Temat: Szkolenia After Effects
Krzysztof Zapolski:
Patryk, jest jedno "ale". O ile "Metoda Callana" sprawdza się w języku mówionym, gdzie czasem wystarczy dać ogólny przekaz, o co człowiekowi chodzi, można użyć synonimów, powiedzieć coś "naokoło", o tyle pracy, gdzie czasem trzeba zrobić konkret (usunąć przeplot, czy wypluć to nieszczęsne video z niekwadratowymi pikselami do internetu )ludzie uczeni taką metodą kompletnie sobie nie radzą ponieważ nawet nie wiedzą, gdzie szukać problemów; nie domyślają się, jakie niespodzianki na nich czekają.
Motion design jest mocno techniczny i bez tych technicznych podstaw można co najwyżej smarkać particlami dla własnej frajdy. Praca zawodowa bardzo szybko weryfikuje takich "fachowców" ;)
Zgadzam się, ale to czy ktoś jest na tyle ambitny, by zdobyć taką wiedzę zależy już od charakteru człowieka. Dlatego tak na prawdę jeśli ktoś będzie ignorantem zasad to obojętnie którą metodą będzie się uczył i tak tego nie zapamięta, bo albo prześpi wykład na początku szkolenia, albo ucząc się począwszy od strony praktycznej nie teoretycznej, po prostu nie dojdzie do tego etapu bo uzna to za nudne i zbędne. Jedno jest pewne, jeśli ktoś nie chce się czegoś nauczyć, to żadna siła nie wpoi takiej osobie wiedzy.
Sam mam przyjemność prowadzić zajęcia na uczelni i spotykam się z różnymi "chcarakterkami", tyle że na studiach program nauczania jest dość szeroki, więc zawsze znajdzie się dla studenta przedmiot, który go kompletnie nie interesuje. Jednak nastawienie "jestem, a ty mnie naucz" jest dość powszechne. Wiele osób uważa, że sami nie muszą się angażować, a osoba "sprzedająca" wiedzę musi jakimiś magicznymi metodami wbić im do głowy.
W przypadku takiego kursu mamy do czynienia z dwiema grupami osób. Pierwsza to ci, którzy sami inwestują w swój rozwój i chcą się czegoś nauczyć, druga to osoby wysłane przez pracodawców. O tyle o ile w tej pierwszej grupie istnieje większe prawdopodobieństwo utrwalenia otrzymanej wiedzy to fizycznie jest niemożliwe by normalny człowiek pochłonął tak dużo skondensowanej informacji.
Wiem też po sobie, że jak próbuję przyswoić w krótkim czasie duży zakres informacji to muszę już wiedzieć o co chodzi, czego te informacje dotyczą i po co mi ta wiedza. Przykładowo gdybym słuchał wykładu albo czytał o częstotliwości prądu i różnicach w europie i usa, w pierwszej chwili bym się zastanowił, czy nie pomyliłem wykladu, bo przecież na elektryka się nie szkolę. Nie wpadłbym na pomysł, że częstotliwość prądu jest czynnikiem wpływającym na frame rate obrazu w telewizji i dlatego, że prąd u nas ma 50 hz mamy obraz w tv z 50 pół polami na sekundę a w usa mają 60 hz czyli 60 pół pól.
To może nie jest najlepszy przykład, ale zaczynając uczyć obsługi aftera od takich informacji moim zdaniem to strzał w kolano, bo akurat tą informację możnaby zgrabnie wpleść w ćwiczenia praktyczne z deinterlacingu na przykład, albo na etapie renderowania kompozycji z przeznaczeniem do emisji w analogowej telewizji.
Podsumowując, jeśli ktoś chce się czegoś nauczyć, wystarczy mu odrobina pomocy ze strony kogoś kto posiada niezbędną wiedzę, resztę zrobi sam. Bo tylko nauka praktyczna, również metodą prób i błędów daje najlepsze rezultaty, bo zapada w pamięć.
Krzysztofie, jeśli uważasz, że czytanie czy słuchanie suchych wiadomości technicznych jest lepszą metodą, to widocznie masz rację, ale dotyczy to jakiejś grupy osób do której może sam też należysz. Każdy z nas inaczej funkcjonuje, wiec złotego środka nie ma na naukę. Moje wywody odnoszą się tylko i wyłącznie do moich subiektywnych odczuć oraz wydedukowanych z obserwacji wniosków.