Temat: Jednokrotne nadpisanie wystarcza. Czy oby na pewno?
A czym miałoby się niby różnić nadpisywanie zerami od nadpisywania inną wartością? Jeżeli zostanie wykonane raz, to jest to jednokrotne nadpisanie. Jeśli wiele razy - wielokrotne. Rozumiem, że nadpisywanie filmami porno może nie być wystarczająco dokładne i zostawić jakieś nienadpisane sektory. Trzeba by się do tego dobrze przyłożyć i dobrać rozmiar pliku do rozmiaru dysku, rozmiaru partycji, rozmiaru klastra...oraz pozostawić rezerwę na metadane systemu plików. A - i jeszcze nie zapomnieć o nadpisaniu obszaru między MBR, a początkiem partycji! I może jeszcze jakieś innych obszarów... Niczego nie ujmując tej metodzie, jednak jest bardziej pracochłonna od nadpisania całego nośnika jedną (wybraną lub wylosowaną) wartością.
Nie rozumiem też dlaczego nadpisywanie plików tekstowych miałoby się różnić od nadpisywania np. zdjęć? Fizyka procesu zapisu i odczytu jest dokładnie taka sama. To, czy programy widzą dany plik jako tekstowy, czy jako zdjęcie jest tylko kwestią interpretacji odczytanego sygnału. Jeśli kolega będący właścicielem firmy Datarecovery tego nie rozumie, to nie za dobrze to o koledze świadczy.
Kolega nazywający talerze tarczami tez mógłby się trochę podciągnąć z kodowania i przetwarzania sygnału w dyskach twardych. Gdyby kolega poznał całą procedurę kodowania, to by wiedział, ile operacji trzeba wykonać, byśmy na ekranie hex-edytora widzieli same zera. Pozwolę sobie w tym miejscu jedynie zwrócić uwagę, że kodowanie RLL definiuje minimalną i maksymalną ilość zer pomiędzy kolejnymi jedynkami, jakie muszą wystąpić w sygnale zapisywanym na dysk.
Metoda Gutmanna wcale nie jest najlepsza. Daje dokładnie taki sam efekt, jak jednokrotne nadpisanie, ale za to zajmuje 35 x więcej czasu i żre 35 x więcej prądu. Zresztą kto czytał pracę Gutmanna, a ma pojęcie o budowie i funkcjonowaniu dysków twardych, to i znalazł w niej błędy.