Temat: Praca w Polsce
Bo nie określiliśmy ram tego, o czym mówimy. Stąd nieporozumienie.
Takie kombajny jak Platige Image, czy CD Project korzystają z rozbudowanych baz freelancerów- twórców, którzy z oczywistych względów osiągnęli już pewien poziom. Można mówić tu o pewnej grupie ludzi rotujących pomiędzy tymi miejscami (również nie związanymi jedynie z grafiką, jak Alvernia Studios, która po prostu wymaga holistycznej obsługi projektów, a grafika, postpro i animacja bywają jedynie ich częściami składowymi).
I o tej grupie osób myślę.
Tu jeszcze napewno trzebaby rozgraniczyć rodzaje grafików i rodzaje zleceń.
Póki co, faktycznie rozmowa będzie zupełnie o niczym, bo nie mówimy na żadnych konkretnych prykładach, nie rozgraniczamy przypadków, tylko tak ja myslę o pewnym "worze" osób, których akurat znam, a kto inny może myśleć o zupełnie kimś innym. To tak trochę, jak byś mi powiedział "Wszyscy w Europie są biali", a ja Ci na to "A ja znam trochę czarnych", a Ty mi na to- jak to?podaj Nazwiska.
Jeżeli Ty znasz białych a ja czarnych, ale próbujemy coś uśrednić, to raczej nic z tego nie wyniknie.
W kazdym razie jeśli ktoś przypatrywał się projektom, które tworzą wyżej wymienione zespoły, to wie, że rotacja freelancerów bywa ogromna- w szczególności przy pierwszych podejściach do "grubszej sprawy", jak np. pierwszy Wiedźmin. Nie byłam w tym projekcie, ale w trakcie znałam się, przyjaźniłam, a później też pracowałam z osobami, które miały mniejszy, lub naprawdę duży wkład w ten projekt (jak choćby z Karolem Kowalczykiem, z którym miałam okazję tworzyć inną grę, a który był dość istotnym designerem różnych modułów w Wiedźminie). Przez jakieś 3 lata z różnych stron dostawałam wieści, jak to wszystko przebiegalo od strony organizacyjnej i wiem, że przy takich projektach bywa całkiem sporo zamieszania i koniec końców wielu grafików jest wynajmowanych czasem jedynie dla stworzenia dosłownie kilku konceptów, kilku rysunków, które przyjmą się, lub wcale nie przyjmą w ostatecznej wersji. Ogólną całość kreacji tego projektu można przesledzić choćby tutaj:
http://wiedzmin.wikia.com/
Powstaje niezliczona ilość warstwy graficznej, a duża część musi później ulec zmiane albo zostaje zupełnie nieużyta. Mamy więc tego typu projekt. Przy którym pracuje przecież cała zgraja świetnych grafików- takich och i ach, na wysokim poziomie, bo jakże by inaczej. Ale nie wygląda to tak hiper różowo, jak się może wydawać z zewnątrz, bo przecież jest jak pisałam gigantyczna rotacja, ogrom pracy i wiele ścieżek do przetarcia. Nie ma możlwiości, żeby cała ta zgraja całej masy twórców zarabiała niebotyczne pieniądze, mimo, że biorą udział w giga komercyjnym projekcie. TAK NIE JEST.
I jeśli ktoś jest złączony z takim projektem na dłużej i musi się naprawdę bardzo spiąć, żeby zaangazować się w całe story (czyli poświęcić ogrom czasu, za co konkretnie przecież nie płaci się pieniędzy)i dostaje od czasu do czasu zlecenia na jakiś rodzaj grafiki, to raczej nie zarabia takich kokosów, żeby móc postawić znak = pomiędzy "dobry grafik" i "świetne zarobki".
To jest przykład jeden z wielu. Jest bardzo dużo zależności w tym temacie i nie da rady tak od sobie po prostu postawić jednoznacznej tezy, że kiepski grafik źle zarabia, a dobry rewelacyjnie. I ja nie mówię o ...:
Jacek K.:
Rozmawialiśmy o freelansie, a nie o etatowych pracownikach. Chyba każdy, mający jakiekolwiek pojęcie o biznesie, wie doksonale, że są przestoje spowodowane czymkolwiek. Wakacje, początek roku, gradobicie itp. To jest oczywista oczywistość, więc po co o tym piszesz?
Przestojach. Raczej o tym, że są przerózne warunki, na których można wiązać się z poważnymi firmami zrzeszającymi jedynie (lub głównie) tych grafików, którzy już osiągnęli pewien poziom warsztatu. Mimo to, nie każdy będzie czerpał z tego układu wysokie profity (wiem, że podałam przykłąd projektu 3letniego, ale przecież te firmy współpracują z pewną stałą grupą osób przez lata, przy różnych projektach).
Złożone projekty zużywają więcej energii, niż czasu na realną produkcję konkretnej, materialnej twórczości. Wymagają pracy konceptualnej, którą twórcy muszą podjąć, zanim usiądą "do tabletu". Tak jest w sumie z każdego rodzaju twórczością, ale przy projektach złozonych dochodzi zapotrzebowanie na zapoznanie się z pewną całością. To powoduje owiele większe zaangażowanie pojedynczej osoby, niż w konkretne zalecenia co do pojedynczego zlecenia, za które grafik jest rozliczany. To powoduje rozłam pomiędzy poświęcanym czasem, zaangażowaniem, a ostateczną płacą. I z tym również borykają się twórcy z czołówki. Bo wtedy przecież nie ma czasu na tysiące zleceń, które mogłoby się wziąć. Ale się nie bierze...
Inny problem, to briefy i wykańczające zlecenia klientów indywidualnych (czyli poza firmami "kombajnami"). Mogą być nawet i setki zleceń, ale jeśli ktoś ma to nazwisko, to oznacza, że jest już naprawdę doświadczony na rynku komercyjnym i jest zwyczajnie już zmęczony przepychaniem się z klientem, któremu brzydko mówiąc takie nazwisko nieraz "wisi". Nazwisko może sobie być, ale nie zmienia to faktu, że klient i tak wie swoje. Można pójść w dwie drogi- nie przyjmować zleceń, żyć sobie skromniej, ale bez tego całego użerania, lub brać z konsekwencją mozolnego wyrobnictwa, które poza finansami nie przynosi żadnej większej radochy. Znam takich, co już sa zmęczeni użeraniem z klientem i juz naprawdę robią beznamiętnie te wszystkie poprawki, co bardzo wydłuża czas projektu, a jedynie niewiele poprawia efekt finansowy na koniec. Niektórzy jednak rezygnują i wolą zarobić mniej, czekając na zlecenia od klientów, z którymi po prostu wolą współpracować. Bo ostatecznie dobrzy graficy, to jeszcze potrzebują trochę czasu na pracę własną, twórczą, żeby co jakiś czas dokładać coś do szuflady.
Czy nazwisko pomaga? Spytajcie tych, którzy mają nazwiska. Spytajcie, co po latach myślą o pracy z klientem...
Pisałem, że patrzenie na zarobki przez pryzmat danego miesiąca jest idiotyzmem, bo należy myśleć i patrzeć globalnie. Jeśli chcę wyjechać na wakacje, to na te wakacje muszę zarobić odpowiednio wcześniej, bo będąc na nich nie zarobię ani grosza - to jest freelance właśnie.
Globalnie to jak? Nie da się wrzucić wszystkich do jednego wora.
Freelance jest różny. Właśnie. Rozmawiamy o tym samym, ale mamy różne percepcje. Z czymś innym się stykaliśmy. Freelancu nie da się tak jednoznacznie zinterpretować. O tym piszę cały czas. Że jest zależny od wieeelu, wieeelu czynników, dlatego uogólnienia tu są zupełnie ni w ząb ni w pietruszkę.
Ten post został edytowany przez Autora dnia 23.06.13 o godzinie 03:58