konto usunięte

Temat: A jeżeli klient....

Oooo... temat dla mnie...
Gdy zaczynałem obecną pracę, ciężko było mi się przestawić z robienia czegoś dobrego, na robienie czegoś pod gust klienta.
Po jakimś czasie doszedłem do takiej wprawy, że wiedziałem już jakiemu klientowi jaka "kupa" podoba się najbardziej. Dodam, że klientami są spore korporacje, które wydają gigantyczną kasę na identyfikację swojej firmy, mimo że jest już ona mocno nieświeża.
Dodatkowym utrudnieniem stało się grono przełożonych. O gustach się nie dyskutuje, ale ich pomysły czasami wprawiają mnie w stan z którego wyjściem jest albo dziki wrzask i skok przez okno, albo wyjście na balkon na fajke i zaciskanie zębów z całych sił. Przez krótki okres czasu pojawiły się u szefostwa przebłyski świadomości, że za każdym razem wracamy do pierwszej wersji projektu, bo tak się podoba klientom, co zaowocowało "wolną ręką" dla mnie. Niestety, "ale" wygrało z "wolną ręką"...

Jeśli chodzi o strzelanie focha na klienta, to kilka razy to przechodziłem, ale tylko w dorywczych projektach, nigdy u stałego pracodawcy :)

PS: Jeśli przeczyta to mój szef, to... pozdrawiam serdecznie i żartowałem oczywiście z tym gustem :P hehehe...
Anna Szulwińska

Anna Szulwińska Konsultant i
Specjalista Ds.
Marketingu i PR,
Project & B...

Temat: A jeżeli klient....

Patryk T.:
brzmi Pani tak jakbym chciał by brzmieli moi prezesi :)
cóż.
:)

Czasem nie są to decyzje i "brzmienia" łatwe :)
czasem można nawet "przedobrzyć".
Nie każda Firma moze tez sobie na takie stawianie sprawy - pozwolić (wyniki, strategia, trudny etap w firmie, etc.).
U nas po prostu staramy się łączyć zadowolenie i satysfakcję z pracy, jaką Zespół wykonał i jaką czerpać powinien, bo jako osoby zarzadzajace projektami tez kiedys je sami wykonywaliśmy i wykonujemy do dziś
- ze spełnieniem oczekiwań nawet najbardziej wymagającego Klienta.

Nawet jesli jest ryzyko potencjalnej "straty", to z perspektywy czasu - przy tego typu działaniach korzystają na tym tak naprawdę obie strony (z trzecią - Prezesów/Właścicieli agencji - włącznie).

Znowu zapraszam na kawe, bo chwilke chyba sie rozpiszę :)
Może podchodzę do tego od nieco innej strony - ale niewypaleni, ambitni, faktycznie zaangażowani i spełniający sie Pracownicy w tej branży - to potencjał prestiżu, rozwoju i realizacji ciekawych projektów przez dane Osoby (i dla samej agencji), czy nawet wzmocnienie ich lojalności, przywiązanie do tego specyficznego rynku, chęć rozwoju, wieksza odwaga w działaniu, etc.).

Wiemy jak to wygląda z perspektywy wielu stron - dlatego czasem nie da sie stosowac sztywnych zasad, a do dobrego rozwiazania dla wszystkich stron - dochodzi sie metodą prób i błędów.
Czasem własnie trzeba odnaleźć ta granice - do kiedy warto przyzwalać na ingerencję Klienta (i/lub odtwarzanie watpliwej jakosci wizji), a kiedy już absolutnie nie mozna sobie na to pozwolić.

Jak wspomina Przedmówca - w dużych koncernach pomaga fakt oddelegowania Osób, które ze strony Klienta koordynują prace z zaangażowaniem, co ułatwia kontakt i mozliwosci rozwiazywania ew. problemów <choć czasem bywają one absorbujące> :)

Minusem jest, że czasem ewentualnie może sie to odbić na wynikach - albo jak Pan to ujął z tym "brzmieniem" - gorzej "brzmi" dział finansowy :)
ale np. dobry manager <projektu, zespołu, etc.> musi pamiętać
- jeśli ma się podstawy, możliwości i świadomość dobrze wykonanej pracy, to warto stawiać na satysfakcję obu stron.

<inaczej, powstają np. "przygaszone" działania choćby dla Polskich Składów Budowlanych - czy ostatnia kampania w tv dla Mokate (z udziałem Właścicielki),
na których nie korzysta ani agencja (niskie oceny jej opracowań,
konceptow, pozycji, kiepskie postrzeganie agencji i jej pottencjału), ani projektanci-zespół-wykonawcy (zwl. jesli mieli ciekawe rozwizania w zanadrzu), ani sam Klient (kiepska kreacja, mała rozpoznawalnosc i poziom zapamietywania reklamy i dzialan, komunikatow, etc.), az wreszcie coraz czesciej - nawet najmniej wybredny - Klient.

To oczywiscie moja - subiektywna ocena, ale uwazam, że w tej branży - reklama, kreacja, etc. - powinna angażowac i łączyć wszystkie strony i ich oczekiwania,
zwł. jesli zakładamy, że nie bez powodu każda z tych Osob znajduje się tam - gdzie sie znajduje, a robi dobrze i to co ma do wykonania oraz za co odpowiada... :)

Wtedy nikt nie powinien mieć do siebie i innych pretensji, czy czuć się niespełniony - nawet jeśli pracom towarzyszyły decyzje trudne.

pozdrawiam
i "spełnionej" nie tylko nocy życzę :)
<ja wracam do nocnej pracy, spełniającej mam nadzieje nie tylko moje oczekiwania :) >Anna Szulwińska edytował(a) ten post dnia 21.03.07 o godzinie 02:10



Wyślij zaproszenie do