Temat: Na co komu certyfikat(y) RedHat'a?

Panowie możemy wymieniać się poglądami na tym forum do końca świata a i tak nie dojdziemy prawdy obiektywnej ponieważ jej tak na prawdę nie znamy. Proponuję podsunąć taki temat jakiemuś studentowi socjologi na pracę licencjacką.

konto usunięte

Temat: Na co komu certyfikat(y) RedHat'a?

Piotr Rusoł:
Panowie możemy wymieniać się poglądami na tym forum do końca świata a i tak nie dojdziemy prawdy obiektywnej ponieważ jej tak na prawdę nie znamy. Proponuję podsunąć taki temat jakiemuś studentowi socjologi na pracę licencjacką.

O dobry pomysł!
Może w ogóle zaprzestańmy dyskusji na jakikolwiek temat. Tak ciężko przecież dojść do jakiegokolwiek konsensusu i nikogo nie obchodzi nasze zdanie na dany temat. Pytają nas po prostu dla jaj ;)

Temat: Na co komu certyfikat(y) RedHat'a?

Oskar Wyciślak:
Piotr Rusoł:
Panowie możemy wymieniać się poglądami na tym forum do końca świata a i tak nie dojdziemy prawdy obiektywnej ponieważ jej tak na prawdę nie znamy. Proponuję podsunąć taki temat jakiemuś studentowi socjologi na pracę licencjacką.

O dobry pomysł!
Może w ogóle zaprzestańmy dyskusji na jakikolwiek temat. Tak ciężko przecież dojść do jakiegokolwiek konsensusu i nikogo nie obchodzi nasze zdanie na dany temat. Pytają nas po prostu dla jaj ;)

Jeżeli uważasz, że konsensus opinii kilku adminów jest wyznacznikiem ogólnej tendencji (tak na prawdę nie znanej bo nigdy nie zbadanej) w brew choć by statystyce to chylę czoła.

Polecam dialektykę erystyczną Schopenhauer'a - zrozumiesz, co miałem na myśli. Tylko w wersji pełnej drukowanej, a nie to, co leży w PDF'ach w internecie. Tylko 25 stron - połkniesz do kolacji.Piotr Rusoł edytował(a) ten post dnia 02.12.10 o godzinie 14:21

konto usunięte

Temat: Na co komu certyfikat(y) RedHat'a?

Piotr Rusoł:
Jeżeli uważasz, że konsensus opinii kilku adminów jest wyznacznikiem ogólnej tendencji (tak na prawdę nie znanej bo nigdy nie zbadanej) w brew choć by statystyce to chylę czoła.

A czyja ma być ta opinia jak nie adminów ? Ma być wyssana z palca jak większość statystyk ? Po to są te fora aby na nich dyskutować. Nie to to inne. Admini mają to do siebie, ze udzielają się na usenecie, forach, blogach czy ircu. Dyskusje są po to żeby poznać za i przeciw i ludzkie opinie. Zainteresowany i tak sam podejmie własną decyzję niekoniecznie bazując na tym co tutaj przeczytał, będzie jednak wiedział co inni sądzą na ten temat.

Jeśli szukasz zajęcia polecam czytanie slashdota albo joemonstera a nie trollowanie nie na temat w wątku, który prawie nie miał offtopów.

konto usunięte

Temat: Na co komu certyfikat(y) RedHat'a?

Oskar Wyciślak:
Piotr Rusoł:
Jeżeli uważasz, że konsensus opinii kilku adminów jest wyznacznikiem ogólnej tendencji (tak na prawdę nie znanej bo nigdy nie zbadanej) w brew choć by statystyce to chylę czoła.

A czyja ma być ta opinia jak nie adminów ? Ma być wyssana z palca jak większość statystyk ? Po to są te fora aby na nich dyskutować. Nie to to inne. Admini mają to do siebie, ze udzielają się na usenecie, forach, blogach czy ircu.
Ja jednak podzielam zdanie Piotra. Co więcej, dla mnie wartościową odpowiedzią "na co komu certyfikat XYX", jest wypowiedź kogoś kto takowy posiada i obiektywnie jest w stanie ocenić co dzięki temu zyskał.

Temat: Na co komu certyfikat(y) RedHat'a?

Bartosz W.:
Oskar Wyciślak:
Piotr Rusoł:
Jeżeli uważasz, że konsensus opinii kilku adminów jest wyznacznikiem ogólnej tendencji (tak na prawdę nie znanej bo nigdy nie zbadanej) w brew choć by statystyce to chylę czoła.

A czyja ma być ta opinia jak nie adminów ? Ma być wyssana z palca jak większość statystyk ? Po to są te fora aby na nich dyskutować. Nie to to inne. Admini mają to do siebie, ze udzielają się na usenecie, forach, blogach czy ircu.
Ja jednak podzielam zdanie Piotra. Co więcej, dla mnie wartościową odpowiedzią "na co komu certyfikat XYX", jest wypowiedź kogoś kto takowy posiada i obiektywnie jest w stanie ocenić co dzięki temu zyskał.

Myślałem, że wyższe wykształcenie nie wymaga mówienia w prost ale widać myliłem się. Dzięki za wyręczenie mnie.

Idąc dalej jest pewien problem w odpowiedzi adminów na pytanie czy certy do czegoś im się przydały. Jest to tylko jeden z podmiotów. A gdzie pracodawcy? Z tego, co mi wiadomo większość adminów zdobywała certyfikaty wraz z kolejnym doświadczeniem zawodowym. Teraz pojawia się pytanie? Czy prawdą obiektywną jest:

1) Certyfikaty spowodowały, że dostałem lepszą pracę?
2) Doświadczenie spowodowało, że dostałe lepszą pracę?
3) Punkt (1) i (2) spowodował, że dostałem lepszą pracę?

Mówiąc lepsza praca upraszczam mając na myśli wszelkiego rodzaju gratyfikacje.

konto usunięte

Temat: Na co komu certyfikat(y) RedHat'a?

Piotr Rusoł:
Myślałem, że wyższe wykształcenie nie wymaga mówienia w prost ale widać myliłem się. Dzięki za wyręczenie mnie.
Wyższe wykształcenie z pewnością obliguje do używania poprawnej polszczyzny, ale przecież jako jego posiadacz wiesz o tym, prawda?

Idąc dalej jest pewien problem w odpowiedzi adminów na pytanie czy certy do czegoś im się przydały. Jest to tylko jeden z podmiotów. A gdzie pracodawcy?
Tak jak powiedziałem. Idź trollować gdzie indziej proszę. To jest grupa "Administratorzy" więc z logiki wynika, że pytania tutaj zadane trafiają głównie do administratorów. Gdyby pytający chciał znać opinie pracodawców, znalazłby odpowiednią grupę i zadał pytanie właśnie tam.

>Z tego, co mi wiadomo większość adminów zdobywała certyfikaty wraz z kolejnym doświadczeniem
zawodowym. Teraz pojawia się pytanie? Czy prawdą obiektywną jest:

1) Certyfikaty spowodowały, że dostałem lepszą pracę?
2) Doświadczenie spowodowało, że dostałe lepszą pracę?
3) Punkt (1) i (2) spowodował, że dostałem lepszą pracę?

Mówiąc lepsza praca upraszczam mając na myśli wszelkiego rodzaju gratyfikacje.

Ten wątek i tak rozbiegł się z zadanymi wyraźnie i jasno przez autora pytaniami więc sugeruję nie offtopować więcej.

Pozwolę sobie też podsumować ten wątek własnymi słowami (szczególnie dla Ciebie Piotrze, gdyż Twoje wyższe wykształcenie chyba nie pozwala Ci na wyciąganie prostych wniosków).
Certyfikaty są super, fajne i prestiżowe pod warunkiem, że zrobimy coś powyżej basic lvl a najlepiej najwyższy. Certyfikat znaczy coś dla pracodawcy jeśli jest poparty doświadczeniem zawodowym. Ktoś kto ma 4 certyfikaty i doświadczenie z Biedronki - odpada, szczególnie dlatego, że większość podstawowych certyfikatów można po prostu wykuć. Certyfikaty są również ważne przy outsourcingu gdyż klient lubi mieć potwierdzenia kompetencji. Bez niektórych certyfikatów nie pozwolą nam dotknąć różnych urządzeń czy systemów.
Co do samego RHCE moim zdaniem absolutnie nie warto chyba, że pracodawca sponsoruje ;) to wtedy na pewno nikomu nie zaszkodzi ;)

konto usunięte

Temat: Na co komu certyfikat(y) RedHat'a?

Wojciech Szymulański:
Od pewnego czasu nurtuje mnie ww. pytanie, certyfikaty słono kosztują a co otrzymujemy w zamian?
Dlatego postanowiłem wrzucić kilka pytań na grupę administratorów. Mam nadzieję, że znajdą się admini posiadający certyfikat(y) RH i jednocześnie chętni udzielić odpowiedzi na poniższe pytania.

1. Komu mogą przydać się certyfikaty RedHat'a?

Z mojego doświadczenia zawodowego na Polskim rynku pracy wynika, że pracodawca nie zwraca uwagi na posiadane przez kandydata tytuły czy certyfikaty. Ani razu nikt nie sprawdził mojego dyplomu (mgr. inż. informatyk), ani nie pytał o certyfikaty.
Rozmowy kwalifikacyjne kończą się na testach przygotowanych przez team pracujący w danej firmie i na tej podstawie podejmowana jest decyzja czy potrafię X, czy też nie.
Więc na co mi certyfikaty RedHat'a? jeśli Polska rzeczywistość jest taka a nie inna.

2. Kto zdobywa certyfikaty RH?

Z cennika wynika, że zdobycie certyfikatu może słono kosztować - średnio 3k PLN co jest równoważne średniemu miesięcznemu wynagrodzeniu (netto) programisty w Polsce.
A przejścia całej ścieżki (od technika do architekta) kosztuje zapewne roczną pensję programisty w Polsce.
Dlatego interesuje mnie kto właściwie zdobywa certyfikaty RedHat'a?

4. Czy certyfikaty RH trzeba odnawiać z czasem?

Wiadomo technika idzie do przodu, więc rozsądnym wydawałoby się odnowić certyfikat co jakiś czas. Czy tak faktycznie jest, że certyfikat może wygasnąć/stracić ważność z czasem?

5. Jak pracodawca może sprawdzić czy kandydat faktycznie posiada certyfikat RH?

Widziałem w sieci papierowe wersje certyfikatów, gdzieś przeczytałem, że RH posiada stronę www, na której można sprawdzić autentyczność certyfikatu.

6. Czy opłatę za zrobienie certyfikatu można wliczyć w koszta prowadzenia działalności gospodarczej?

Kwestia interesująca ludzi legalnie prowadzących DG. Swoją drogą wiem, że na przykład w ramach realizacji projektów dofinansowanych ze środków unijnych (POIG Dz. 8.X) można zaliczyć do kosztów kwalifikowanych opłaty za doradztwo i szkolenia. Jednak czy administrator komputerowy prowadzący DG polegającą na outsourcingu usług administracyjnych może zaliczyć koszt zdobycia certyfikatu w koszta uzyskania przychodu ?

Pozdrawiam wszystkich i liczę na szczere przemyślenia.

Na Zachodzie np: "Niemcy" certyfikaty sa milej widziane

konto usunięte

Temat: Na co komu certyfikat(y) RedHat'a?

Certyfikaty są super, fajne i prestiżowe pod warunkiem, że zrobimy coś powyżej basic lvl a najlepiej najwyższy. Certyfikat znaczy coś dla pracodawcy jeśli jest poparty doświadczeniem zawodowym. Ktoś kto ma 4 certyfikaty i doświadczenie z Biedronki - odpada, szczególnie dlatego, że większość podstawowych certyfikatów można po prostu wykuć. Certyfikaty są również ważne przy outsourcingu gdyż klient lubi mieć potwierdzenia kompetencji. Bez niektórych certyfikatów nie pozwolą nam dotknąć różnych urządzeń czy systemów.
Co do samego RHCE moim zdaniem absolutnie nie warto chyba, że pracodawca sponsoruje ;) to wtedy na pewno nikomu nie zaszkodzi ;)

Ja zaś uważam że jednak taka osoba która ma rhce jest milej widziana przez pracodawcę niż osoba bez tego certyfikatu z powiedzmy małym doświadczeniem.

konto usunięte

Temat: Na co komu certyfikat(y) RedHat'a?

Jakub Purtal:
Ja zaś uważam że jednak taka osoba która ma rhce jest milej widziana przez pracodawcę niż osoba bez tego certyfikatu z powiedzmy małym doświadczeniem.
O to mi chodziło. Dlatego napisałem certyfikat poparty doświadczeniem. Bo jeśli jest bez doświadczenia albo doświadczenie jest z innej dziedziny to bardzo prawdopodobne jest to, że ktoś po prostu wykuł egzamin, żeby się pochwalić certem.

konto usunięte

Temat: Na co komu certyfikat(y) RedHat'a?

Oskar Wyciślak:
Jakub Purtal:
Ja zaś uważam że jednak taka osoba która ma rhce jest milej widziana przez pracodawcę niż osoba bez tego certyfikatu z powiedzmy małym doświadczeniem.
O to mi chodziło. Dlatego napisałem certyfikat poparty doświadczeniem. Bo jeśli jest bez doświadczenia albo doświadczenie jest z innej dziedziny to bardzo prawdopodobne jest to, że ktoś po prostu wykuł egzamin, żeby się pochwalić certem.

Rozwine, bo chyba użyłem skrótu myślowego. Uważam i wynika to też z obserwacji, że jeśli pracodawca ma do wyboru kandydata bez doświadczenia, ale z rhce, a kandydata z powiedzmy 6 miesięcznym doświadczeniem, ale podczas rozmowy obaj wypadną podobnie to raczej wybierze tego z rhce.

Temat: Na co komu certyfikat(y) RedHat'a?

Jakub Purtal:
Oskar Wyciślak:
Jakub Purtal:
Ja zaś uważam że jednak taka osoba która ma rhce jest milej widziana przez pracodawcę niż osoba bez tego certyfikatu z powiedzmy małym doświadczeniem.
O to mi chodziło. Dlatego napisałem certyfikat poparty doświadczeniem. Bo jeśli jest bez doświadczenia albo doświadczenie jest z innej dziedziny to bardzo prawdopodobne jest to, że ktoś po prostu wykuł egzamin, żeby się pochwalić certem.

Rozwine, bo chyba użyłem skrótu myślowego. Uważam i wynika to też z obserwacji, że jeśli pracodawca ma do wyboru kandydata bez doświadczenia, ale z rhce, a kandydata z powiedzmy 6 miesięcznym doświadczeniem, ale podczas rozmowy obaj wypadną podobnie to raczej wybierze tego z rhce.

No proszę już druga osoba musi uściślać swoją wypowiedź ponieważ Pan Oskar nie łapie. Zastanawiające ...

Co do samego RHCE oraz innych certów Czerwonych Kapeluszy to są one przyznawane po zdaniu egzaminu praktycznego. Nie da się ich zakuć na pamięć.

Swojego czasu na GL był człowiek, który usilnie szukał admina. Warunkiem rozpoczęcia rozmowy było posiadanie RHCE. Uważam, że każdy z nas znajdzie przynajmniej jedną firmę gdzie certy były w jakimś stopniu potrzebne.

Czego to dowodzi?

A) W Polsce pracodawcy wymagają certyfikatów.
B) W Polsce certyfikaty czasem się przydają.

Jeżeli odpowiedź (A) to dlaczego nie widać odzwierciedlenia w ofertach?
Jeżeli (B), jaki jest wymiar ilościowy tego czasem. Wszak warunkuje to opłacalność płacenia za egzaminy i szkolenia z własnej kieszeni, co z resztą jest jednym z pytań zadanych przez założyciela wątku.

konto usunięte

Temat: Na co komu certyfikat(y) RedHat'a?

Piotr Rusoł:
No proszę już druga osoba musi uściślać swoją wypowiedź ponieważ Pan Oskar nie łapie. Zastanawiające ...
Tja.

Co do samego RHCE oraz innych certów Czerwonych Kapeluszy to są one przyznawane po zdaniu egzaminu praktycznego. Nie da się ich zakuć na pamięć.
>
Jasne. Nie da się.
"To achieve the RHCE certification, the student must pass the RHCSA exam, EX200, and in addition EX300, a two hour hands-on lab exam. Red Hat recommends preparing for the exam by taking courses in Linux essentials (RH033), Linux administration (RH131 or RH133), and Linux networking and security (RH253) if one does not have previous experience"
Studenci na laboratoria (które trwają dłużej niż ten "egzamin") też nie kują, prawda ?
Reszty Twojej wypowiedzi nie będę komentował bo szkoda czasu.
Na tym zakończę te bezsensowne dywagacje z Twoją osobą.

@Jakub
Moim zdaniem kandydat z pół rocznym doświadczeniem ma większą wiedzę niż kandydat bez doświadczenia z jakimś świstkiem (tak, RHCE jest "jakimś świstkiem"). To tak samo jak z wyższym wykształceniem. Niby coś tam umiesz ale nagle się okazuje, że właściwie to nic nie umiesz ;) Ale to tylko moje osobiste zdanie ;) Poparte oczywiście obserwacjami ;)

Temat: Na co komu certyfikat(y) RedHat'a?

Oskar Wyciślak:
Piotr Rusoł:
No proszę już druga osoba musi uściślać swoją wypowiedź ponieważ Pan Oskar nie łapie. Zastanawiające ...
Tja.

Co do samego RHCE oraz innych certów Czerwonych Kapeluszy to są one przyznawane po zdaniu egzaminu praktycznego. Nie da się ich zakuć na pamięć.
>
Jasne. Nie da się.
"To achieve the RHCE certification, the student must pass the RHCSA exam, EX200, and in addition EX300, a two hour hands-on lab exam. Red Hat recommends preparing for the exam by taking courses in Linux essentials (RH033), Linux administration (RH131 or RH133), and Linux networking and security (RH253) if one does not have previous experience"
Studenci na laboratoria (które trwają dłużej niż ten "egzamin") też nie kują, prawda ?
Reszty Twojej wypowiedzi nie będę komentował bo szkoda czasu.
Na tym zakończę te bezsensowne dywagacje z Twoją osobą.

@Jakub
Moim zdaniem kandydat z pół rocznym doświadczeniem ma większą wiedzę niż kandydat bez doświadczenia z jakimś świstkiem (tak, RHCE jest "jakimś świstkiem"). To tak samo jak z wyższym wykształceniem. Niby coś tam umiesz ale nagle się okazuje, że właściwie to nic nie umiesz ;) Ale to tylko moje osobiste zdanie ;) Poparte oczywiście obserwacjami ;)


Panie Oskarze wycieczki osobiste, które od samego początku Pan prowadzi pod moim adresem, a na które musiałem siłą rzeczy odpowiadać tą samą strategią, nie dodają Panu ani inteligencji ani urody czy też nie przyznają racji Pańskim wypowiedziom. To tyle w kwestii kultury osobistej i prowadzenia dyskusji.

Jeżeli uważa Pan RHCE za świstek nie godny uwagi proszę bardzo. Jest to Pańskie zdanie do którego ma Pan prawo i nikt go nie będzie zmieniać i z nim dyskutować.

Natomiast, jeżeli już przytacza Pan jakiś fragment proszę przytoczyć pełną informację, czyli jaki jest zakres materiału na egzamin praktyczny. Każdy kto go przeczytał i ma coś wspólnego z RedHat'em wie, że jest to ogrom materiału, którego nie da się zakuć na pamięć. Jeżeli ktoś nie ma doświadczenia (nie mam wiedzy w palcach), czy to wypracowanego przez stawianie sobie zadań do rozwiązania, czy po przez pracę zawodową nie zda tego egzaminu.Piotr Rusoł edytował(a) ten post dnia 03.12.10 o godzinie 15:26

Temat: Na co komu certyfikat(y) RedHat'a?

Panowie, że by przybliżyć nas do znalezienia prawdy obiektywnej poprosiłem dyrektor handlową OSEC o zabranie głosu w tej sprawie. Uważam, że jako autoryzowany ośrodek szkoleniowy Red Hat mają odpowiednią wiedzę, popartą liczbami by rozwiać większość z naszych wątpliwości, a przynajmniej rzucić trochę światła.

konto usunięte

Temat: Na co komu certyfikat(y) RedHat'a?

Oskar Wyciślak:
@Jakub
Moim zdaniem kandydat z pół rocznym doświadczeniem ma większą wiedzę niż kandydat bez doświadczenia z jakimś świstkiem (tak, RHCE jest "jakimś świstkiem"). To tak samo jak z wyższym wykształceniem. Niby coś tam umiesz ale nagle się okazuje, że właściwie to nic nie umiesz ;) Ale to tylko moje osobiste zdanie ;) Poparte oczywiście obserwacjami ;)

Tu się mogę wypowiedzieć, bo mam nie małe doświadczenie. Sam ostatnio rozglądałem się za zmianą pracy. Mogę stwierdzić że:

Hr to w 90% banda ignorantów. Nie raz spotkałem się z opinią hr-u że skoro nie mam wyższego wykształcenia to na pewno jest o wiele gorszy od osób z wyższym wykształceniem.

Pracodawcy szukający pracownika (defakto osoby decyzyjne) mają dziwne przeświadczenie że używają technologii których nikt inny nie używa. I tak, składam aplikację na stanowisko administratora linux. Jedne z pierwszych pytań które dostaje na rozmowie to "jakie pan ma doświadczenie z tym ..., itd." i jak się okazuje pracodawca używa 20% tego z czym miałem do czynienia.

Więc, od razu mógłbym pokazać rhce, ccna i jeszcze pierdyliard certyfikatów które świadczyłyby o mojej wiedzy.

Temat: Na co komu certyfikat(y) RedHat'a?

Jakub Purtal:
Oskar Wyciślak:
@Jakub
Moim zdaniem kandydat z pół rocznym doświadczeniem ma większą wiedzę niż kandydat bez doświadczenia z jakimś świstkiem (tak, RHCE jest "jakimś świstkiem"). To tak samo jak z wyższym wykształceniem. Niby coś tam umiesz ale nagle się okazuje, że właściwie to nic nie umiesz ;) Ale to tylko moje osobiste zdanie ;) Poparte oczywiście obserwacjami ;)

Tu się mogę wypowiedzieć, bo mam nie małe doświadczenie. Sam ostatnio rozglądałem się za zmianą pracy. Mogę stwierdzić że:

Hr to w 90% banda ignorantów. Nie raz spotkałem się z opinią hr-u że skoro nie mam wyższego wykształcenia to na pewno jest o wiele gorszy od osób z wyższym wykształceniem.

Pracodawcy szukający pracownika (defakto osoby decyzyjne) mają dziwne przeświadczenie że używają technologii których nikt inny nie używa. I tak, składam aplikację na stanowisko administratora linux. Jedne z pierwszych pytań które dostaje na rozmowie to "jakie pan ma doświadczenie z tym ..., itd." i jak się okazuje pracodawca używa 20% tego z czym miałem do czynienia.

Więc, od razu mógłbym pokazać rhce, ccna i jeszcze pierdyliard certyfikatów które świadczyłyby o mojej wiedzy.


Gdzie leży przyczyna ignorancji w stosunku do dokumentów poświadczających pewien zakres wiedzy (niezależnie jakiej firmy) wiemy wszyscy. Tylko jakoś tak, większość obawia się powiedzieć to otwarcie. Jest Pan drugą osobą, która zdobyła się na odwagę. Pierwszą byłem ja przy okazji innego wątku ;)

Pytanie dalej jednak pozostaje. Czy warto i w jakim zakresie? Tak jak Pan wolę czyste zasady gry gdzie o zatrudnieniu decyduje jasno określony punkt odniesienia.
Paweł G.

Paweł G. IT Security
Administrator

Temat: Na co komu certyfikat(y) RedHat'a?

Certyfikaty swiadcza jedynie o tym ze komus sie wogole chcialo ruszyc z domu i je zrobic. Nie ma to jednak nic wspolnego z poziomem wiedzy oraz nabytymi umiejetnosciami.
Osobiscie zrobilem 2 certyfikaty z M$ gdzie zeby zdac wystarczylo zarwac jedna nocke uczac sie (na pamiec) odpowiedzi do pytan. Z tego co sie dowiadywalem to prawie wszyscy tak robili :)
Moze pracodawcy na to potem troche patrza chociaz mnie osobiscie sie nikt o to jeszcze nie pytal. Zwykle maglowali moja wiedze z danego zakresu i pytali o doswiadczenie.
Sadze ze certyfikaty beda mialy coraz mniejsze znaczenie. Wydaje mi sie ze tak jak kiedys studia robily wrazenie u pracodawcow (a teraz juz nie) tak teraz certyfikaty robia a pewnie za jakis czas juz nie.
Pozatym czesto jak jest wymagany jakis certyfiakt zeby sie mozna bylo czegos "dotknac" to raczej pracodawca sam oplaca takie kursy/szkolenia.
Jezeli kogos bardzo interesuje zrobienie certyfikatow to lepiej wziac ksiazke czy ebooki, nauczyc sie i pojsc zdac sam egzamin. Znajomi tak robili z Solarisa, wychodzi wtedy jakies 200$ czy cos takiego, a wiele sie szkolenie od ksiazki nie rozni.Paweł G. edytował(a) ten post dnia 04.12.10 o godzinie 20:38

konto usunięte

Temat: Na co komu certyfikat(y) RedHat'a?

"Osobiscie zrobilem 2 certyfikaty z M$ gdzie zeby zdac wystarczylo zarwac jedna nocke uczac sie (na pamiec) odpowiedzi do pytan. Z tego co sie dowiadywalem to prawie wszyscy tak robili :)"

A nie uważasz że certyfikaty są niedoceniane właśnie dlatego, że ludzie oszukują i później podczas rozmów z pracodawcą wychodzi że ktoś ma "papier" a nie realną wiedzę?

Akurat co do podstawowych egzaminów Microsoftu z serii MCTS w wymaganiach jest jak byk napisane: co najmniej rok doświadczenia z daną technologią powinien wystarczać żeby spokojnie zaliczyć egzamin. I moim zdaniem tak robione egzaminy: praca z technologią a później zdanie egzaminu dla potwierdzenia praktycznej wiedzy jest dobrą metodą. To jeśli chce się zdawać samemu. Jeśli na szkolenia wysyła pracodawca to wiadomo, czemu nie brać skoro dają :)

Ogólnie to ja widzę to tak:
- Certy warto robić bo pokazują pracodawcy że chcesz się rozwijać.
- Często nauka do egzaminu daje wiedzę na tematy których normalnie w pracy się nie porusza.
- Zdany egzamin nie zastępuje wiedzy praktycznej, jest jej uzupełnieniem.
- Certyfikaty mogą pomóc, ale nie muszą w szukaniu pracy (wszystko zależy jak patrzy na to pracodawca).
- Wbrew temu co się mówi, nie wszyscy oszukują podczas zdawania.

konto usunięte

Temat: Na co komu certyfikat(y) RedHat'a?

Robert Mandziarz:

Akurat co do podstawowych egzaminów Microsoftu z serii MCTS w wymaganiach jest jak byk napisane: co najmniej rok doświadczenia z daną technologią powinien wystarczać żeby spokojnie zaliczyć egzamin. I moim zdaniem tak robione egzaminy: praca z technologią a później zdanie egzaminu dla potwierdzenia praktycznej wiedzy jest dobrą metodą. To jeśli chce się zdawać samemu. Jeśli na szkolenia wysyła pracodawca to wiadomo, czemu nie brać skoro dają :)
Akurat pełna ścieżka zdobycia certyfikatów - oprócz tych podstawowo-podstawowych zakłada coś co nazywamy 'szkoleniem'. Ręka do góry Ci, których pracodawca wysłał na pełne, autoryzowane ciągi szkoleń pozwalające na ZAKOŃCZENIE ścieżki certyfikatem. Jeden z dziesięciu? Dwudziestu?

A od czego ma zaczynać ten dumnie zwący się 'informatykiem' gość? Nie dość że z technologii MS do czynienia ma jedynie z padającym Windowsem u pani Basi i szalejącym Outlookiem, to nawet w przypadku zajęć a la domena AD - ma z nią do czynienia w etapie utrzymania, a nie planowania, wykonania czy migracji.

I stąd rodzą się studenckie skróty 'zakuć/zdać/zapomnieć - w wersji hardcorowej jeszcze od pracodawcy /zażądać/'
Nie usprawiedliwiam, ale i nie deprecjonuję - stoję na stanowisku, jak i Oskar, iż w świetle wielu rozmów rekrutacyjnych jakie przeprowadziłem - Ci którzy mieli certyfikaty, to Ci, którym przynajmniej się chciało. I przeważnie oferowali więcej niż tylko marketingowe wyliczenie TLS'ów.Marcin Bojko edytował(a) ten post dnia 05.12.10 o godzinie 10:28

Następna dyskusja:

Certyfikat SSL EV - jak zro...




Wyślij zaproszenie do