, SPRZEDAŻY, SUBLICENCJONOWANIA, CEDOWANIA I PRZENOSZENIA PRAW UŻYTKOWNIKA DO OPROGRAMOWANIA ORAZ ZEZWALANIA NA KOPIOWANIE JAKIEJKOLWIEK CZĘŚCI
OPROGRAMOWANIA DO KOMPUTERA NALEŻĄCEGO DO INNEJ OSOBY FIZYCZNEJ LUB PRAWNEJ, Z
WYJĄTKIEM PRZYPADKÓW, W KTÓRYCH NINIEJSZA LICENCJA NA TO WYRAŹNIE ZEZWALA". Drugi: "Zakaz wykorzystywania w charakterze usługi. Użytkownik nie może korzystać z Oprogramowania ani oferować go na zasadzie sprzedaży usługi". Poza ty mamy jeszcze art. 67. 3. pr. aut.

Moim zdaniem, pracownik poza obowiązkami wynikającymi ze stosunku pracy w firmie A nie jest pracownikiem tejże firmy, ale – odnosząc się do powyższej licencji – "inną osobą fizyczną", a więc dochodzi do naruszenia autorskich praw majątkowych producenta oprogramowania. Przy czym to naruszenie w żadnym wypadku nie wpływa na fakt, że podmiotem autorskich praw osobistych do utworu jest pracownik firmy A, a podmiotem praw majątkowych firma B. No, ale teraz przechodzimy do art. 79 pr. aut. Dopiero w tym momencie firma B może (ale nie musi) utracić autorskie prawa majątkowe, natomiast osobiste pozostają cały czas przy twórcy / pracowniku. Fakt, że skorzystał nielegalnie z softu, nie pozbawia go miana twórcy danego utworu.

Kto pójdzie siedzieć?

1. Właściciel firmy A jest czysty. Broni go w tej sytuacji m.in.:

Art. 120. § 1. W razie wyrządzenia przez pracownika przy wykonywaniu przez niego
obowiązków pracowniczych szkody osobie trzeciej, zobowiązany do naprawienia szkody jest
wyłącznie pracodawca (kodeks pracy).

Utwór dla firmy B (ustaliliśmy, że ta praca nie wchodzi w zakres obowiązków pracownika w firmie A) nie został wykonany przez pracownika firmy A w ramach obowiązków pracowniczych w firmie A.

Poza tym dodatkowo – właściciela firmy A w przypadku odpowiedzialności podmiotu zbiorowego chroni też fakt, że pracownik nie działał ani w jej imieniu, ani interesie, i firma A nie odniosła z tego żadnej korzyści (art. 3 ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych).

2. Właściciel firmy B jest również niewinny (o ile nie wiedział o tym, co wyprawia zleceniobiorca) -> art. 55. 2. pr. aut. Tutaj jednak w praktyce różnie bywa, dlatego np. agencje reklamowe, podpisując umowę z klientem, zobowiązują się wziąć na siebie wszystkie skutki naruszeń praw autorskich.

3. Winny jest tylko pracownik firmy A (przy czym nadal podmiot autorskich praw osobistych do utworu), bo skorzystał nielegalnie z softu (szkody wyrządzone producentowi oprogramowania). Ponadto może odpowiadać za naruszenie przepisów kodeksu pracy oraz szkody wyrządzone firmie A i firmie B.

Podkreślam, że sytuacja dalej jest jednak typowa i nie mamy konkretów, żeby pisać konkrety :) Polskich orzeczeń pasujących do tego nie potrafię podać w tym momencie (musiałabym trochę poszperać), jeśli ktoś zna, to prosiłabym o podzielenie się. No i na koniec
, zapytam uprzejmie,

czy nie zgadzasz się z czymś powyżej?Katarzyna C. edytował(a) ten post dnia 22.03.12 o godzinie 02:44
Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński

Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński projektant, eagler i
orloger

Temat: problem prawny - portfolio

Katarzyna C.:
fajnie pogdybałaś co by było gdyby, tyle że: nadal cazusu konkretnego nie znasz, założenia są być może słuszne, a być może zupełnie nie, 50/50. krótko mówiąc krótko - długo, namiętnie i nic z tego nie wynika :)
Marek Mareksy Szewczyk

Marek Mareksy Szewczyk creative & art
direction, branding,
advertising, graphic
...

Temat: problem prawny - portfolio

ALW, ale mnie ubiegłeś, lecz nie chciałem jeszcze wczoraj kończyć, tego smakowitego rozwinięcia bez podstaw, naszej Koleżanki:
Katarzyna C.:
Odpowiedź: Jeśli dobrze zrozumiałam i do obowiązków pracownika w firmie A nie należy to, co robi dla firmy B, to odpowiedź jest prosta – prawa autorskie osobiste należą do pracownika, a majątkowe do firmy B :)
Jak widzisz, Katarzyno, próbowałem Ci podrzucić koło ratunkowe
Na jakiej podstawie prawnej, zapytam uprzejmie, to twierdzenie, szczególnie jego druga część?
i zrobiłem to nawet 2 razy, nie byłaś niestety skłonna zatrzymać się chwilę i zastanowić. Z pewnością zauważyłabyś wtedy, że wbrew Twemu twierdzeniu, mój przykład nie jest prosty.

Należałoby się bowiem najpierw zastanowić nad właściwością miejscową, podmiotową i przedmiotową, czego nie zrobiłaś, zakładając coś, czego nie napisałem, a przecież firma A może być z USA, pracownik z Polski (i ogólnie z UE), a firma B z Chin. I ta uwaga unieważnia w tym miejscu cały Twój wywód, założyłaś bowiem, niesłusznie, że Twoje założenia są słuszne ;) i dotyczą Polski. Tylko.

Nawet jednak, jeśli dotyczyłyby prawodawstwa polskiego, to zupełnie zbagatelizowałaś fakt, który zresztą potem sama wspomniałaś dalej:
>> Jeżeli ustawa lub umowa o pracę nie stanowią inaczej [...]
A jeśli stanowią?
Podobnie zbagatelizowałaś fakt, że firma A może mieć możność udowodnienia np. swojego współautorstwa utworu swego pracownika (tu trzeba by sobie odpowiedzieć na fundamentalne pytanie, kim jest autor) i to już tylko na gruncie Kodeksu Pracy, którego nowela, odnośnie wplecenia weń praw autorskich, taki chyba miała cel. Zawsze należy zapytać, jakie dobro chroni dany przepis.
Podobnie nie zajęłaś się możliwością udowodnienia przywłaszczenia/ kradzieży/ wyłudzenia praw autorskich firmy A przez pracownika firmy A, co faktycznie byłoby trudne, ale nie niemożliwe do udowodnienia.
Na koniec autorytatywnie stwierdziłaś, że prawa autorskie majątkowe należeć będą do firmy B. Jesteś pewna, że bez umowy tak faktycznie będzie? Następne pytanie, nawet jeśli ta umowa będzie sporządzona, czy będzie ona prawidłowo przenosić prawa?...

I tu poprzestańmy, należą Ci się podziękowania, właśnie dlatego, że dałaś swoimi wywodami przykład, jak nie należy zakładać jedynie słusznej wizji i interpretacji praw w trakcie rozpatrywania konkretnej sprawy, co, akurat, chciałem pokazać.
Katarzyna C.

Katarzyna C. projektantka
publikacji
drukowanych i
elektronicznych

Temat: problem prawny - portfolio

Andrzeju Ludwiku, dziękuję za komplement :) A co do reszty...

Że gdybam w poście wyżej – przewija się to w nim; że nie znam konkretnego kazusu – o tym również piszę; że moje założenia są słuszne, a być może zupełnie nie – także, bo zaznaczyłam, że nie mamy konkretów, żeby pisać konkrety. Równie dobrze mogłabym więc napisać, że z Twojej wypowiedzi też nic nie wynika, tyle że nie było długo i namiętnie :)

Jednak ze względu na to, w jakiej grupie teraz dyskutujemy, przyznaję, że po części masz rację. Ale tylko po części i dlatego nie dam Ci "wartościowej" :)

Marku,
Marek Mareksy Szewczyk:
Jak widzisz, Katarzyno, próbowałem Ci podrzucić koło ratunkowe
i zrobiłem to nawet 2 razy

przede wszystkim naprawdę dziękuję Ci za Twoją troskę, cierpliwość i wytrwałość. Niestety te koła rzuciłeś za daleko, podczas gdy ja sobie spokojnie pływałam niedaleko brzegu :)
Należałoby się bowiem najpierw zastanowić nad właściwością miejscową, podmiotową i przedmiotową, czego nie zrobiłaś, zakładając coś, czego nie napisałem, a przecież firma A może być z USA, pracownik z Polski (i ogólnie z UE), a firma B z Chin. I ta uwaga unieważnia w tym miejscu cały Twój wywód, założyłaś bowiem, niesłusznie, że Twoje założenia są słuszne ;) i dotyczą Polski. Tylko.

Zgoda :) przy tym typowym przykładzie wybrałam sobie, że dotyczy tylko Polski. Zgadzam się, że nie zastanowiłam się również nad wszystkimi innymi możliwymi zestawami, jeśli chodzi o właściwość miejscową. Punkt dla Ciebie :)

Podkreśliłam we wcześniejszym poście, że przedstawiona przez Ciebie sytuacja jest typowa, nie mamy konkretów: "Oczywiście sytuacja została przedstawiona przez Ciebie w sposób typowy, więc odpowiedź siłą rzeczy nie mogła być konkretna. Jak zapewne wiesz, szczególnie w prawie autorskim każdy kazus należy rozpatrywać indywidualnie, a o wyroku mogą decydować drobnostki. W tej sytuacji wypadałoby zapoznać się z umową zawartą między pracownikiem firmy A a firmą A, regulaminem w firmie A, umową zawartą między pracownikiem firmy A a firma B. Ważne dla sprawy są też: jaki sprzęt, jaki soft, czy dzieło jest w ogóle utworem w rozumieniu ustawy?"

Zauważ, że w przypadku konkretnej sytuacji (nie typowej, którą przedstawiłeś i nad którą rozprawiamy) zaznaczam, że należy się zastanowić nad właściwością przedmiotową (tutaj zapytałam tylko o to, czy dzieło jest utworem w rozumieniu ustawy, bo rodzaj dzieła miałby znaczenie tylko w przypadku, gdybyśmy mieli do czynienia z utworem pracowniczym, tego podany przez Ciebie przykład nie dotyczy). Właściwość podmiotowa wynika z treści Twojego przykładu: mamy firmę A, firmę B i pracownika firmy A ("wykonującego, czyli pracownika firmy A"). Wskazałeś, że wykonującym jest pracownik firmy A. Jeśli mielibyśmy zająć się współautorstwem firmy A, to musiałoby to zostać jakoś zasygnalizowane w kazusie, czyli np. że firma A wystąpiła z takimi roszczeniami itp. Podobnie byłoby w przypadku zaistniałej konkretnej sytuacji, jeśli nie ma roszczeń, to nad czym mamy się zastanawiać?
Podobnie zbagatelizowałaś fakt, że firma A może mieć możność udowodnienia np. swojego współautorstwa utworu swego pracownika (tu trzeba by sobie odpowiedzieć na fundamentalne pytanie, kim jest autor) i to już tylko na gruncie Kodeksu Pracy, którego nowela, odnośnie wplecenia weń praw autorskich, taki chyba miała cel.

Więc powyższego faktu nie zbagatelizowałam, bo go nie było w przedstawionej przez Ciebie sytuacji, tylko go sobie dodałeś teraz.

Ale tak na marginesie – mógłbyś sprecyzować, które artykuły kodeksu pracy masz na myśli?

Podobnym bonusem jak to powyższe współautorstwo jest:
Podobnie nie zajęłaś się możliwością udowodnienia przywłaszczenia/ kradzieży/ wyłudzenia praw autorskich firmy A przez pracownika firmy A, co faktycznie byłoby trudne, ale nie niemożliwe do udowodnienia.

W treści przykładu: "wykonującego, czyli pracownika firmy A", i tyle. Jeśli miałabym się zająć powyższym, to musiałoby być roszczenie. Gdyby studenci prawa zabierali się za kazusy w takim stylu jak Ty, to życia by im zabrakło na rozwiązanie choć jednego :)
Nawet jednak, jeśli dotyczyłyby prawodawstwa polskiego, to zupełnie zbagatelizowałaś fakt, który zresztą potem sama wspomniałaś dalej:
>> Jeżeli ustawa lub umowa o pracę nie stanowią inaczej [...]
A jeśli stanowią?

A właśnie, że nie zbagatelizowałam :) Jeśli chodzi o umowę – "W tej sytuacji wypadałoby zapoznać się z umową zawartą między pracownikiem firmy A a firmą A, regulaminem w firmie A, umową zawartą między pracownikiem firmy A a firma B". Jeśli chodzi o ustawę – stanowi inaczej tylko w przypadku utworu pracowniczego, którego w naszej sytuacji nie ma, więc nie brałam tego pod uwagę.

W wyżej zacytowanym przeze mnie akapicie z mojego poprzedniego postu zaznaczyłam, że sytuacja przez Ciebie przedstawiona jest typowa, nie konkretna (będę to jeszcze powtarzać do obrzydzenia, bo jak na końcu się okaże, jest to bardzo ważne dla naszej dyskusji, a Ty to zignorowałeś :) Z racji tego, że typowa, że nie mamy szczegółów, w dalszej części mojego wywodu skupiłam się – myślę, że nietrudno to wywnioskować – na jednym wybranym aspekcie – oprogramowaniu dla projektantów. Czynię (tylko dlatego, że z powodu braku szczegółów właściwie nie mogłabym iść już dalej – na podstawie tej typowej sytuacji nie dałoby się również wskazać winnego, trzeba szczegółów) ten aspekt najważniejszym dla sprawy, przyjmując, że pozostałe (istotne dla sprawy omówiłam, na pozostałe zwróciłam wcześniej uwagę i podkreśliłam, że w przypadku konkretnej sytuacji należy się nad nimi pochylić) fakty wyglądają tak, że nie stanowią o rozstrzygnięciu, czyli umowa między firmą A a pracownikiem firmy A nie ma jakichś bonusów, podobnie regulamin firmy A, a umowa między pracownikiem firmy B jest prawidłowo sporządzoną umową przenoszącą prawa majątkowe na konkretnych polach i firma B utwór przyjęła.
Na koniec autorytatywnie stwierdziłaś, że prawa autorskie majątkowe należeć będą do firmy B. Jesteś pewna, że bez umowy tak faktycznie będzie?

W przedstawionym przez Ciebie przypadku umowa jest ("gdzie firma A nie ma umowy z firmą B, ma ją pracownik firmy A") i to wzięłam pod uwagę. Skoro umowa jest, to po co, rozpatrując tę sprawę, mam się zastanawiać, co będzie bez niej? :)
Następne pytanie, nawet jeśli ta umowa będzie sporządzona, czy będzie ona prawidłowo przenosić prawa?...

To podkreśliłam na samym początku: "Jeśli między pracownikiem firmy A a firmą B została zawarta umowa dotycząca przeniesienia autorskich praw majątkowych na konkretnych polach i utwór został przyjęty przez firmę B, to autorskie prawa majątkowe na wymienionych w umowie polach należą do firmy B". W przypadku zaistniałej konkretnej sytuacji od razu wiedzielibyśmy, czy umowa jest prawidłowo sporządzona, czy też nie, podobnie będzie w kazusie. Twoja sytuacja jest typowa, brak szczegółów, więc w dalszej części mojego wywodu dotyczącej oprogramowania Adobe przyjęłam (co już wyżej wytłumaczyłam), że umowa jest prawidłowa.

Tę Twoją typową sytuację mogłabym ukonkretniać jeszcze na wiele innych sposobów i wyprowadzać setki linii (kilka dodatkowych wskazałeś Ty w swoim powyższym poście). Obawiam się jednak, że wtedy długość wywodu i stopień namiętności przekroczyłby normy akceptowalne na forum :)
dałaś swoimi wywodami przykład, jak nie należy zakładać jedynie słusznej wizji i interpretacji praw w trakcie rozpatrywania konkretnej sprawy, co, akurat, chciałem pokazać.

No, i tutaj przechodzimy do tego, co powtarzałam do obrzydzenia, w tym poście i wcześniej :) Nie mamy tu żadnej KONKRETNEJ sprawy, tylko TYPOWĄ (próbowałam ją ukonkretnić w pewnych aspektach, by przedstawić przykładowe rozwiązania i wykazać, że taka sytuacja wcale nie musi być "najlepszym funem" :)) i w związku z tym na zakończenie napisałam: "sytuacja dalej jest jednak typowa i nie mamy konkretów, żeby pisać konkrety :)". A Ty cały czas zakładasz, że ja Twój przykład biorę za konkretny i zakładam jedyną słuszną wizję i interpretację praw.
, należą Ci się podziękowania,

Cała przyjemność po mojej stronie :)
Marek Mareksy Szewczyk

Marek Mareksy Szewczyk creative & art
direction, branding,
advertising, graphic
...

Temat: problem prawny - portfolio

Katarzyna C.:
Podkreśliłam we wcześniejszym poście,
[...]
więc odpowiedź siłą rzeczy nie mogła być konkretna.
Problem z Twoją odpowiedzią polega na tym, że co by nie napisać, Twoja odpowiedź była jak najbardziej konkretna:
odpowiedź jest prosta – prawa autorskie osobiste należą do pracownika, a majątkowe do firmy B :)
Koniec i kropka, postawiona przez Ciebie, dodam.
Nie mamy tu żadnej KONKRETNEJ sprawy, tylko TYPOWĄ
Nie wydaje Ci się, że, biorąc pod uwagę słownikowe znaczenie słowa TYPOWA, mijasz się z prawdą: http://www.sjp.pl/typowy
Dla jasności, mój przykład ani nie jest typowy, ani konkretny, ale wystarczająco dobry, by zobrazować to, co chciałem przekazać, jak już pisałem poprzednio :)
, należą Ci się podziękowania,
Dziękuję.
Katarzyna C.

Katarzyna C. projektantka
publikacji
drukowanych i
elektronicznych

Temat: problem prawny - portfolio

Marek Mareksy Szewczyk:
Problem z Twoją odpowiedzią polega na tym, że co by nie napisać, Twoja odpowiedź była jak najbardziej konkretna:
odpowiedź jest prosta – prawa autorskie osobiste należą do pracownika, a majątkowe do firmy B :)
Koniec i kropka, postawiona przez Ciebie, dodam.

Marku, ale tam przecież nie ma kropki :)

Dobra, widzę, że przywiązałeś się do tej mojej praodpowiedzi. Na dodatek tak bardzo, że nie chcesz chyba dostrzec tego, co dalej wyprodukowałam. Może jak podziękuję Ci za te koła ratunkowe (co prawda poleciały za daleko i ja się nie topiłam, ale gdybym nie zauważyła, że ktoś tam z brzegu rzuca je w moim kierunku, to nie mogłabym wykazać, że się nie topię :), to w końcu przeczytasz rozwinięcie mojego skrótu myślowego. Tak więc – dziękuję. Teraz na serio i bez cienia złośliwości :)
Nie mamy tu żadnej KONKRETNEJ sprawy, tylko TYPOWĄ
Nie wydaje Ci się, że, biorąc pod uwagę słownikowe znaczenie słowa TYPOWA, mijasz się z prawdą: http://www.sjp.pl/typowy

Czwarta definicja tego wyrazu – wykonany w oparciu o określony wzór, standardowy. Również "Wielki słownik wyrazów bliskoznacznych PWN", W-wa 2008, podaje, że typowy i standardowy to synonimy, standardowy, czyli m.in. schematyczny (także powyższy słownik), i o to mi chodziło (podesłałabym Ci foty ze stronami, ale naruszyłabym art. 23. 2. pr. aut., bo dyskutujemy za krótko i ciężko byłoby wykazać stosunek towarzyski :). Druga definicja zresztą też nie odbiega za bardzo od tego, co chciałam przekazać, bo dopiero po ukonkretnieniu otrzymamy sytuację niepowszechną, czyli nieogólną, jedyną w swoim rodzaju, no, ale nie o to mi chodziło. Przyznaję, że gdy używałam tutaj tego słowa (proszę się nie śmiać :), siedziała mi akurat w głowie opozycja typ (postać lit. o cechach ponadindywidualnych) – charakter (postać lit. wyraziście zindywidualizowana). Oczywiście od literatury do prawa długa droga, więc żeby było precyzyjniej, powinnam była użyć sformułowania "sprawa typ / typowa" i dodać przypis z wyjaśnieniem, o co mi chodzi, albo użyć wyrazu "schematyczny". Mam jednak nadzieję, że z uwagi na to, iż na forum dopuszczalny jest swobodniejszy język niż w książce naukowej bądź oficjalnej sytuacji, tę nieprecyzję (a nie nieprawdę) mi wybaczysz :)
Dla jasności, mój przykład ani nie jest typowy, ani konkretny, ale wystarczająco dobry, by zobrazować to, co chciałem przekazać, jak już pisałem poprzednio :)

Ok, dla Twoich celów wystarczająco dobry, dla moich – typowy, ściślej – schematyczny :)

P.S. Nie wiem, czy w końcu przeczytałeś mój ostatni post w całości, czy przewinąłeś na zakończenie, ale jeśli to drugie, to pozwolę sobie powtórzyć pytanie: mógłbyś sprecyzować, które artykuły kodeksu pracy masz na myśli, pisząc, że zostały do niego wplecione prawa autorskie? Zaufałam Ci i przeczytałam w tym celu ustawę jeszcze raz, ale niczego takiego tam nie znalazłam. Zmarnowałam czas, dlatego myślę, że mam prawo żądać wyjaśnień :)Katarzyna C. edytował(a) ten post dnia 27.03.12 o godzinie 00:39
Marek Mareksy Szewczyk

Marek Mareksy Szewczyk creative & art
direction, branding,
advertising, graphic
...

Temat: problem prawny - portfolio

Katarzyna C.:
Marku, ale tam przecież nie ma kropki :)
Wybacz, ale proponujesz już taki poziom dyskusji, który sprowadza się do łapania za słowa…
P.S. Nie wiem, czy w końcu przeczytałeś mój ostatni post w całości, czy przewinąłeś na zakończenie
…i, jak widać powyżej, jednocześnie jest obraźliwy dla dyskutanta, z powodu nieładnych insynuacji o nieprzygotowaniu tegoż do dyskusji.
To nie mój poziom.
Katarzyna C.

Katarzyna C. projektantka
publikacji
drukowanych i
elektronicznych

Temat: problem prawny - portfolio

Marek Mareksy Szewczyk:
Katarzyna C.:
Marku, ale tam przecież nie ma kropki :)
Wybacz, ale proponujesz już taki poziom dyskusji, który sprowadza się do łapania za słowa…

To był żart, właściwa odpowiedź była piętro niżej: "Dobra...". Zapewniam Cię, że gdyby fonty oddawały ton głosu rozmówcy, to nie miałbyś wątpliwości, że żartuję. Niestety tak nie jest i przyznaję, że jestem przez to często źle rozumiana.
P.S. Nie wiem, czy w końcu przeczytałeś mój ostatni post w całości, czy przewinąłeś na zakończenie
…i, jak widać powyżej, jednocześnie jest obraźliwy dla dyskutanta, z powodu nieładnych insynuacji o nieprzygotowaniu tegoż do dyskusji.
To nie mój poziom.

Niczego nie insynuuję, tylko zastanawiam się, czy przeczytałeś, czy nie, i mam podstawy do tego. A już na pewno nie twierdzę, że jesteś nieprzygotowany do dyskusji. Jest wręcz przeciwnie. Myślisz, że gdybym tak uważała, to pisałabym tyle albo fundowałabym sobie tak fascynującą rozrywkę jak lektura kodeksu pracy? Co więcej, po przeczytaniu wypowiedzi w tym wątku cieszę się, że to Ty odpisałeś. Jeśli naprawdę uważasz, że nie zasłużyłam na odpowiedź, to ok, Twoje prawo. Jakoś przeboleję – nie przyszłam się tutaj ani wymądrzać, ani bić.

Mam tylko nadzieję, że się nie obraziłeś.

Pozdrawiam serdecznie,
KasiaKatarzyna C. edytował(a) ten post dnia 27.03.12 o godzinie 16:15
Marek Mareksy Szewczyk

Marek Mareksy Szewczyk creative & art
direction, branding,
advertising, graphic
...

Temat: problem prawny - portfolio

Katarzyna C.:
Mam tylko nadzieję, że się nie obraziłeś.
Jest OK.
Pozdrawiam serdecznie,
Kasia
Też pozdrawiam.
Daria W.

Daria W. Operator DTP |
Grafik

Temat: problem prawny - portfolio

Pewnie tym pytaniem zafunduje sobie strzał w kolano, ale czy może mi ktoś łaskawie streścić tą całą dyskusje?

Czy o ile aktualnie jestem osobą prywatną szukającą zatrudnienia i ...
posiadam projekty graficzne (plakaty, ulotki itp.), które były (utworzone w czasie umowy o prace-standardowej, bez żadnych klauzur) ale też i nie były wykorzystywane przez byłego pracodawcę...

to czy mogę je wykorzystać w moim portfolio - online - które będzie dostępne tylko dla firm do których aplikuję ?

I co jeżeli np. wrzucę je do portfolio a wcześniej jeszcze podrasuje... ?
albo umieszczę wersje projektu który akurat nie był realizowany a np. mi bardziej przypadł do gustu?

Bardzo proszę o odp.
Pozdrawiam
Daria W.

Daria W. Operator DTP |
Grafik

Temat: problem prawny - portfolio

No nic odzewu zero... poradziłam sobie sama ;)
podrzucam link gdyby jednak temat ten nie był do końca dla kogoś jasny...

http://www.wykop.pl/ramka/299771/portfolio-a-prawo-aut...

konto usunięte

Temat: problem prawny - portfolio

Daria Waszak:
podrzucam link gdyby jednak temat ten nie był do końca dla kogoś jasny...

http://www.wykop.pl/ramka/299771/portfolio-a-prawo-aut...
To nie jest opinia prawnika, więc za bardzo bym tego do serca nie brał, tak samo, jak i moją poniższą wypowiedź ;) Autor tekstu powołuje się na art. 62, pkt. 1:

Twórca może w zbiorowej publikacji swych utworów umieścić utwory, o których publikację zawarł odrębną umowę.

Dla niego jest to wystarczające, żeby móc publikować prace w portfolio bez żadnego pozwolenia właściciela praw majątkowych. A jak dla mnie (i nie tylko dla mnie), chodzi o to, że na portfolio, czyli zbiorową publikację, trzeba mieć osobną umowę. Ma to sens - jeśli projektujesz opakowanie do jogurtu to pół biedy, ale jeśli robisz jakieś projekty, które z przyczyn bezpieczeństwa są tajne (np. instalacja alarmowa w budynku), to raczej nikt by nie chciał, żeby to zostało publikowane i to jeszcze w świetle prawa :)

Następna dyskusja:

Portfolio - Freelance 2D / ...




Wyślij zaproszenie do