Temat: Kontrakty - zmora naszych czasów?

Pozwolę sobie wkleić ciekawy wpis z Internetu na temat pracy kontraktowej...


Ani polecam, ani nie polecam. Na pewno radzę bardzo uważać. W szczególności jeśli cenisz sobie stabilność finansową oraz, że tak powiem, spokój ducha. Czasem trafi się dobry, długofalowy kontrakt, a czasem będziesz miewał przerwy w zatrudnieniu i skakał między ich Klientami po mało atrakcyjnych zadaniach. Umowy zwykle są na czas określony (3,6,9 miesięcy), informacja o ich przedłużeniu/nie przedłużeniu pod koniec okresu to też niestety standard.

Innym minusem jest bardzo ograniczona możliwość negocjacji wynagrodzenia, ponieważ, tak na dobrą sprawę, to nie wiadomo z kim negocjować. Z Klientem ciężko, bo teoretyczni to on nie powinien wiedzieć ile Ty dostajesz, a Ty nie powinieneś wiedzieć ile on za Ciebie płaci ;)

Jeśli jesteś freelancerem i masz zamiar podpisać Umowę o współpracy, to radzę dobrze się jej przyjrzeć. Niestety często występuje w nich bardzo duża asymetria. Na przykład Klient może zrezygnować z Ciebie wręcz z dnia na dzień, bez żadnych konsekwencji, natomiast Twoje wycofanie się z umowy jest obarczone wysoką karą. Dodatkowo zapisy o zakazie konkurencji. Niektórzy potrafią iść na całość i zastrzec sobie całkowity zakaz. W takim wypadku, po zakończeniu współpracy praktycznie wypadasz z branży (zastanawiam się na ile taki zapis jest legalny).

W ostatnich latach pojawił się na rynku boom na tego typu pośredników, zatrudniających ludzi najczęściej na zasadzie Umowy o współpracę (freelancerów). Moim zdaniem jest to niestety wynik krótkowzroczności samych zatrudnianych. Dlaczego? Przeciętnemu programiście, zarabiającemu, dajmy na to 8000 zł brutto na Umowę o pracę (~5650 netto), proponuje się 10 000 + VAT na Umowie o współpracę, co po baaardzo _uproszczonym_ przeliczeniu wychodzi około 7600 zł na rękę. Na pierwszy rzut oka, "niebo a ziemia" i na to łapią się ludzie. Niestety po dwóch latach jest to już około 7000 zł (wyższy ZUS). Dodatkowo, od kwoty netto freelancera należałoby jeszcze odliczyć: urlopy (bezpłatne), chorobowe (bezpłatne), brak szkoleń, brak dodatkowych profitów typu karta multisport, prywatna opieka medyczna (popularny standard w firmach IT), dodatkowe obciążenie papierologią i ryzykiem z tym związanym (księgowa to chyba jakieś 150 zł), czasem przerwy w zatrudnieniu, dodatkowe oszczędzanie na emeryturę itp. itd.
Sławomir Broda

Sławomir Broda VBA, Excel, Access,
SAP i wszystko
związane z
automatyzac...

Temat: Kontrakty - zmora naszych czasów?

Jak dla mnie artykuł pisał nierozgarnięty gimnazjalista.
Jeżeli ktoś godzi się na głupie warunki to takie dostaje. Zakaz konkurencji najczęściej jest w trakcie trwania umowy (co chyba nie jest takie dziwne), a jeżeli występuje po rozwiązaniu umowy musi być w odpowiedni sposób rekompensowany. Wszystkie zapisy w stylu "praca w firmie z branży Y = 100000 kary", bez równoważnych korzyści jest nielegalny i w każdym sądzie do wygrania.
Końcowe wyliczenia też z kapelusza. Jak ma się firmę to ma się też koszty, których z jakiegoś powodu autor nie uwzględnił. Ma się odliczenia VAT.

Temat: Kontrakty - zmora naszych czasów?

A co w tym wpisie jest ciekawego ?
Wygląda jak pisany przez studenciaka.
Od 4 lat pracuję na 'kontraktach' jeżeli tak to można nazwać i nie narzekam.

Można umówić się na warunki identyczne jak mają pracownicy etatowi (płatny urlop/choroba).

O zakazie konkurencji nie słyszałem - np miałem zlecenia dla 2 ISP w jednym mieście i nie było problemów.

Nie bardzo też wiem jak autor wyliczył, że z 10 tys zostaje 7.6 tys na rękę ?
Przy podatku liniowym 19% zostaje 8.1 tys zł. Odliczając ZUS i księgową zostaje 6900 zł.

Na emeryturę za 30 lat nie ma co liczyć w naszym kraju więc to nie jest argument.
A opieka zdrowotna/karta multisport ? Zostaje różnica 1250 zł więc na pewno na to wystarczy.
Innym minusem jest bardzo ograniczona możliwość negocjacji wynagrodzenia, ponieważ, tak na dobrą sprawę, to nie wiadomo z kim negocjować.

Na pewno nie z sąsiadem.
Może dziwne, ale mi się przeważnie udaje wynegocjować wyższe stawki niż proponowane na początku więc to argument z d. wzięty.

Pojawił się boom, bo jest to korzystniejsza forma dla pracodawcy.
Dla pracownika/kontraktora też może być korzystna jeśli wynegocjuje dobrą stawkę.

Najważniejsze plusy wg mnie:
- nienormowany czas pracy - nie musisz siedzieć 8 godzin w firmie
- często pojawiają się 'prace dodatkowe' nie przewidziane w kontrakcje za które bierzesz extra $$
- niektóre zakupy możesz wrzucić w koszty(tel/komp/laptop/auto/paliwo itp) przez co wychodzi to taniej

konto usunięte

Temat: Kontrakty - zmora naszych czasów?

Końcowe wyliczenia też z kapelusza. Jak ma się firmę to ma się też koszty, których z jakiegoś powodu autor nie uwzględnił. Ma się odliczenia VAT.
Tu jest najwiekszy plus. Swego czasu caly labowy sprzet, telefony, jakies niby podroze sobie odpisywalem.
Do tego dochodzi dowolnosc prania wolnego. Fakt ze nie placą wtedy, ale przy kontraktowskich stawkach, to przynajmniej ja o tym nie myslalem.

Kolejnych minus kontraktow to brak benefitow: telefon, internet, car allowance, healthcare
Kontrakty tylko dla osob ktore nie chorują :) No i czesto na kontrakcie nie masz zadnego review, gole na przyszlo rok i inne bzdury, gdzie w korpo takiei rzeczy lubią nie raz zmarnowac dzien, ale chęc dp pracy.

Roznica w aktylule byla podana bardzo mala. Dla porownania w NO:
- stala umowa 700K+ Tyle daja mniej wiecej w Oslo dla pozycji seniorskich.
- kontrakt 1,2KK. Ale slyszalem o wiekszych. Takze roznica jest.

Ale w NO kontraktry az tak nie są wszechobecne jak w IE/UK. Tam to jest raj :)
W NO kontrakty to glownie developerka, prawie nie ma zadnego cloud/data center etc. W UK to juz inna sprawa, ale nie bede porownywal 10milionowego Londynu do 600tysiecznego Oslo.

No i ja nie widze nic zlego w tym, zeby miec wolne od pracy 2-3 miesiące. Przy kontraktach nawet wskazane. Duzo sie zarabia, ale tez zapitala.Ten post został edytowany przez Autora dnia 14.08.14 o godzinie 08:00

Temat: Kontrakty - zmora naszych czasów?

Moim zdaniem największym minusem tych kontraktów jest niestabilność zatrudnienia. Może i jest to fajne dla absolwenta, tego "studenciaka" właśnie, ale dla kogoś kto na przykład ma już rodzinę i 30-letni kredyt na głowie, to już nie jest takie fajne. Jak napisał autor artykułu, kient może z Ciebie zrezygnować dosłownie z dnia na dzień, a sytuacja odnośnie zapotrzebowania na "resources" może się bardzo dynamicznie zmieniać podczas współpracy z klientem.

Do tego, z opowieści wiem, że pracownicy kontraktowi są kategorią B w danej firmie -- wszystko jest spychane na nich i robią w trybie "jeden za dwóch". :)

Jeśli ludzie lubią szukać nowej pracy co pół roku i generalnie mają jeszcze problemy ze znalezieniem stałego, porządnego zatrudnienia (co w dzisiejszych czasach jest coraz trudniejsze), może to jednak być jakaś alternatywa.Ten post został edytowany przez Autora dnia 14.08.14 o godzinie 16:31

Temat: Kontrakty - zmora naszych czasów?

Udowadniacie wyższość pietruszki nad marchewką a istota umyka wam koło nosa. Nie jest kwestią, która forma zadrudnienia jest lepsza lecz do której człowiek jest bardziej dostosowany. Kontrakt jest równoważny prowadzeniu działalności gospodarczej. Nie każdy się do tego nadaje dlatego mamy naturalny podział między pracodawcę a pracownika przy czym tych pierwszych jest znacznie mniej niż drugich. To, że w Polsce mamy patologiczny system podatkowy, który postawił te relacje na głowie i nagle mamy masę "byznesmanów" to już inna para kaloszy.
Sławomir Broda

Sławomir Broda VBA, Excel, Access,
SAP i wszystko
związane z
automatyzac...

Temat: Kontrakty - zmora naszych czasów?

Andrzej K.:
Moim zdaniem największym minusem tych kontraktów jest niestabilność zatrudnienia. Może i jest to fajne dla absolwenta, tego "studenciaka" właśnie, ale dla kogoś kto na przykład ma już rodzinę i 30-letni kredyt na głowie, to już nie jest takie fajne. Jak napisał autor artykułu, kient może z Ciebie zrezygnować dosłownie z dnia na dzień, a sytuacja odnośnie zapotrzebowania na "resources" może się bardzo dynamicznie zmieniać podczas współpracy z klientem.

Do tego, z opowieści wiem, że pracownicy kontraktowi są kategorią B w danej firmie -- wszystko jest spychane na nich i robią w trybie "jeden za dwóch". :)

Jeśli ludzie lubią szukać nowej pracy co pół roku i generalnie mają jeszcze problemy ze znalezieniem stałego, porządnego zatrudnienia (co w dzisiejszych czasach jest coraz trudniejsze), może to jednak być jakaś alternatywa.
Może sprecyzujmy, czy mówimy o "kontraktorze" typu "zapchaj dziury w etatach", czy o "kontraktorze", który wykonuje specjalistyczne prace nie związane z profilem działalności firmy.
W pierwszym przypadku masz rację. W drugim nie masz jej zupełnie.
Zwykle to firma boi się, że to "kontraktor" się zmyje, a nie odwrotnie.

Temat: Kontrakty - zmora naszych czasów?

Sławomir B.:
Andrzej K.:
Moim zdaniem największym minusem tych kontraktów jest niestabilność zatrudnienia. Może i jest to fajne dla absolwenta, tego "studenciaka" właśnie, ale dla kogoś kto na przykład ma już rodzinę i 30-letni kredyt na głowie, to już nie jest takie fajne. Jak napisał autor artykułu, kient może z Ciebie zrezygnować dosłownie z dnia na dzień, a sytuacja odnośnie zapotrzebowania na "resources" może się bardzo dynamicznie zmieniać podczas współpracy z klientem.

Do tego, z opowieści wiem, że pracownicy kontraktowi są kategorią B w danej firmie -- wszystko jest spychane na nich i robią w trybie "jeden za dwóch". :)

Jeśli ludzie lubią szukać nowej pracy co pół roku i generalnie mają jeszcze problemy ze znalezieniem stałego, porządnego zatrudnienia (co w dzisiejszych czasach jest coraz trudniejsze), może to jednak być jakaś alternatywa.
Może sprecyzujmy, czy mówimy o "kontraktorze" typu "zapchaj dziury w etatach", czy o "kontraktorze", który wykonuje specjalistyczne prace nie związane z profilem działalności firmy.
W pierwszym przypadku masz rację. W drugim nie masz jej zupełnie.
Zwykle to firma boi się, że to "kontraktor" się zmyje, a nie odwrotnie.

Z moich doświadczeń rysuje się trochę inny obraz. Nikt się nie boi, że "kontraktor" się zmyje, bo na jego miejsce jest już cała masa następnych, czekających na ławce rezerwowej. Taki jest wogóle według mnie ukryty cel pracodawców -- po co zatrudniać pracownika na stałe i dbać o niego, jak możemy go zatrudnić tylko do wykonania konkretnego zadania, a później -- good bye :)

Ale ten kij ma dwa końce. Tworzenie dużych projektów w systemie kontraktowym na dłuższą metę kompletnie się nie sprawdza. Przyjdzie taki, nagrzebie coś i pójdzie, później przyjdą następni, jeszcze bardziej rozgrzebią i znowu pójdą. I później nie ma kto tego ogarnąć. Nie czarujmy się, tak to teraz w większości przypadków wygląda.Ten post został edytowany przez Autora dnia 14.08.14 o godzinie 23:17
Michał Błaszczak

Michał Błaszczak Pentester / Linux
Administrator / VoIP
/ Blockchain /
Cry...

Temat: Kontrakty - zmora naszych czasów?

Hmm, bo gdyby nie było wszechobecnych head hunterów co tylko zawracają głowę, a zamiast nich pojawili by się jacyś nie wiem jak to nazwać np."agenci", którzy za % dbają o to abyś miał lepszą pracę i nowe kontrakty (gdy przychodzi czas zakończenia aktualnego) to żyło by się nam lepiej :)



Wyślij zaproszenie do