konto usunięte

Temat: I co ten klient myśli :)?

Temat bardzo ciekawy i pozwolę sobie go odkopać. Ja jednak muszę stanąć lekko po stronie klientów.
Nierzadko bywa tak, że za ''renomowanym'' grafikiem, wieloletnim doświadczeniem i wysokim wykształceniem nie stoi nic. Sama cena nie określa jakości produktu, więc skoro nie widać różnicy to po co przepłacać?

Było przyrównanie do soku. Oczywiście zgodzę się, że nie każdy musi pić naturalny sok wyciskany własnoręcznie przez egzotyczne niewiasty. Z drugiej strony nie można zabraniać ''klientowi'' pić litrami najtańszy sok z biedronki. Osobiście jestem bardzo ciekawy ilu grafików, którzy tak narzekają na ''klienta cenoopornego'' - kupuje produkty wyłącznie najwyższej jakości.

Bez zbędnego marketingu czy reklamowego żargonu powiem - wszystko zależy od klienta i naszego targetu. Jeżeli chcesz robić logotypy za 5 000 zł to je rób, masz prawo - jednak nie wymagaj, żeby p. Kowalski, który otwiera mały warsztat samochodowy tyle płacił i jeszcze się z tego cieszył ''bo prawdziwy artysta robił''.
Oczywiście inaczej wygląda kwestia jeżeli klientem ''sknerą'' jest CEO ogromnej, rozpoznawalne marki...wtedy nie ma wybacz i jest to po prostu nieprofesjonalne.

Nie oszukujmy się - szarego klienta nie interesuje czy dobre logo wykonasz w 5 minut, czy poprzedzisz je badaniem rynku, analizą potrzeb, czy wykorzystasz 100% doświadczenia. Liczy się wyłącznie efekt i żeby ''się podobało''. Oczywiście powinno się klienta edukować, uświadomić ile to trwa i jak dużo wymaga. Jednocześnie nie ma też co ściemniać, że to jakieś ''rocket science'' ;)
Dominik K.

Dominik K. designer & developer

Temat: I co ten klient myśli :)?

Patryk S.:
Nie oszukujmy się - szarego klienta nie interesuje czy dobre logo wykonasz w 5 minut, czy poprzedzisz je badaniem rynku, analizą potrzeb, czy wykorzystasz 100% doświadczenia. Liczy się wyłącznie efekt i żeby ''się podobało''. Oczywiście powinno się klienta edukować, uświadomić ile to trwa i jak dużo wymaga. Jednocześnie nie ma też co ściemniać, że to jakieś ''rocket science'' ;)

Wybór jest prosty, chcesz robić dobre i bardzo dobre znaki, musisz uprawiać "rocket science", jeśli nie, nie wysilaj się. Rób wtedy znaczki i "znaczydła" i inne paskudy, bierz grosze za to... i nigdy nie nie mów, że to projektowanie graficzne albo "dizajn" :P.

Wymyślenie dobrego znaku to jest takie twoje "rocket science" właśnie, pasja, wycieczka przez umysł, cierpienie i ból twórczy. A tzw. "dobry i tani" znak to dwa różne projekty, tu faktycznie niepotrzebne koszta dodatkowe, bo na cholerę ten drugi znak :P.

konto usunięte

Temat: I co ten klient myśli :)?

Chyba inaczej rozumiemy ''rocket science'' ;)
Procesy myślowe, kreatywność - wszystko ok. Nie wiem czy widzieliście propozycje nowego logotypu Polski.
Zwykły obywatel nie widzi procesu myślowego - widzi tylko efekt, czyli kilka czerwonych linii.

Generalnie moim zdaniem - cena powinna być zależna od klienta również. Innego logotypu i procesu myślowego wymaga mała, rozwijająca się firma a innego gigant przemysłowy.
Jednocześnie nie powinieneś generalizować, że skoro ktoś nie bierze tysięcy za logotyp to od razu robi ''paskudy'' i nie może nazwać tego projektowaniem graficznym. Projektowanie to projektowanie - bez względu na to czy ktoś myślał, analizował rynek i konkurencję tygodniami czy po prostu miał dobry pomysł i go zrealizował.
Dominik K.

Dominik K. designer & developer

Temat: I co ten klient myśli :)?

A mi się wydaję, że w ogóle nie pojmujesz czym jest projektowanie znaków w jakiejkolwiek formie, jeżeli twoja wiedza na ten temat szczytuje tylko na wysokości śledzenia ostatniego krzyku mody, czyli robienia logotypów dla każdego województwa czy znaku każdej pipidówki za pieniądze UE lub podatnika w ramach promocji regionu, miasta, osady i innej zabudowy czy zagrody, która tego zupełnie nie potrzebuje.

Po to jest projektant by znak zrobić dobrze i logicznie, niezależnie od budżetu, aby jego właściciel nigdy nie miał problemów z aplikacją na różne media. Okazuje się, że nawet z tak elementarną wiedzą są problemy. Poprawiałem chyba kilkanaście w życiu znaków po takich "miśkach", którzy nie odróżniali nawet palety RGB od CMYK, nie wspominając już o potrzebie zrobienia rozbarwień i standaryzacji znaku pod różne sytuacje. Właścicielom takowego tak zaprojektowanego "znaczydła" cofają projekt za jakiś czas np. w drukarni, na projekcie zwykłej ulotki, bo mówią, że tego normalnie nie idzie wydrukować, bo jest spaprane, nie chcą brać odpowiedzialności za kaleczenie "wizerunku" i radzą "projektanta" za jaja powiesić.

Więc zasada się sprawdza, głupi i oszczędny traci kilkakrotnie, bo akcja "pimp my logo" kosztuje, a z czasem i tak trzeba zmienić znak, bo z gówna można bałwana na jakiś czas ulepić... tak do wiosny potrzyma, później już nie :P

A co do tzw. logo Polski jest to autorski projekt Wally'iego Olins'a, który rozpoczął prace nad tym znakiem jakieś 10 lat temu i do końca nie wiadomo czy ukończył. Nie wiem czy robił to w ramach większego projektu, w którym sobie założył, że zrobi znaki a właściwie markę i identyfikację dla jeszcze innych krajów, czy faktycznie rząd RP mu to zlecił. Niedawno się biedakowi umarło, miał swoje lata. A cały szum z tym znakiem to po prostu jedna wielka pijarowska akcja i nie ma się czym podniecać tylko zawalczyć, żeby podatnik nie poniósł kosztów miliona złotych z budżetu. Z całym szacunkiem do Olinsa, ale będą to wydane pieniądze raczej z sentymentu do tego gościa niż z rozsądku. Zresztą to jest zupełnie inny temat.Ten post został edytowany przez Autora dnia 16.10.14 o godzinie 09:48

konto usunięte

Temat: I co ten klient myśli :)?

a co powiecie na to?

Pewna znana firma z branży budowlanej poprosiła mnie o wycenę projektu DLki. No ok, wysłałem standardową ofertę (która nie jest wygórowana) z info o możliwości negocjacji. Oto co dostałem w zamian:

Witam Panie Grzegorzu,
Dziękujemy za ofertę, ale niestety cena jaką Pan zaproponował wykracza poza nasz budżet.
Mamy za to dla Pana kontrofertę:
Zgodzi się Pan na bezpłatne zrobienie projektu ulotki a w zamian nasza firma pozwoli Panu umieścić projekt w Pańskim portfolio oraz umieścić logo naszej firmy na Pańskiej stronie internetowej.

No i w sumie nie wiem co im odpisać:)
Czy delikatnie: waszym logiem nie opłacę podatków czy po prostu napisać Sp...ć!!

Swoją drogą ciekawe co zaproponują drukarni za bezpłatny druk ?
Dominik K.

Dominik K. designer & developer

Temat: I co ten klient myśli :)?

Grzegorz S.:
No i w sumie nie wiem co im odpisać:)

A ja Ci podpowiem co im napisać...

...

Drodzy Państwo,

Bardzo dziękuje za odpowiedź i jednocześnie chciałbym Państwu złożyć również świetną propozycję.

Buduję dom i chciałbym żebyście dostarczyli mi materiały na wykończenie (tu sobie coś dopisz, nie wiem co konkretnie robią) gdyż doceniłem ich wspaniałą jakość i zdecydowałem się z nich skorzystać. Niestety cena za ten produkt jest dla mnie nie do przyjęcia, więc nie zapłacę Państwu, ale mam dla Państwa coś o wiele lepszego - w zamian za materiały, zawsze będę mówił, że wykończyłem sobie tę część domu z Waszą pomocą i dostarczonymi materiałami. Wywieszę na balkonie baner z waszym logiem oraz adresem internetowym tak by każdy z moich sąsiadów poznał Waszą cudowną firmę, która tak chętnie dzieli się swoim produktem chcąc niewiele w zamian, co więcej powiększę w ten sposób grono cudownych klientów Waszej firmy takich jak Ja oraz Państwo będziecie mieli świetny materiał zdjęciowy pod względem realizacji, który pozwolę udostępnić Wam do waszego katalogu produktowego w przyszłości.

Amen

PS. Moim zdaniem możesz śmiało mówić co to za firma, niech to będzie przestroga dla innych, podejrzewam, że jest to już recydywa i nie jesteś pierwszą osobą, której to proponują, zresztą nie ma budżetu, z góry założyli, że znajda kogoś kto zgodzi się na coś takiego. Prezes tego grajdołu ma pewnie jakiegoś chrześniaka, który ma drukarnie i zleca mu projekty, żeby ten miał zlecenia i zarobek, pewnie więcej mu płaci za druk niż ustawa przewiduje, natomiast szukają frajerów, którzy dadzą się namówić na ten jednostronny układ. I tu nie ma wątpliwości, że to jest zła praktyka, każdy za swoją prace musi dostać wynagrodzenie, jeżeli nie akceptuje warunków to szuka tańszej oferty, a nie bezczelnie proponuje robienie chały do portfolio.Ten post został edytowany przez Autora dnia 16.10.14 o godzinie 10:57
Piotr Ż.

Piotr Ż. Director of UX EMEA

Temat: I co ten klient myśli :)?

Grzegorz S.:
a co powiecie na to?
No i w sumie nie wiem co im odpisać:)
Czy delikatnie: waszym logiem nie opłacę podatków czy po prostu napisać Sp...ć!!

podziękowac grzecznie za współpracę. Nie warto sie szarpać, wyzywać itp... szkoda czasu.

Jak kiedyś wrócą - 150% normalnej kwoty - płatne z góry [nigdy tego nie odpuszczać]
Swoją drogą ciekawe co zaproponują drukarni za bezpłatny druk ?

CO za różnica... :)

konto usunięte

Temat: I co ten klient myśli :)?

Ostatnie przykłady.

1. Radca Prawny:
Proszę o logo złożone z literek RF ( skrót imię i nazwisko ), forma dowolna, jak Pan uważa. Kolorystyka ciemna zieleń zgodnie (jak w księdze znaku) Adwokaturą Polską.

Otrzymał ładne zawijasy R F ... a ja dostałem ebę + info " propozycja w ogóle mi nie odpowiada, ewentualnie podeślę jutro sugestię" - a byłem kuźwa pewny, że już dostałem brief.

2. Pani od kosmetyków. Nie mam pomysłów. Coś związane z nazwą BEATA Fashion.
Otrzymała ... a ja jak zwykle eba,że przecież dostałe wytyczne:
- BEATA duże litery
- fashion w nazwie
Tak trudno się domyśleć, że BEATA ma być z dużej litery ???

Nawet mi się nie chciało odpisywać, że ja się nie mam domyślać, jeśli ma brief niech go opisze...

3. Na już, mam znak, tylko czcionki dopasować nazwy obok znaku ( tu podał przykład )
Dopasowałem, dokładnie tą czcionkę... i jak zwykle eba, że czcionka do dupy, bo zbyt bajkowa...

Kopyta odpadają... Tak się zastanawiam po co oni to komuś zlecają, przecież są demo programów, wrzucą font jaki chcą zapiszą i po temacie...

Temat rzeka, a tym bardziej, że za Przeproszeniem maja gówniane pojęcie o tym jak co powinno wyglądać, ale jak to zwykle bywa muszą się wypowiedzieć...

Odpuszczam już wiele tematów, nawet na podstawie email jaki dostaje, bo szkoda nerwów i siedzenia nad takimi tworami.

konto usunięte

Temat: I co ten klient myśli :)?

Piotr Ż.:
płatne z góry [nigdy tego nie odpuszczać]

Ostatnio na 3 email, że nie mam płatności, mimo ustaleń " płatne z góry" dostałem takiego email:
"Wszyscy jesteście tacy sami, za parę kresek chcecie od razu mieć zapłacone. Ja nie takie pieniądze wydaje, a u was za 300 zł płaczecie ??? Mam 20 odpowiedzi, z 3-5 propozycjami logo, jak nie chcecie nie róbcie, a nie przypominanie o przelewie. Uważacie mnie za złodzieja, że nie zapłace ???"

Po czym podziękowałem...

Za 4 godziny email, żebym się jednak tego podjął, odpisałem, że takie epitety dla rodziny niech zachowa, a zasady znał, więc ... ? Po wymianie nastu email wziąłem to zlecenie za 600 zł ( potwierdzenie od razu dostałem ). I teraz się
zastanawiam, gdzie tych 20 co oferowali usługę...

konto usunięte

Temat: I co ten klient myśli :)?

to niestety norma. Ludzie myślą, że graficy potrafią czytać w myślach swoich klientów.

Kilka miesięcy temu moja dobra koleżanka poprosiła mnie mailem:
"Czy mógłbyś wrzucić to logo w kółko tak, aby przypominało cegiełkę? "

Czytałem to z 10 razy i za cholerę nie wiedziałem o co dokładnie chodzi...

konto usunięte

Temat: I co ten klient myśli :)?

Grzegorz S.:
to niestety norma. Ludzie myślą, że graficy potrafią czytać w myślach swoich klientów.

Kilka miesięcy temu moja dobra koleżanka poprosiła mnie mailem:
"Czy mógłbyś wrzucić to logo w kółko tak, aby przypominało cegiełkę? "

Czytałem to z 10 razy i za cholerę nie wiedziałem o co dokładnie chodzi...


Norma :)
Czasami tez jest tak: nie mam pomysłu, zdaje się na was.
Po przesłaniu plików do akceptacji jest:
- takie coś to sam sobie w paincie narysuje,
- nie te kolory
- nie ten układ,
- zła czcionka...

K..a skoro nie masz pomysłu to skąd to cholery nagłe korekty. A najlepsze, że wizję mają hydraulicy, budowlańcy, panie krawcowe - jednym słowem ekipa z wykształceniem i wiedza w kierunku graficznym. Połączenia typu fiolet + duża biała obwódka, to na sraczkowatym pomazanym tle - wg. nich ideał...

Można książkę o tym napisać.
Katarzyna Mataj

Katarzyna Mataj graphic designer,
deniarch

Temat: I co ten klient myśli :)?

Mnie się wydaje, że to jest kwestia tego, że ludziom się wydaje, że zrobienia projektu graficznego czy logo, to jest chwila roboty. No i ponadto potrafimy czytać im w myślach i bez wytycznych zrobić tak, że od razu będzie im się podobało. Najbardziej "lubię" takich klientów, którzy nie mówią, czego chcą, tylko "pani coś wymyśli", a potem nic im się nie podoba i trzeba zmieniać kilka razy projekt... masakra.
Dominik K.

Dominik K. designer & developer

Temat: I co ten klient myśli :)?

Trudno mi się odnieść do waszych problemów, bo ja zawsze uświadamiam ludzi w takich sytuacjach, że nie robię tego dla siebie tylko dla nich. Nie robię też jakiś małych rzeczy sprzedażowych, ulotki, znaczki, duperele marketingowe itd. Nie dotykam projektów ultra krótko dystansowych, bo nie mam komfortu zderzyć się z problemem na dłużej. Taki komfort dają mi projekty planowane na kilka tygodni lub nawet miesięcy. To czas, w którym ja jako projektant jestem w stanie wejść w problem i go rozwiązać. Nie ma u mnie pozytywnej reakcji na "przyśle pan już coś na jutro?", edukuję, że pomysł to wartość wytworzona podstawowym narzędziem jakim jest czas.

konto usunięte

Temat: I co ten klient myśli :)?

Dominik K.:
Trudno mi się odnieść do waszych problemów, bo ja zawsze uświadamiam ludzi w takich sytuacjach, że nie robię tego dla siebie tylko dla nich. Nie robię też jakiś małych rzeczy sprzedażowych, ulotki, znaczki, duperele marketingowe itd. Nie dotykam projektów ultra krótko dystansowych, bo nie mam komfortu zderzyć się z problemem na dłużej. Taki komfort dają mi projekty planowane na kilka tygodni lub nawet miesięcy. To czas, w którym ja jako projektant jestem w stanie wejść w problem i go rozwiązać. Nie ma u mnie pozytywnej reakcji na "przyśle pan już coś na jutro?", edukuję, że pomysł to wartość wytworzona podstawowym narzędziem jakim jest czas.


I tu masz zupełnie rację i zazdroszczę Ci takich klientów.

Jednak ja jestem skazany na masówkę i taki target obrałem, za co teraz pokutuje.
Ale powoli odchodzę od robienia dla Pani kosmetyczki, Pana od koparki i innych fachowców, którzy na początku nie wiedzą niby jak to ma wyglądać, a potem przez tydzień zmieniają odcienie czerwieni + o mikrometry przesuwają literki.
Ostatnio trafił mi się "klient" który ulotkę A5 podesłał w wym. 8x12 cm, bitmapy logotypów powklejane z rodziałki chyba poniżej web. Odrzucałem projekt z druku, wysyłałem wytyczne, cierpliwie tłumaczyłem. Po 3 email ( każdy w odstępie 2-3 dni ) dostałem od niego info:

" Pracuje w branży ponad 10 lat, projekty wysłałem dobre, a nawet jeśli nie to każda drukarnia dostosowywała do tej pory to swoich wymiarów. Jestem Pana klientem i nie życzę sobie ciągłego informowania o rzekomych błędach, czekam na poprawnie wydrukowane ulotki i wizytówki, a jak Pan nie sprosta zadaniu to może czas zmienić branżę "

Powiem wam, że zatkało mnie na dobre dwa dni...
Chciałem początkowo tu wkleić te "projekty", ale nie chcę zatargów prawnych - mielibyście uśmiech na twarzy przez miesiąc, po zobaczeniu projektów fachowca z branży...
Dodam tylko, że czasami z word-a dostawałem lepsze.
Dominik K.

Dominik K. designer & developer

Temat: I co ten klient myśli :)?

Też przeszedłem drogę "masówki", żeby nie było, że jestem gołosłowny. W kilku etapach, pierwszy zaraz na początku, po studiach, ale wtedy na bardzo krótko. Doświadczenia z panią, która chciała stronę biura tłumaczeń w kolorach swoich kwiatów w ogrodzie zmotywowały mnie do wyjazdu po za rodzinne miasto, znalezieniu pracy w zagranicznej firmie w siedzibie w Warszawie. Po prostu czułem, że potrzebuję poczucia bycia realnym specjalistą i w moim przypadku niezmarnowania tytułu magistra. To był strzałę 10-kę. Potem po kilku latach wróciłem, ale z czystej potrzeby zarobku jakiegokolwiek patrząc na brak perspektyw zatrudnienia i kurcząca się odprawę. Po następnych kilku latach to już z chęci powstrzymania generującego się burdelu w papierach i zbierania mało wiarygodnych świadectw pracy. Było to wynikiem... powiedzmy niezbyt trafnego znajdywania sobie kolejnych pracodawców - że tak to poprawnie politycznie określę, bo nie uważam się za złego specjalistę i projektanta, a kolejne tłumaczenia się z krótkotrwałych pobytów w kolejnych firmach po prostu męczy, a dla kolejnego niedobrze to wygląda niestety. Nie jestem "karierowiczem", ale ja świata nie zmienię.

To był ogromny szok dla mnie jako weterana etatowego, odnosiłem wrażenie, że wszystkie doświadczenia z kilkadziesiąt/kilkuset osobowych organizacji w których pracowałem, po prostu ordynarnie szlag trafiła. Żal mnie ogarniał, że to się wszystko kompletnie nie sprawdzało. Uznałem wtedy, że muszę znaleźć chyba "dużych" zleceniodawców lub zbierać długodystansowe projekty. Niestety pozyskanie takich jest cholernie trudne. Na pewno łatwiej jest jak się ma nawet casusy projektowe tego typu realizacji i nawet wskazane, bo wiadomo, że te projekty nie są dziełem jednego człowieka, więc trzeba udokumentować wkład własny.
Jednak w ogromnej ilości przypadków prób nawiązania kontaktu z różnymi większymi agencjami i firmami IT, jedynie robiłem "dobre wrażenie" (raz czy dwa może dostałem tekstem "widzieliśmy lepszych") i właściwie nie wiele potem z tego wynikło. Tylko w dwóch przypadkach udało mi się nawiązać kontakt i współprace z zupełnie mi obcymi firmami, gdzie w ogóle nikogo nie znałem, nie kojarzyłem, odpowiedziałem ofertą uszytą pod firmę na ich ogłoszenie, spotkałem się i wykonałem konkretne zlecenia, robię to nawet do dzisiaj.

Moim zdaniem najlepsze rozwiązanie, pozyskać 2-3 zleceniodawców na stałe. Szukać kolejnych zastępczych, jeżeli współpraca się z którymś nie układa lub jego myślenie krzywdzi mentalnie. Wykorzystać znajomości i korzystać z polecenia/rekomendacji. Na ogół firmy zadowolone z efektów pracy nie zmieniają swoich "małych" dostawców.Ten post został edytowany przez Autora dnia 25.11.14 o godzinie 12:30
Patryk Rykała

Patryk Rykała copywriter, Słowa
trafiają w cel

Temat: I co ten klient myśli :)?

Ja miałem ciekawy przypadek z klientem z IT, sprzedającym podpis elektroniczny. Pomijam jakość komunikacji after all. Jednak pracy mitycznego tańszego copywritera, który napisze ulotkę za niższa cenę, a lepiej o niebo a nawet dwa, nie zobaczyłem, choć uprzejmie i grzecznie prosiłem, oj prosiłem.

Tak jak handlowcy sprzedają bullshit, tak twój rozmówca bullshitem cię karmi. Pamiętaj! A więc i ty karm go bullshitem.

Następna dyskusja:

A jeżeli klient....




Wyślij zaproszenie do