Temat: Opis stanowiska pracy architekta korporacyjnego
Jarek Ż.:
architektura korporacyjna: dokumentacja, model, zawierająca całościową i wystarczającą wiedzę o tym, co ma wpływ na dostarczanie klientom produktu przez przedsiębiorstwo (J.Żeliński)
Dodał bym do tego wykazu: struktura, zasoby, kompetencje,..
Architekt Korporacyjny to analityk, który potrafi przeanalizować firmę i zbudować jej model (a nie obrazki!) na uzgodnionym za każdym razem poziomie szczegółowości.
Też tak postrzegam.
Na pytanie czy architekt korporacyjny powinien w pełni identyfikować się z organizacją i być jej pracownikiem etatowym czy też może wręcz przeciwnie powinna to być osoba z zewnątrz, odpowiem to nie istotne. W przypadku złego wykonania pracy, pracownik ryzykuje wywalenie "na zbity pysk", osoba z zewnątrz ryzykuje problemy z rozliczeniem finansowym, nie uzyskanie kolejnego zlecenia, brak referencji, fatalną opinię na rynku. Widać, że człowiek z zewnątrz ryzykuje więcej, więc nie widzę powodu dla którego nie można by powierzać komuś takiemu funkcji głównego wykonawcy. Tym bardziej, że identyfikacja z tym co się robi takiej osoby jest zazwyczaj ogromna, a fakt bycia pracownikiem jest żadną tego gwarancją.
Architekt korporacyjny powinien być osobą kompetentną w zakresie powierzonych obowiązków i to winno być priorytetowym kryterium, wg mnie.
Ponieważ opinie prof. Sienkiewicza i prof. Sobczaka są rozbieżne więc tylko jeden z poglądów może być poprawny. Osobiście nie mam wątpliwości, że właściwe podejście do zagadnienia reprezentuje prof. Sienkiewicz. "Celem analityka systemów nie jest stwierdzenie jaka powinna być decyzja, lecz przedstawienie określonych rekomendacji opartych wcale nie na jego wartościowaniu."
W szczególności pogląd prof. A. Sobczaka "organizacja będzie musiała funkcjonować w oparciu o modele zaproponowane przez zespół architektoniczny" jest całkowicie oderwany od rzeczywistości. Gdyby powyższe miało by być prawdą to firmy powinny pozwalniać swoich prezesów, zarządy bo od zapewnienia prawidłowego bieżącego funkcjonowania jest przede wszystkim kadra zarządzająca średniego i niższego szczebla. Absurd. Analityk korporacyjny nie jest od podejmowania tak strategicznych decyzji jak musi funkcjonować organizacja.
Co do osoby wykonującej projekt architektury korporacyjnej to fakt czy jest on czy nie jest interesariuszem jest bez znaczenia. Niech sobie będą jakie chcą grupy interesu, "koń jaki jest każdy widzi", a projekt ma przedstawiać stan bieżący, "as it is", bo projekt architektury korporacyjnej (pełna zgoda) się nie tworzy, a odkrywa, dokumentuje.
Co innego tworzenie nowych scenariuszy biznesowych, przedstawianie rekomendacji, ale od tego jest
Change Management, Risk Analysis aby radzić sobie także z naciskami, także przy tworzeniu nowego projektu architektury korporacyjnej. A decyzje to "działka" najwyższego kierownictwa.
posiadanie modelu działania firmy do jednego celu: podejmowanie decyzji o zmianach (prze Zarząd!)
Jak najbardziej, z zaznaczeniem, że tego modelu nie wolno forsować jako obligatoryjnego włączania w realizowane projekty software. Ten model może służyć jako platforma przekazywania wymagań, wspólna płaszczyzna porozumienia, ale nic więcej, bo od decydowania o wnętrzu aplikacji są inni.
Jarek Ż.:Marek K.:Jarek Ż.:
fucha podobna do "pełnomocnika ds. jakości": zarządza dokumentacją opisującą firmę (np. ISO9000) i pomaga ją rozwijać, ale nie zarządza tą firmą ani nawet organizacją pracy, bo to robi kadra menedżerska.
Jedno sprostowanie. Norma ISO 9001 wymaga aby Pełnomocnik był członkiem najwyższego kierownictwa organizacji więc w tym kontekście to osoba czynnie uczestnicząca w zarządzaniu firmą.
ale o ile wiem cel jest taki, by taka osoba nie była podwładnym osób kontrolowanych, a nie "brała czynny udział w zarządzaniu", jest raczej ekspertem doradcą...
Nie! Nie! Nie! Nie! Nie!
Nie ma osoby w firmie, która nie miałaby kogoś nad sobą, nawet właściciel prywatnej firmy.
Nie bycie podwładnym to zalecenie dotyczące kogoś innego i innej "fuchy".
Pełnomocnik musi brać czynny udział w zarządzaniu bo inaczej nie będzie w stanie wypełniać obowiązków, które nakłada na niego ISO.
Pełnomocnik nie jest doradcą lecz jest wykonawcą.
Nie ma osób kontrolowanych, są auditowani. Nie zauważanie różnicy to porażka wdrożenia ISO.
Cel jest taki, że wchodząc w ISO najwyższe kierownictwo przyjmuje dobrowolne zobowiązanie do zmiany stylu zarządzania organizacją na procesowy w nieskończonym, zamkniętym cyklu PDCA. Cykl ten do bieżącego zarządzania włącza audit, a w konsekwencji dobrowolne zobowiązanie do wdrażania, a także do stosowania się, tych których dotyczy, do zaleceń audytorów wiodących (w tym kontekście także właściciel dobrowolnie zgadza się na stosowanie się do zaleceń wszystkich auditorów wiodących, a w szczególności tych z firmy certyfikującej - chodzi o domknięcie cyklu PDCA).
Cel jest taki, że o wszystkim co ważne najwyższe kierownictwo bezwarunkowo musi być natychmiast informowane, dlatego ma wyznaczyć spośród siebie Pełnomocnika, do którego informacje zarządcze (dotyczy nie tylko ISO, choć jak firma ma ISO to praktycznie bardzo dużo pod to popada) będą spływały.
Cel jest taki, że Pełnomocnik jest gwarantem przechowywania kompletnej dokumentacji we właściwej formie, a najwyższe kierownictwo nie wykpiwa się stwierdzeniem "nie wiedzieliśmy".
Cel jest taki, że Pełnomocnik natychmiast reaguje jeżeli tak uzna za stosowne, włącznie z "postawieniem do pionu" kadry zarządzającej dowolnego szczebla, bo sam jest osobą z najwyższego kierownictwa.
Cel jest taki, że Pełnomocnik nadzoruje realizację działań naprawczych, itd. itp. planowanie i przeprowadzanie auditów czy przeglądu systemu, stawianie, rozliczanie i aktualizację celów zarządczych i paru jeszcze innych "drobiazgów".
Cel jest taki, że planując audity na auditorów wyznacza się osoby nie będące podwładnymi auditowanych, a auditor wiodący raportuje do właścicieli procesów i do wiadomości do Pełnomocnika.
Cel jest taki, że przeprowadza się audity a nie kontrole, ze wszystkimi konsekwencjami tego.
Ponieważ członkowie najwyższego kierownictwa są osobami zajętymi więc całą papierkową "czarną robotę" mogą komuś powierzyć. Zazwyczaj błędnie ta osoba ma przyklejaną "łatkę" Pełnomocnika choć tak naprawdę jest to fucha asystenta Pełnomocnika. Lecz powierzając "szeregowemu" pracownikowi i odcinając się od analizy raportów z auditów, nie odnosząc się do tego co ich dotyczy z kart niezgodności, nie włączając się w nadawanie biegu w szczególności działaniom zapobiegawczym, najwyższe kierownictwo sprawia, że firma ciągle funkcjonuje po staremu. Wtedy ISO to tylko papierek na ścianie, a nie funkcjonująca w doskonalonym na bieżąco, samoregulującym się cyklu PDCA organizacja, co jest udziałem 99,(9)% organizacji (wartość nie poparta żadnymi badaniami rynkowymi / dotyczy subiektywnego odczucia).