Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Z przymrużeniem oka czyli "dam pracę analitykowi"

Nie raz czytam ogłoszenia o pracę i niejedno wprowadza mnie w stan ... no jaki?? :) Poniżej jedno z nich:

Konsultant - Analityk Biznesowy ds. Systemów Informatycznych
TRIMTAB S.A.
mazowieckie; 2010-06-23
Oczekiwania: Umiejętność prowadzenia harmonogramów prac i optymalizacji pracy Umiejętność zarządzania ryzykiem i budżetem w projekcie Umiejętność utrzymywania pozytywnych relacji z Klientami oraz rozwiązywania problemów Umiejętność analitycznego...


Jeżeli tak to co tam robi kierownik projektów i dział sprzedaży? nie mają?????

Jak znajdziecie "ciekawe" ogłoszenie rekrutacyjne to "dawajcie" w końcu trza się czasem troszkę pośmiać :)

konto usunięte

Temat: Z przymrużeniem oka czyli "dam pracę analitykowi"

nie do śmiechu tym, którzy szukają:(
Anna Pryjomska

Anna Pryjomska Starszy Analityk
Systemowy

Temat: Z przymrużeniem oka czyli "dam pracę analitykowi"

Analityk Biznesowy
Lokalizacja: Warszawa/Bydgoszcz

Zakres obowiązków na stanowisku:

* Analiza wymagań biznesowych Klientów Grupy
* Analiza zgłoszeń serwisowych Klientów
* Prowadzenie zgłoszeń i modyfikacji serwisowych
* Współpraca z zespołami produkcyjnymi
* Konsultacje i współpraca z Klientami
* Testowanie oprogramowania

Czyli śpiewa, tańczy, recytuje, krawaty wiąże, usuwa ciąże....
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Z przymrużeniem oka czyli "dam pracę analitykowi"

Marcin Idziak:
nie do śmiechu tym, którzy szukają:(

e tam, moim zdaniem liczy się tak na prawdę zakres obowiazków a nie nazwa stanowiska :) wiec luzik, jednak nazwy mają znaczenie...
Adam B.

Adam B. Senior Engineering
Manager, 11-35 FTEs,
people management...

Temat: Z przymrużeniem oka czyli "dam pracę analitykowi"

Jarek Żeliński:
Nie raz czytam ogłoszenia o pracę i niejedno wprowadza mnie w stan ... no jaki?? :) Poniżej jedno z nich:

Konsultant - Analityk Biznesowy ds. Systemów Informatycznych
TRIMTAB S.A.
mazowieckie; 2010-06-23
Oczekiwania: Umiejętność prowadzenia harmonogramów prac i optymalizacji pracy Umiejętność zarządzania ryzykiem i budżetem w projekcie Umiejętność utrzymywania pozytywnych relacji z Klientami oraz rozwiązywania problemów Umiejętność analitycznego...


Jeżeli tak to co tam robi kierownik projektów i dział sprzedaży? nie mają?????

Jak znajdziecie "ciekawe" ogłoszenie rekrutacyjne to "dawajcie" w końcu trza się czasem troszkę pośmiać :)

Znam te firmę Trimtab - siedzibę mają na Kabatach. Jednym słowiem porażka. Zero SLA, zero innowacyjności a odkręcanie ich dzieła trwa już 10mcy ;)

Pozdr.

Adam

Temat: Z przymrużeniem oka czyli "dam pracę analitykowi"

ehh, co raz to częściej pojawiają się oferty pracy na pięknie brzmiącym stanowisku "analityk-programista" :)
Mateusz Kurleto

Mateusz Kurleto Szukamy wybitnych
talentów do
świetnego zespołu IT
w Gdańsku

Temat: Z przymrużeniem oka czyli "dam pracę analitykowi"

Michał Krajewski:
ehh, co raz to częściej pojawiają się oferty pracy na pięknie brzmiącym stanowisku "analityk-programista" :)
Ta. Analityk-programista to zwykle jak 2nd line help desk sobie nie radzi to dostajesz index czegoś i grzebiesz w logach aż znajdziesz
- błąd
- dowód, że system zadziałał dobrze a użytkownicy kłamią
a potem jak problem dość prosty
- korzystasz z systemu na wyższych uprawnieniach i poprawiasz (odtwierdzasz, usuwasz, cofasz z archiwum itp.)
- wykonujesz bugfixa poprawiając jakiś głupi walidator
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Z przymrużeniem oka czyli "dam pracę analitykowi"

Michał Krajewski:
ehh, co raz to częściej pojawiają się oferty pracy na pięknie brzmiącym stanowisku "analityk-programista" :)

kojarzy mi sie "fryzjer-internista" :)

Temat: Z przymrużeniem oka czyli "dam pracę analitykowi"

Jarek Żeliński:
Michał Krajewski:
ehh, co raz to częściej pojawiają się oferty pracy na pięknie brzmiącym stanowisku "analityk-programista" :)

kojarzy mi sie "fryzjer-internista" :)


pisząc tego posta miałem w głowie inny przykład: piekarz-kierowca.

dlatego lepszy przykład? :)
bo piekarz może być kierowcą dla celu rozwożenia swych wyrobów, czemu nie. Tak jak można połączyć funkcję analityka i programisty - fizycznie i funkcjonalnie (jakość?), w małych przedsięwzięciach to nawet logiczne. I będzie to działać, jasne. Właściwie w każdej firmie zadziała, ale jednak lepiej oddać Bogu co boskie a cesarzowi co cesarskie ;) i nie być uniwersalnym płynem do czyszczenia wszystkiego, bo taka piekarnia nie podziała zbyt dobrze.

ale ale, pozwólcie że będę przez chwilę jakby adwokatem diabła:

np na studiach kiedy robisz projekt jesteś analitykiem, architektem, programistą, testerem i wdrożeniowcem w jednej osobie - takie bycie sobie sterem i okrętem, jesteś przywódcą własnych 4 liter i masz ten komfort że to one robią za Ciebie całą robotę :) Potem w małej firmie też łączysz te wszystkie funkcje z oczywistych ograniczeń.
W dużych firmach (w ogłoszeniach które widuję), z opisów obowiązków wynika że albo jesteś programistą, który czasem musi coś zaproponować od siebie i generalnie mieć zdolność analitycznego myślenia, albo druga opcja: jesteś analitykiem lub kimś podobnym, a programistyczne zdolności są po to byś umiał dogadać się z programistami (a raczej ich liderem).

Stąd takie nazwy stanowisk.
PS. jak uważacie że się gdzieś mylę to mnie poprawcie, za co z góry dzięki.

Temat: Z przymrużeniem oka czyli "dam pracę analitykowi"

Taka rzeczywistość, Michale, a propos tego, co napisałeś o małych i dużych firmach. Świetnie, jak analityk robi analizy, a programista programuje, ale o wiele przyjemniej jest, jak analityk kiedyś choć trochę programował, a programista choć trochę analizował.

Chociaż tutaj występuje asymetria - programista to zwykle absolwent informatyki, więc faktycznie przez jakiś czas był wszystkim - od PRowca (aby trafić do grupy wybranego prowadzącego), analityka, architekta, programisty, przez testera, dokumentalisty po... handlowca (podczas zaliczenia) :)

Jednak analityk (funkcjonalny) nie musi być "true informatykiem", chociaż dobrze, jeśli "zna się na komputerach", ma trochę ... jak by to nazwać - "kultury informatycznej". A już super, jak przebywał wcześniej dłużej w otoczeniu "technicznych" i poszerzał swe umiejętności w tym kierunku. Podobnie jest z wdrożeniowcami, którzy nie tylko muszą mieć czasem trochę pojęcia o IT, ale także przekazać analitykom oczekiwania klienta. Interdyscyplinarność przyda się także architektowi.
Czasem w firmie są już ściśle specjalizowane zespoły programistów, analityków, architektów, testerów, a i tak czasem potrzebny bywa ktoś (jedna, dwie osoby), kto stanowi most pomiędzy nimi. I jak tu teraz zdefiniować dla niego stanowisko? Wiem coś o tym ;)

Stanowiska łączone, np. programista ze znajomością zagadnień rozliczeń z NFZ, biochemii klinicznej czy elektroniki, etc. to powoli codzienność i cieszą się rosnącą popularnością. Jak ktoś ma szerokie zainteresowania, to nawet woli takie rozwiązanie. Ale TAKIE, a nie opisane w pierwszym poście Jarka, bo to już jest uwłaczające.

Niestety, ale pojęcie "analityk" jest bardzo pojemne, a działy HR wymyślają chyba zawody w zwiększaniu tej pojemności. W końcu analizy może wymagać nawet rozładowanie towaru do magazynu...Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 08.07.10 o godzinie 14:19
Roman F.

Roman F. Head of Group
Finance IT SC, IT
Program Manager

Temat: Z przymrużeniem oka czyli "dam pracę analitykowi"

Adrian Olszewski:
Jednak analityk (funkcjonalny) nie musi być "true informatykiem", chociaż dobrze, jeśli "zna się na komputerach", ma trochę ... jak by to nazwać - "kultury informatycznej". A już super, jak przebywał wcześniej dłużej w otoczeniu "technicznych" i poszerzał swe umiejętności w tym kierunku. Podobnie jest z wdrożeniowcami, którzy nie tylko muszą mieć czasem trochę pojęcia o IT, ale także przekazać analitykom oczekiwania klienta. Interdyscyplinarność przyda się także architektowi.
Czasem w firmie są już ściśle specjalizowane zespoły programistów, analityków, architektów, testerów, a i tak czasem potrzebny bywa ktoś (jedna, dwie osoby), kto stanowi most pomiędzy nimi. I jak tu teraz zdefiniować dla niego stanowisko? Wiem coś o tym ;)

U mnie w projektach taka rola w projekcie to Solution Architect, gdzie Solution to słowo klucz - zakresem obejmujące wiele dyscyplin, szczególnie biznes. Osoba ta zwykle zatwierdza/opiniuje powstałe artefakty i ściśle współpracuje z biznesem, PMO, współtworząc harmonogram i odpowiadając za WBS dla wszystkich zespołów technicznych. W mniejszych projektach funkcję tą pełnią dobrzy PM. W większych projektach raczej jest dedykowana rola. Osoba ta nie musi programować, analizować i projektować. Operuje raczej pojęciami bardziej abstrakcyjnymi niż konkretnymi technologiami. Co nie oznacza, że tego nie robi :) Od czasu do czasu...
Stanowiska łączone, np. programista ze znajomością zagadnień rozliczeń z NFZ, biochemii klinicznej czy elektroniki, etc. to powoli codzienność i cieszą się rosnącą popularnością. Jak ktoś ma szerokie zainteresowania, to nawet woli takie rozwiązanie. Ale TAKIE, a nie opisane w pierwszym poście Jarka, bo to już jest uwłaczające.

Bardzo dobry profil i dodam nawet, że nie powinno stać się to codziennością a koniecznością aby programista oprócz programowania posiadał co najmniej wiedzę ogólną z dziedziny dla której pisze oprogramowanie. Znacznie to usprawnia i ułatwia pracę - szczególnie w kontekście Support'u.

A z przymrużeniem oka tak na koniec - jak niektórzy mawiają, analityk -programista to taka świnka morska - ani świnka, ani morska ;)

Pozdrawiam,
RF

Wojciech Gardziński

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Z przymrużeniem oka czyli "dam pracę analitykowi"

Wojciech Gardziński:
Dla mnie najweselszym w rubryce 'zawód' jest samotne słowo 'analityk'

analitykiem jest to kto potrafi dokonac analizy:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Analiza_systemowa
a nie ten kto tak sie sam nazywa,
W 90% analityk przepisuje do excelka to, co zrobi księgowość, czyli bilanse i takie tam i WYLICZA WSKAŹNIKI... I ROBI WYKRESY...

nie nie nie, ci co przepisuja do "excelka" to maszynistki a nie analitycy...

nazywanie analitykiem kogos kto produkuje slupki jest pomylka, analitykiem jest co najwyzej ten kto je rozumie i potrafi odpowiadac na pytania z nimi zwiazane...

tak wiec analityka to dobra i trudna fucha zas naduzywanie tego pojecia to niezrozumienie tego czym jest analiza... sposob na poznanie kompetencji kogos kto uzywa tego pojecia...

Wojciech Gardziński

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Temat: Z przymrużeniem oka czyli "dam pracę analitykowi"

A znacie firmy, które w celu usprawnienia swojej organizacji, zwiększenia efektywności, poprawy komunikacji itp. na jakiś czas zamieniają pracownikom stanowiska? Co prawda nie słyszałem akurat o zamianie: analityk idzie pracować jako programista, a programista trafia do zespołu analityków na np. 3 miesiące, ale na pewno jest to możliwe.

A szersze spojrzenie na organizację, na procesy przechodzące pomiędzy działami, pionami, departamentami?

Na drugim końcu tej skali jest tak: analityk analizuje i nie obchodzi go jakieś tam programowanie, programista programuje to co dostanie do zaprogramowania i niech inni się martwią czy jakiś biznes potrzebuje tego programu.

Myślę, że mądrze połączone sprzeczne i/lub dopełniające się umiejętności, wiedza, narzędzia, sposoby komunikacji, obszary itp. mogą być magicznym mega przyspieszaczem biznesu. Tak jak w super efektywnym zespole: jest ich tam trzy razy mniej, chodzą uśmiechnięci, wygląda na to, że nie mają za dużo pracy, a efekty mają kilka razy lepsze od wszystkich innych zespołów.

Ale jeśli ktoś takiego rozwiązania używa tylko instrumentalnie i bez zrozumienia to bywa tak, jak na rozmowach rekrutacyjnych (kolejna dziedzina, w której można wszystko ...) kiedy kandydat dostaje pytanie "Dlaczego przykrywki do studzienek kanalizacyjnych są okrągłe" albo "Ile jest stacji benzynowych w stanie Podlasie", kandydat odpowiada ... a pytający nie bardzo wie co zrobić z tą odpowiedzią. No ale skoro zapytał to teraz nie może się wycofać i ... w ten sposób nieefektywny biznes trwa i trwa.

Z drugiej strony nie możemy być wszyscy idealni, bo zabrakłoby miejsca na rozwój. Błędy to wielkie chwile i dobrze jest je popełniać.
A wyciągać z nich wnioski też jest przyjemnie :)

Chyba trochę odszedłem od tematu :)
no więc na koniec pozdrawiam wszystkich wielodziedzinowców z wieloma myślnikami w nazwach stanowisk.
Adam
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Z przymrużeniem oka czyli "dam pracę analitykowi"

Adam Kwiecień:
A znacie firmy, które w celu usprawnienia swojej organizacji, zwiększenia efektywności, poprawy komunikacji itp. na jakiś czas zamieniają pracownikom stanowiska?
Co prawda nie słyszałem akurat o zamianie: analityk idzie pracować jako programista, a programista trafia do zespołu analityków na np. 3 miesiące, ale na pewno jest to możliwe.

wlasnie sobie wyobrazilem jak Kubica zamienia sie na kwartal miejscami ze swoim mechanikiem....

A szersze spojrzenie na organizację, na procesy przechodzące pomiędzy działami, pionami, departamentami?

osobiscie uwazam, ze potzrebny jest i wystarczajacy zwykly profesjonalizm w tym co sie robi i szacunek dla kompetencji kolegow.... sztuka jest zas niewatpliwie dobieranie tych ludzi...

Na drugim końcu tej skali jest tak: analityk analizuje i nie obchodzi go jakieś tam programowanie, programista programuje to co dostanie do zaprogramowania i niech inni się martwią czy jakiś biznes potrzebuje tego programu.

i prawde mowiac tak powinno byc (patrz wyzej) co murarza obchodzi to czy kibel zaprojektowano we wlasciwym miejscu, autor projektu ponosi za to odpowiedzialnosc a nie jego wykoanwca... ale jak murarz zaczyna modyfikowac projekt ktorego nie byl autorem to jak to nazwac?
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Z przymrużeniem oka czyli "dam pracę analitykowi"

Michał Krajewski:
pisząc tego posta miałem w głowie inny przykład: piekarz-kierowca.

dlatego lepszy przykład? :)
bo piekarz może być kierowcą dla celu rozwożenia swych wyrobów, czemu nie. Tak jak można połączyć funkcję analityka i programisty - fizycznie i funkcjonalnie (jakość?), w małych przedsięwzięciach to nawet logiczne.

chyba bledem jest tu zrownanie stopnia komplikacji zadania ich obu, piekarz musi stworzyc wypiek a to duzo wieksza sztuka niz bezpieczne dotarcie samochodem do odbiorcy tego wypieku, tenze piekaz (i wiekszosc z nas majaca prawo jazdy B) da rade to zrobic ale zapewne nei zastapi Kubicy na torze.

nawet malutka firma budowlana ne podejmie sie samodzielnie wykonania projektu nawet dachu jesli nie ma specjalisty... to ze ktos potrafi postawic dom absolutnie nie daje gwarancji, ze potrafi go takze zaprojektowac... skutki samowoli budowlanej widac nie tylko po powodzi...

wiele projektow zakonczonych porazka jakie widywalem konczylo sie tak bo uznawano, ze programisci zaprojektuja to co beda potem tworzyc...

ale ale, pozwólcie że będę przez chwilę jakby adwokatem diabła:

np na studiach kiedy robisz projekt jesteś analitykiem, architektem, programistą, testerem i wdrożeniowcem w jednej osobie - takie bycie sobie sterem i okrętem, jesteś przywódcą własnych 4 liter i masz ten komfort że to one robią za Ciebie całą robotę :)

na papierze to ja moge wszystko :)
Potem w małej firmie też łączysz te wszystkie funkcje z oczywistych ograniczeń.

w moich oczas tylko z powodu ograniczenia jakim jest skapstwo i brak kompetencji - wyobrazni kierownika projektu
W dużych firmach (w ogłoszeniach które widuję), z opisów obowiązków wynika że albo jesteś programistą, który czasem musi coś zaproponować od siebie i generalnie mieć zdolność analitycznego myślenia, albo druga opcja: jesteś analitykiem lub kimś podobnym, a programistyczne zdolności są po to byś umiał dogadać się z programistami (a raczej ich liderem).

dobry kierowca rajdowy dogada sie z dobrym mechanikiem nie dlatego, ze potrafia sie nawzajem zastapic na torze (bo nie) a dlatego, ze sie szanuja i rozumieja wzajemnie swoja role w projekcie. Dobry kierowca rozumie zasade dzialania silnika spalinowego ale nie musi go umiec stworzyc i regulowac.

Temat: Z przymrużeniem oka czyli "dam pracę analitykowi"

Jarek Żeliński:
w moich oczas tylko z powodu ograniczenia jakim jest skapstwo i brak kompetencji - wyobrazni kierownika projektu

A jednak funkcjonowało to bardzo dobrze w firmie, w której pracowałem. Było nas (na początku) dwóch programistów: dyrektor i ja. Wiceprezes i Prezes zajmowali się biznesem, aczkolwiek Wice był (jest) człowiekiem orkiestrą, który nie tylko dobrze zarządzał Firmą, ale także świetnie orientował się w technologii, ba, nawet w modelowaniu statystycznym - i to nie "na odwal się", bo spędziliśmy razem długie godziny na dopieszczaniu projektów. Dyrektor, programista pasjonat, robił początkowo wszystko od projektu po testy i grafikę (dopiero po roku zatrudniony został profesjonalny grafik). I wychodził po średnio 8 godzinach (dla mnie, po studiach, to był szok, jak można TYLE zrobić w tak krótkim czasie!). Ja w tym czasie byłem wdrożeniowcem (dużo jeździłem) i analitykiem danych, a jednocześnie testowałem i projektowałem drugi system, a także rozmawiałem z lekarzami (analiza funkcjonalna, dyskutowanie wyników analiz danych). Potem przyszło dwóch nowych programistów, którzy również robili wszystko. Od projektowania jakiegoś kawałka (oczywiście weryfikował to dyrektor) po dobór odpowiednich narzędzi, programowanie i testowanie. I projekt szedł pełną parą, dogadywaliśmy się po prostu w lot. Projekt zaś charakteryzował się wysokim stopniem odpowiedzialności (różne gałęzie medycyny). Oczywiście nad wszystkim czuwał dyrektor, jako ten specjalista, chociaż nadal się uczący, bo przyszło Mu zajmować się zupełnie nowymi zagadnieniami. Ale nie było de facto specjalizacji grup roboczych. Jak to ujął kiedyś mój kolega - "od lutowania eReSów232 po estymator funkcji przeżycia Kaplana-Meiera".

I nie chodziło o skąpstwo. Każdy z nas (a przynajmniej większość) wiedział, czym dokładnie zajmuje się firma i jakie są z tego pieniądze, jaka osoba dokładnie czym się zajmuje i ile wkłada w to pracy, rozumieliśmy dlaczego zarabiamy tyle i tyle, widzieliśmy, że szefowie nie żyją "ponad stan" - cóż, na więcej ludzi tak małą firmę na dorobku, na początku nie było nas stać. Potrzeba było ludzi, ale trzeba im było dać pieniądze, a z outsorcingiem w tej branży było wtedy jeszcze nielekko, robiło się więc wszystko. Aczkolwiek wkładało się w to całe serce (i może tu był jeden z kluczy do sukcesu). Gigantyczną i bardzo odpowiedzialną robotę wykonało zaledwie kilka osób. I to robotę, gdzie złe zaprojektowanie czegoś groziło kompletnym niepowodzeniem, bo nie było czasu na przeróbki. A weryfikacja była ostra, to nie był klient, który nie wie sam, czego chce i jak zweryfikować wyniki pracy. Jak dziś, z perspektywy czasu, patrzę na to, co zostało dokonane w tej firmie, to naprawdę serce mi rośnie :) Jak tam jest obecnie - nie wiem (nie pracuję od prawie 3 lat), chociaż słyszałem pozytywne opinie od ludzi z branży, a firma jest już pozytywnie rozpoznawana na rynku, rozwinęła skrzydła. To o czymś świadczy.

Wiem, że to nie jest reguła (to może być wręcz rodzynek, choć znam więcej takich rodzynków), ale chcę tylko nadmienić, że wierzę, i wiem, że w małych firmach to może działać i działać dobrze. Oczywiście wszystko zależy od tworzących ją ludzi, więc może też działać fatalnie - ale to oczywiste.

PS: aby nie być gołosłownym i operować "wirtualnymi" firmami - podaję z czystym sumieniem nazwę: 2KMM Informatyka i Consulting. Mam nadzieję, że właściciel forum nie będzie mi miał tego za złe (nie pracuję tam już). Jeśli tak - trudno, usunę.Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 10.07.10 o godzinie 21:30
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Z przymrużeniem oka czyli "dam pracę analitykowi"

Adrian Olszewski:
Jarek Żeliński:
w moich oczas tylko z powodu ograniczenia jakim jest skapstwo i brak kompetencji - wyobrazni kierownika projektu

A jednak funkcjonowało to bardzo dobrze w firmie, w której pracowałem. Było nas (na początku) dwóch programistów: dyrektor i ja.

Jakie (jak zlozone) to byly projekty?
Gigantyczną i bardzo odpowiedzialną robotę wykonało zaledwie kilka osób. I to robotę, gdzie złe zaprojektowanie czegoś groziło kompletnym niepowodzeniem, bo nie było czasu na przeróbki.

nie mam zdania na temat pracy ktorej efektow nie widzialem, zas wydaje mi sie, ze jednostkowe przypadki geniuszu sa mozliwe co nie zmiania faktu, ze to tak zwany "one point of failure" czyli duze ryzyko.

Po drugie kazda specjalizacja i programista i projekttant i analizytyk wymaga innych umiejetnosci, tak wiec wykonywanie pracy nalezy wspoldzielic z permanentna nauka, czlowiek orkiestra ma jeden problem: kiedy sie uczyc skoro nauka to czas niefakturowany? jezeli jedna osoba i programuje i projektuje i prowadzi rozmowy z kleintami to w dluzszej perspektywie cos zaczyna paprac i nawet sobie z tego sprawy nie zdaje... najczesciej broni swojej uniwersalnosci jak niepodleglosci a jak czasem w projektach pytalem ile dni w roku ktos taki poswieca na nauke i sledzenie rozwoju swojej specjalnosci to mowi o kilkunastu dniach bo jest zarobiony...

Wiem, że to nie jest reguła (to może być wręcz rodzynek, choć znam więcej takich rodzynków), ale chcę tylko nadmienić, że wierzę, i wiem, że w małych firmach to może działać i działać dobrze. Oczywiście wszystko zależy od tworzących ją ludzi, więc może też działać fatalnie - ale to oczywiste.

tu bede polemizowal :) obserwuja male (co by to nie mialo znaczyc) projekty i duzo lepsze efekty osiaga firma majaca jako stala obsade menedzerow i ewentualnie koderow zas projektowanie i analize, ktora nie przekracza 20% czasu projektu zleca na zewnatrz, niz firmy male ktory takze maja menedzerow i koderow ale analizy i projektu robia ci sami menedzerowie i koderzy bo na 20% czasu analityka projektanta nie zatrudnia bo szkoda kasy albo na pozostale 80% czasu dadze mu inna robote ale fakturowana bo mala firma nie placi za nauke tylko za prace ... kiedys mi zaproponowane prace w duzej firmie jako analitykowi, zapytalem ile w roku dni moge sie uczyc, uslyszalem: gora 50. Odparlem: "no to po roku stane sie zapoznionym ignorantem" i zrezygnowalem.

PS: aby nie być gołosłownym i operować "wirtualnymi" firmami - podaję z czystym sumieniem nazwę: 2KMM Informatyka i Consulting.

tylko wiedza o tym jaki zakres w jakim czasie zostal wykonany i jakim kosztem jest utrzymywany mowi cokolwiek o projekcie, listy referencyjne podobne do tych na tej stronie to wylacznie lista faktur bez kwot, nie krytykuje tej firmy ale zwracam uwage, ze na ich stronie nie ma niczego co pozwolilo by ocenic ich kompetencje.

Temat: Z przymrużeniem oka czyli "dam pracę analitykowi"

Jarek Żeliński:
Adrian Olszewski:
Jarek Żeliński:
w moich oczas tylko z powodu ograniczenia jakim jest skapstwo i brak kompetencji - wyobrazni kierownika projektu

A jednak funkcjonowało to bardzo dobrze w firmie, w której pracowałem. Było nas (na początku) dwóch programistów: dyrektor i ja.

Jakie (jak zlozone) to byly projekty?

Systemy "pod klucz" e-crf, systemy automatycznej analizy, analiza statystyczna (to już nie produkcja, aczkolwiek trzeba było ściśle z produkcją współpracować na etapie definiowania systemu), a dodatkowo rozwój oprogramowania "gabinetowego" (InfoMedica, mMedica). Nieduże, na pewno nieporównywalne z systemami korporacyjnymi, nawet nie próbowałbym takiego kitu wciskać :) Złożony (tak, wiem, operuję niemierzalnymi pojęciami :)) model dziedzinowy, system reguł (walidacja, raportowanie, wstępna obróbka). Dość elastyczne, w sensie rozszerzalne o nowe moduły silnie konfigurowalne pod użytkownika (np. zbiory reguł walidacyjnych, raportowanie), przy dość często zmieniających się wymaganiach klientów (pionierskie wówczas w kraju medyczne programy badawcze, nastawione bardziej na eksplorację, niż a. konfirmacyjną). Ponieważ nie było jeszcze funduszy ani czasu, korzystało się z różnych technologii i rozwiązań, co stanowiło "one more point of failure", a trzeba było zapewnić wysoką dostępność serwisu. Do tego nafaszerowane medyczną terminologią, przy jednocześnie dość rzadkich możliwościach konsultacji. Na szczęście programiści nie musieli czytać protokołów z badań, ja tak :)
co nie zmiania faktu, ze to tak zwany "one point of failure" czyli duze ryzyko.

Zgadzam się, że ryzyko było bardzo duże i spędzało sen z powiek (nie tylko szefom), zwłaszcza, jak się za to odpowiadało. Ale też celowo podałem ten przykład, bo jednak nie każda mała firma zabiera się za projekty dużego ryzyka, które oznacza nie tylko zwinięcie manatek i szukanie innej działalności. Na przykład są małe firmy (nawet jednoosobowe), które produkują niewielkich rozmiarów soft np. do gabinetów lekarskich (ale "for your own risk"), czy np. systemy BI małej skali pod klucz.

Po drugie kazda specjalizacja i programista i projekttant i analizytyk wymaga innych umiejetnosci, tak wiec wykonywanie pracy nalezy wspoldzielic z permanentna nauka, czlowiek orkiestra ma jeden problem: kiedy sie uczyc skoro nauka to czas niefakturowany? jezeli jedna osoba i programuje i projektuje i prowadzi rozmowy z kleintami to w dluzszej perspektywie cos zaczyna paprac i nawet sobie z tego sprawy nie zdaje... najczesciej broni swojej uniwersalnosci jak niepodleglosci a jak czasem w projektach pytalem ile dni w roku ktos taki poswieca na nauke i sledzenie rozwoju swojej specjalnosci to mowi o kilkunastu dniach bo jest zarobiony...

Dokładnie... Z tym, że po jakimś czasie, jeśli tylko człowiek obraca się w ramach konkretnej branży i dziedziny zagadnień, idzie to łatwiej. Nauka jest przyrostowa, ponadto wybiera się do nauki kwestie, które są w danej chwili przydatne, pewien procent zagadnień, które wydają się przydatne (załóżmy, że będą to kolejne (anty)wzorce projektowe czy arch., nieco nowej terminologii i "jak to robią inni") i ani grama więcej.
tu bede polemizowal :) obserwuja male (co by to nie mialo znaczyc) projekty i duzo lepsze efekty osiaga firma majaca jako stala obsade menedzerow i ewentualnie koderow zas projektowanie i analize, ktora nie przekracza 20% czasu projektu zleca na zewnatrz, niz firmy male ktory takze maja menedzerow i koderow ale analizy i projektu robia ci sami menedzerowie i koderzy bo na 20%

Oj, tutaj jeszcze nie mówmy o managerach i całym tym złożonym świecie :) To była... grupa ludzi, którzy mieli pomysł, intuicję, zdolności i odbiorcę, który chciał i mógł zaryzykować no i szczęście, że te cztery pozytywy zebrały się jednocześnie. Zamówienia i listy zmian spływały zbyt szybko, czasu było zbyt mało, a fundusze jeszcze były zbyt niskie, aby szukać odpowiednich podwykonawców (którzy wezmą dostateczną odpowiedzialność za to, co robią). A potem nie było już czasu na uczenie ich wszystkiego tego, co umieliśmy. Dopiero po magicznych 2 latach zaczęło się to zmieniać i faktycznie, część zagadnień (ale nie medycznych; firma robiła jeszcze kilka rzeczy) została "wyoutsorcowana", a firma zmieniła profil na bardziej konsultingowy, chociaż produkcji "pod klucz" nie zarzuciła. Dlatego powiedziałem, że to być może rodzynek, chociaż to nie jedyna firma, która w tej wielkości zespole, bez wyraźnych specjalizacji, poradziła sobie w wymagającym jednak środowisku IT w medycynie.
tylko wiedza o tym jaki zakres w jakim czasie zostal wykonany i jakim kosztem jest utrzymywany mowi cokolwiek o projekcie, listy referencyjne podobne do tych na tej stronie to wylacznie lista faktur bez kwot, nie krytykuje tej firmy ale zwracam uwage, ze na ich stronie nie ma niczego co pozwolilo by ocenic ich kompetencje.

Zdaję sobie sprawę, ale niestety, nie mam nic lepszego. Mówimy tutaj o kompetencjach w zakresie zdolności produkcyjnych i faktycznie nie mam tutaj żywych dowodów w postaci <kwota, liczba MD, alokowane zasoby, złożoność, dziedzina, wydajność>, bo takich nie mogę udzielić, zwłaszcza, że już tam nie pracuję. Natomiast kompetencje branżowe to już inna kwestia i ich ocenę pozostawiam klientom.

PS: pewnie, że wiele rzeczy można było zrobić lepiej, zgodnie z dobrymi wzorcami i dzisiaj można na ten temat długo debatować, ale to już post factum. A tu się wygenerował offtop, w sumie z mojej winy... Chociaż ja tam nie narzekam, bo Pan zawsze zmusza do głębszego zastanowienia :)Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 11.07.10 o godzinie 15:36



Wyślij zaproszenie do