Temat: kłopotliwa wycena projektów
Ja powiem tak: umówmy się, że nie mówimy o psuciu rynku, gimnazjalistach, czy studentach robiących lipę na piratach. Jeśli tak się umówimy, to dla mnie na przykład ustalenie swoich stawek to jest proces. Złożony proces, który zależy od wielu czynników, tak wewnętrznych (czy jeszcze studiuję, czy pracuję, ile zarabiam, ile mogę poświęcić czasu na fuchy, czy to główna działalność, czy dodatkowa, itd. itp.), jak i zewnętrznych (ile to "chodzi" na rynku, za ile nie powinienem robić "bo nie", itp.). Bo zależy też czym dla Ciebie jest to, co robisz. To tak samo np. w krawiectwie. Możesz mieć krawcową, która siedzi w domu i dłubie pierdoły, a możesz mieć krawcową, która pójdzie na 5 dodatkowych kursów i zacznie udawać projektantkę mody.
Co więcej, ten proces kończy się bardzo późno w życiu, bo bardzo późno życie przestaje się zmieniać. Strzelam, że po znalezieniu roboty (którejś tam - lub po założeniu DG), założeniu rodziny i zrobieniu już w swojej edukacji praktycznie pełnego zestawu tego, co chce się zrobić to ten czas, gdy stawka w miarę się stabilizuje.
Ja do ok. 3-6 miesięcy temu miałem problemy ze stawkami. Niesamowite, bo dłubię rzeczy od kilku ładnych lat i było różnie. Teraz już wiem jak to działa, mniej więcej. Po prostu rynek mnie do tego zmusił. Nie, nie rynek kreatywny... rynek mieszkaniowy, rynek produktów FMCG i rynek energetyczno-telekomunikacyjny ;;; )
Acha... i wszystkie głosy typu "weź tyle, ile czujesz", czy "tyle, ile chcesz zarobić" itd. to po części prawda, tylko to nie jest też takie proste.
Acha, co do dyskusji na GL to ja oceniam bardzo pozytywnie. Come on, czasem się zdarzy piana na maksa, ale to normalne, gdy np. temat gorący i ktoś miał ciężki dzień/weekend/itp.
Miłosz Wojaczek edytował(a) ten post dnia 05.11.12 o godzinie 07:46